fbpx

Dzieło mistrza Jana czyli rzecz o dziejach lubelskich wodociągów

8 lutego 2016
Komentarze wyłączone
1 196 Wyświetleń

Wieża 333Lokalni patrioci z pewnością to wiedzą, ale nie każdy czytelnik LAJF-u musi zdawać sobie sprawę, że lubelskie wodociągi mogą poszczycić się historią liczącą ponad pół tysiąca lat. Wprawdzie Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji, które dostarcza wodę mieszkańcom miasta, datuje swoją historię od 1899 roku, ale pierwsze wodociągi w Lublinie powstały znacznie, znacznie wcześniej.

Za panowania Jagiellonów Lublin stał się jednym z najważniejszych i najbogatszych miast Rzeczpospolitej. Władysław Jagiełło żywił duży sentyment do naszego miasta, a jego syn Kazimierz Jagiellończyk, który już jako dziecko często przebywał w Lublinie, wydał w 1471 roku królewski przywilej na budowę wodociągu w Lublinie. Wcześniej, praktycznie w całej Europie, czerpano wodę ze studni lub od robiących na tym dobry interes nosiwodów. Tylko nieliczne duże miasta pozwalały sobie na budowę wodociągów. Przed Lublinem w Polsce były to m.in. Wrocław, Poznań i Kraków.

Lubelskie wodociągi powstały na samym początku XVI wieku. Zachował się tekst umowy zawartej przez radę miejską z rurmistrzem Janem, wykonawcą wodociągu. Budowa takiej instalacji była w tamtym czasie skomplikowanym przedsięwzięciem technologicznym, choć dziś ówczesny wodociąg wydawać się może prymitywny. Wodę czerpano ze stawu na Wrotkowie. Rurociągiem, wykonanym z dębowych, wydrążonych w środku bali płynęła aż w okolice miasta, ku dzisiejszej ulicy Dolnej Panny Marii, gdzie zbudowano kamienną wieżę wodną. Ten niesamowity zabytek techniki istnieje do dziś, stojąc na uboczu, praktycznie przez nikogo niezauważany. Wygląda jak zaniedbana przybudówka na jednej z posesji przy ul. Dolnej Panny Marii. Przed kilkuset laty z wieży, gdzie znajdowała się specjalna pompa, woda płynęła dalej, lecz już rurociągiem miedzianym, w kierunku Starego Miasta. Tam oczywiście nie rozprowadzano jej przyłączami do poszczególnych budynków, jak dzieje się to dziś. Mieszkańcy Lublina mogli zaś czerpać wodę z dwóch zbiorników, które znajdowały się na Rynku, przed miejskim ratuszem (dzisiejszym Trybunałem Koronnym) oraz przy ul. Grodzkiej 16. Mieszkańcy mogli czerpać tyle wody, ile im było potrzeba, za darmo. Płacić za wodę musiały jedynie browary.Wieza 111Na tamte czasy to była wielka inwestycja. Gdyby porównać jej znaczenie i koszt do inwestycji, które powstały w Lublinie w naszych czasach, to budowę wodociągu w XVI wieku trzeba porównać do budowy nowego stadionu miejskiego czy basenu olimpijskiego. A najbardziej trafionym porównaniem jest zrealizowany w ostatnich latach przez MPWiK w Lublinie projekt modernizacji sieci wodociągowo-kanalizacyjnej w mieście, który kosztował ok. 300 milionów złotych. Tyle że dziś instalacje wodociągowe są nieporównywalnie trwalsze. Wówczas, w XVI i XVII wieku, lubelski wodociąg był stale wystawiony na działanie często niesprzyjającej pogody, na przykład każdej zimy woda w miedzianych rurach zamarzała, więc by ogrzać instalację w wieży wodnej, palono ognisko.

Choć wodociąg przynosił miastu dochód, to i koszty jego utrzymania były spore. Dopóki Lublin żył w okresie prosperity, to rada miejska znajdowała pieniądze na taki wydatek. Ale połowa XVII wieku zapoczątkowała fatalny okres dla Polski, bo od wojen z Kozakami, Moskwą, a potem ze Szwedami zaczęło się trwające wiele lat pasmo wojen pustoszących kraj. Dla Lublina szczególnie dotkliwy był najazd Szwedów, uwieczniony przez Sienkiewicza w „Potopie”. W 1656 roku armia pod wodzą Karola X obrabowała miasto. Lublin, wcześniej tętniący życiem bogaty ośrodek kultury i handlu, wyludnił się, zbiedniał. Rajcy obliczyli, że miejskiej kasy nie stać na utrzymanie wodociągu. W 1673 roku rada miejska zdecydowała więc o demontażu urządzeń i zmagazynowaniu ich w miejskim ratuszu, przynajmniej do czasu poprawy sytuacji ekonomicznej miasta. Ta decyzja, podjęta „na jakiś czas”, okazała się trwała. Przez ponad dwieście lat w Lublinie wodociągu nie było. Mieszkańcy musieli czerpać wodę ze studni, z beczkowozów dowożących ją z Bystrzycy, lub kupować od nosiwodów. Dziś kamienna wieża wodna, zabezpieczona przed niszczeniem, otoczona jest prywatną posesją.

Tekst Marcin Bielesz

Foto Marek Podsiadło, MPWiK

Komenatrze zostały zablokowane