fbpx

BORN TO PLAY CHOPIN

20 marca 2022
1 064 Views

Jakub Kuszlik urodził się 23 grudnia 1996 r. w Bochni. Jest absolwentem klasy fortepianu prof. Katarzyny Popowej-Zydroń w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Laureatem IV nagrody 18. Międzynarodowego Konkursu im. Fryderyka Chopina w Warszawie oraz prestiżowej Nagrody Polskiego Radia za najlepsze wykonanie mazurków Fryderyka Chopina.

Ostatnie lata to nieprzerwane pasmo osiągnięć zawodowych młodego pianisty – lista jest bardzo długa, m.in. – II miejsce w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym EPTA w Krakowie (2012), I miejsce w Międzynarodowym Konkursie im. M. Moszkowskiego w Kielcach (2013), II nagroda na X Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Ignacego J. Paderewskiego w Bydgoszczy (2016), półfinalista Konkursu im. Ludwiga van Beethovena w Bonn (2017). Ogromnym sukcesem był występ młodego pianisty w Lincoln Center w Nowym Jorku w listopadzie 2018 r. Na początku roku 2019 zdobył II nagrodę w Hilton Head International Piano Competition w Nowym Jorku, a w czerwcu tego samego roku III nagrodę w Top of the World International Piano Competition w Tromsø w Norwegii.

Prywatnie jest fanem Led Zeppelin, Metalliki, Megadeth, Black Sabbath, miłośnikiem geografii, nowych technologii i astrofizyki, a także mnóstwa innych dziedzin, które, jak sam przyznaje, przychodzą i odchodzą jak fale, a są odskocznią od muzyki i mozołu codziennych ćwiczeń. W filmiku nagranym na potrzeby portretu artysty na stronie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina Kuszlik podkreśla prowokacyjnie i dowcipnie, że jego marzeniem było „nie wziąć udziału w Konkursie Chopinowskim”, ale z biegiem lat podejście do muzyki ewoluowało i jak sam mówi, Chopin stał się oczywistym repertuarem dla niego jako Polaka. Miał pokaźną liczbę „zaprzyjaźnionych” utworów. W końcu postanowił wystartować w konkursie. Sprawdzić się – na wygraną ani nie liczył, ani nie spodziewał się jej. Oczywiście cieszy się z wysokiego, czwartego miejsca, zwłaszcza że konkurencja podczas tej edycji festiwalu była wyjątkowo wyśrubowana – rekordowe w historii konkursu 502 zgłoszenia uczestników z 53 krajów. Wielką satysfakcję przyniosła młodemu pianiście Nagroda Specjalna Programu II Polskiego Radia, niezwykle ceniona w środowisku muzycznym, za wirtuozowskie wykonanie Mazurków, op.30. Wirtuoz pięknie opowiada o tej formie muzycznej – z pozoru łatwe i przyjemne, są prawdziwym probierzem dla biegłości pianisty – papierkiem lakmusowym jego możliwości.

Jakub Kuszlik jest osobą niezwykle naturalną, bezpośrednią, szczerze opowiada o swoich muzycznych zapatrzeniach, wśród których nie Chopin, ale raczej ukochany Brahms, Debussy, Schumann i Prokofiew grają główne role. Chopin, w wielu utworach, jest jeszcze do odkrycia i „zaprzyjaźnienia się” – to niezwykle ciepłe i personifikujące muzykę określenie mówi o Kuszliku jako pianiście więcej niż niejedna uczona perora.

Jed Distler, nowojorski kompozytor, pianista i krytyk muzyczny, tak pisał o polskim pianiście w opiniotwórczym magazynie branżowym „The Gramophone”: Zwykle skupiam się na pianistach, których cechy charakteru, talenty i dziwactwa (lub ich brak) łatwo się ujawniają. W związku z tym kilka czarnych koni niemal umknęło mojej uwadze, jak choćby Jakub Kuszlik. Obejrzałem ponownie występ Kuszlika w drugim etapie i szybko zdałem sobie sprawę, jak bardzo go nie doceniałem. [….] Kuszlik jest tak muzykalny, że jego niezwykłą wirtuozerię zauważa się dopiero po fakcie. On urodził się, by grać Chopina.

14 stycznia 2022 roku lubelska publiczność miała wyjątkową okazję wysłuchania recitalu fortepianowego laureata. W zorganizowanym przez Ośrodek Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych „Rozdroża” koncercie, który odbył się w Sali Widowiskowej Centrum Kultury, pianista zaprezentował utwory Johannesa Brahmsa oraz mazurki Chopina.


Z Jakubem Kuszlikiem rozmawiała Ewelina Stanek-Piechowicz | foto Tomasz Kulbowski

Przede wszystkim chciałam Panu najserdeczniej podziękować za cudowny muzyczny wieczór z Brahmsem i Chopinem w Lublinie.

Proszę rozwinąć nieco przewrotną i prowokującą wypowiedź, że Pana marzeniem, było „nie wziąć udziału w Konkursie Chopinowskim”?

W tej wypowiedzi chodziło mi głównie o to, że w przeszłości nie czułem się gotowy, aby wziąć udział w tym konkursie. W tamtym okresie muzykę Chopina rozumiałem w dość powierzchowny sposób, ponadto interesowała mnie bardziej muzyka innych kompozytorów. Kiedy stałem się bardziej świadomym artystą, wróciło do mnie zainteresowanie Chopinem, zrozumiałem też złożoność i piękno jego muzyki. W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że być może jednak warto spróbować swoich sił i w tym konkursie.

Gdyby miał Pan wytłumaczyć laikowi, na czym polega różnica pomiędzy grą na fortepianie bez zarzutu pod względem technicznym a wirtuozerią – jakich słów użyłby Pan?

Odpowiem bardzo krótko na to pytanie. Myślę, że dla wirtuoza technika jest środkiem, a nie celem.

Powszechne skojarzenie muzyki Chopina z konkretnymi, ikonicznymi wręcz wizualizacjami polskości jak wierzba płacząca, łany zbóż etc. jest nam znane, mnie interesuje, czy Pan, grając, przekłada muzykę na obrazy, czy konkretne utwory przywołują w Pana wyobraźni jakieś skojarzenia?

To zależy tak naprawdę od utworu, a nawet jego danego fragmentu. Niekiedy inspiracją dla mnie będzie jakiś obraz lub scena, którą sobie wyobrażam, w innym przypadku udaje mi się nawet ułożyć własną wersję opowiadania, które ukryte zostało w dźwiękach. Zdarza się też, że dany utwór może kojarzyć mi się z jakimś stanem psychicznym czy po prostu konkretną emocją.

Co poczuł Pan, przeczytawszy artykuł Jeda Distlera w wydawanym od roku 1923 prestiżowym brytyjskim magazynie poświęconym muzyce poważnej – „The Gramophone”, w którym ten uznany nowojorski krytyk muzyczny i pianista podsumował Pana grę w konkursie słowami „Born to play Chopin”?

Bardzo ucieszyłem się z tej recenzji, ponieważ Gramophone jest bardzo prestiżowym międzynarodowym medium, a znalezienie w nim pozytywnej recenzji swoich konkursowych występów było dla mnie wielkim zaszczytem.

Teraz mieszka Pan w Katowicach, choć oczywiście wiele się zmieniło i jest Pan więcej „w drodze” niż na miejscu. Czy Katowice są Pana miejscem na ziemi, Domem?

Przez większość swojego życia nie odczuwałem przywiązania do konkretnego miejsca. Z drugiej strony od zawsze lubiłem podróżować, zwiedzać nowe miejsca i poznawać nowe kultury. Być może dlatego wyjazdy z Katowic mi nie przeszkadzają.

Niezwykle ważną osobą na Pana muzycznej drodze jest prof. Katarzyna Popowa-Zydroń. Przeczytałam w którymś wywiadzie, że Pani Profesor zaleciła Panu słuchanie „Grande Valse Brillante” Ewy Demarczyk, by poczuć klimat walców Chopina… – takie nieoczywiste podejście do „zadanego” tematu musi być ożywcze i niezwykle inspirujące dla Pana. Jak wygląda relacja Mistrz – Uczeń?

Pani prof. Katarzyna Popowa-Zydroń bardzo zmieniła moje postrzeganie muzyki. Na początku studiów pracowaliśmy w typowy sposób. Z czasem jednak, gdy nauczyłem się rozumieć wykonywaną muzykę i lepiej nad nią pracować, prof. Popowa pozwalała mi pracować nad utworem w dużo bardziej samodzielny sposób, a jej wskazówki mniej ingerowały w to, co sam wypracowałem.

Chciałabym zapytać o Bramhsa. Jak często Pan podkreśla, muzyka tego kompozytora jest Panu szczególnie bliska, jest Pana miłością – co tak wyjątkowego znajduje Pan w muzyce żyjącego w epoce romantyzmu Johannesa Brahmsa, któremu bliższy był z kolei Bach i Beethoven, a którego mimo to Arnold Schöenberg nazwał prekursorem nowoczesności – na czym polegają te, zapewne pozorne, sprzeczności?

W muzyce Brahmsa odnajduję w zasadzie wszystko to, co najbardziej chwyta mnie za serce. Jego kompozycje są napisane w bardzo inteligentny sposób, dzięki któremu doskonale łączy tradycje muzyczne ze swoim oryginalnym, bardzo indywidualnym stylem. Dzieła Brahmsa są bardzo intensywne i przepełnione ekspresją, do tego pełne pięknych melodii, rozwiązań harmonicznych i barwowych. Bardzo dużo jest w jego muzyce również refleksyjności, która zawsze oddziałuje na mnie w bardzo silny sposób.

Dla wielu pianistów Konkurs Chopinowski to konkurs marzeń. Pan podkreślał w wywiadach, że wziął w nim udział, aby sprawdzić się, nie licząc na wygraną. Zajął pan IV miejsce w wyjątkowo wyśrubowanej pod względem poziomu uczestników edycji konkursu, do tego zdobył Pan Nagrodę Specjalną za wykonanie mazurków. Jakie jest Pana muzyczne marzenie – konkurs czy może spotkanie się na scenie z konkretnym muzykiem – innymi słowy, czy ma Pan swój muzyczny Mount Everest do zdobycia, zrozumiem, jeśli zechce Pan to zachować dla siebie.

Myślę, że moim marzeniem byłoby w końcu zagrać taki recital, w którym uda mi się w pełni przekazać swoje muzyczne intencje. Niestety, jesteśmy tylko ludźmi, więc moje marzenie prawdopodobnie nigdy się nie spełni…

Mimo to, na koniec naszego spotkania, pozwolę sobie życzyć Panu spełnienia wszystkich marzeń, również tych pozamuzycznych.

Leave A Comment