fbpx

Design po lubelsku

4 stycznia 2014
Komentarze wyłączone
855 Wyświetleń

4847_rightColumn_Okladkanr49bigTrudne słowo ten design. Wymawiane na kilka sposobów, nie zawsze z przeświadczeniem, że znaczy na pewno to, co dokładnie znaczy. Tak też jest rozumiane w środowisku potencjalnych odbiorców designu w Lublinie, co często stoi w opozycji do oferowanych tu projektowych zaczynów i samych realizacji. W najnowszym ogólnopolskim kwartalniku projektowym „2+3D” znalazł się interesujący tekst Moniki Pacewicz, poświęcony działającym w Lublinie projektantom lub jak kto woli – dizajnerom. Tak jak trudnym jest samo słowo, tak trudne jest pole działania. Jak pisze autorka, „Smak lubelskiego przedsiębiorcy – wciąż jeszcze nieświadomego wartości – pozostaje prowincjonalny. Dla zleceniodawców najważniejsza jest cena. Jakość, oryginalność, dobrze zaprojektowana informacja schodzą na drugi plan. Jeżeli klient komercyjny decyduje się na coś nowatorskiego, to zazwyczaj trafia do Warszawy. Może to kwestia kompleksów, a może braku dialogu…”. W Lublinie generalnie jest problem z mecenatem prywatnym, dzięki któremu w innych ośrodkach miejskich, zwłaszcza tych z tradycją szkół artystycznych, zachwycają neony, papiery firmowe, wyposażenia biur, wystawy sklepowe czy nawet nakrycia stołów podczas firmowych bankietów. U nas na wschodzie obowiązuje standard, u podłoża którego leży brak potrzeby na nowe, intrygujące, łamiące schematy – po prostu inne. W kwestii wyobraźni lubelscy projektanci miewają się całkiem dobrze, czego przykładem jest chociażby ciekawa typografia niektórych niszowych wydawnictw (dla wybranych) czy znakomita grafika wielu wydarzeń, jak np. kampania billboardowa Carnavalu Sztuk-Mistrzów, którą mogliśmy obserwować w największych polskich miastach, lub mocno już rozpoznawalna oprawa Konfrontacji Teatralnych. O tym, że w Lublinie są możliwości niech świadczy chociażby fakt zorganizowania ostatnio TypoLub – Lubelskich Spotkań Typograficznych z udziałem projektantów z Rosji, Niemiec i Polski. Jest potrzeba, jest reakcja. Szkoda, że w dalszym ciągu brak świadomego odbiorcy. Wracając do „2+3D” – ciekawy tekst, bo o potencjale wyobraźni i umiejętnościach. Ale też do zastanowienia się nad brakiem odwagi i zapotrzebowania na nowoczesne aspekty estetyki. (gras)

Komenatrze zostały zablokowane