Projektów takich jak „Być kimś, być sobą” na rynku wydawniczym mamy niewiele. Połączenie muzyki z literaturą to ciekawy zabieg i nie da się ukryć, że zachęca do zakupu. Liczyć się również należy z tym, że od projektu takiego z założenia wymagamy więcej, a to rzutuje na bardziej krytyczny odbiór. Po pierwsze, nie łatwo sprostać wymaganiom czytelników i gustom muzycznym jednocześnie. Po drugie, utrzymanie równego poziomu między wciągającą fabułą a równie ciekawą muzyką również łatwe nie jest. Pomimo pewnych wpadek ten eksperyment można zaliczyć do udanych. W nieskomplikowany sposób autor, czyli Jarosław Podsiadlik, opisał postać szesnastoletniego Krzyśka, który obdarzony jest bardzo złożonym charakterem. Krzysiek dorasta w blokowisku w przeciętnym polskim domu. Dom jest tylko poniekąd przeciętny, bo za drzwiami skrywają się ciągłe kłótnie rodziców, nałóg ojca i niemoc matki, a przede wszystkim samotność Krzyśka. Wrażliwość chłopaka nie pozwala mu przymknąć oczu na to wszystko. Ten nastolatek to wyraźne indywiduum na tle rówieśników, jego przemyślenia są nad wiek dojrzałe i wkrótce stają się podstawą do pierwszych prób pisania tekstów hip-hopowych. Chłopak traktuje je jako sposób na oczyszczenie się z negatywnych emocji. Powoli odkrywa też, że przynosi mu to największą przyjemność i ma do tego talent. Fragmenty jego tekstów usłyszeć można na dołączonej do książki płycie. Hip-hop jest dla niego tym rodzajem muzyki, który jako jedyny oddaje i rozumie jego problemy. Opisane tu 7 dni z życia Krzyśka to okazja to poznania jego rodziny, znajomych, a także zupełnie przypadkowych a niezwykłych osób. Rozmowa z bezdomnym, który za 2 zł opowiada mu swoją historię życia, to jeden z bardziej dobitnych momentów w książce. To, co może najbardziej przykuć uwagę przy poznawaniu postaci, to fakt, że bohater w odróżnieniu do wielu swoich rówieśników przyznaje, że młodzież potrzebuje wzorców do naśladowania. Co do mankamentów książki ‒ niektórym czytelnikom może doskwierać brak podziału na rozdziały i chwilami kulejąca interpunkcja. Atutem jest wiarygodne oddanie rzeczywistości polskiego nastolatka. Krzysiek skutecznie wprowadza nas w swój świat przemyśleń, fascynacji i planów, co pewnie jest zasługą pierwszoosobowej narracji. Książka jest debiutem literackim pochodzącego z Lubelszczyzny Jarosława Podsiadlika. Autor zapowiada kontynuację w dwóch kolejnych częściach. Z kolei mówiąc o płycie, warto zwrócić uwagę na kawałki nagrane przez znanych polskich raperów, takich jak Pono czy WdoWa i PiH oraz młodych, dobrze rokujących talentów, i tu mowa o dziewczynach z lubelskiego Mass Fantas. Zestawienie różnorodnych artystów na składance jest bardzo udane. O jakości projektu świadczy również udział Bartłomieja Topy, który zagrał w teledysku promującym utwór wiodący o tym samym tytule. Na zakończenie, „Być kimś, być sobą. 7 pierwszych dni” to pozycja ciekawa fabularnie, a jeszcze bardziej muzycznie. Pozostaje tylko liczyć, że kolejne części będą równie interesujące, jak i rozkwitający talent młodego artysty.
Jarosław Podsiadlik, „Być kimś, być sobą”, Wydawnictwo Novae res, Gdynia 2013
Aleksandra Biszczad