Tworzą dziecięco-młodzieżowy sześcioosobowy zespół muzyczny. Grają na instrumentach klawiszowych, perkusyjnych i gitarach. W półtoragodzinnym repertuarze mają utwory klasyczne, np. Ave Maria (J.S. Bach/Ch. Gounod) i serenady F.P. Schuberta, a także znane przeboje muzyki rozrywkowej. Po zakończeniu każdego występu dostają gromkie brawa. Wtedy uśmiechają się zadowoleni ze swego sukcesu, podobnie jak ich rodzice. Podobne odczucia towarzyszą Janowi Kuładze, ich nauczycielowi wyróżnionemu w tym roku Medalem Prezydenta Lublina za całokształt pracy z osobami niepełnosprawnymi.
Spośród podobnych zespołów wyróżnia ich jedno. Są wychowankami I Szkoły Muzycznej im. Paula Harrisa dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej prowadzonej przez Klub Rotary Lublin Centrum i Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie, a ich niepełnosprawność wiąże się z autyzmem, zespołem Downa lub porażeniem mózgowym.
Słuchający ich koncertów z niedowierzaniem zastanawiają się, jak jest to możliwe, żeby osoby niejednokrotnie nieufne do otaczającego je świata i o nieskoordynowanych odruchach mogły opanować grę na instrumentach, trzymać odpowiednie tempo, a nawet w niektórych przypadkach nauczyć się nut. Jednak okazuje się, że pod troskliwą opieką rodziców i dzięki niezwykłemu podejściu pedagogicznemu Jana Kułagi wszystko jest możliwe. A niepełnosprawność nie musi zamykać drogi do rozwijania swoich talentów.
– Gdybym nie lubił tego, co robię – podkreśla pan Kułaga – już od piętnastu lat, to nic by nie wyszło. Do tych dzieci nie można podchodzić nerwowo. Należy być szalenie cierpliwym i wspierać je, gdy coś im nie wychodzi. Do każdego z nich trzeba umiejętnie dotrzeć. Znaleźć dla niego system kojarzenia dźwięków i czytania nut. Mają we mnie odpowiedniego partnera. I dlatego pewnie bez względu na ich stan chcą uczestniczyć w zespole. Czują się wartościowi. Dla mnie to wielka satysfakcja, że udało mi się nauczyć grać te dzieci, co dla wielu jest wręcz niemożliwe.
Gdy: Alicja Mielczarek – gitara, Małgorzata Grzelak – fortepian, Patrycja Gawidziel – fortepian, Paweł Skowronek – fortepian i akordeon, Paweł Gąsior – fortepian i bongosy i Stanisław Rydzewski – tamburyn grają na scenie – odnajdują się w zupełnie innym świecie. Ma to niebagatelny wpływ na ich codzienne życie. Muzyka ich uspokaja. Przestali być nerwowi, można z nimi na spokojnie porozmawiać. Powoli stają się samodzielni. Są przy tym uparci i wytrwali, często nie pozwalają przerwać sobie ćwiczeń na instrumencie.
Jako Wieniawski Band, bo taką nazwę przybrali, wystąpili już przy wielu okazjach w Lublinie, np. w lubelskiej filharmonii w czasie konkursu młodych skrzypków czy też w Hotelu Europa na spotkaniu lubelskiego Klubu Rotary. We wrześniu 2008 r. koncertowali w Brukseli w Parlamencie Europejskim i w Katedrze Świętego Michała i Świętej Guduli dla tamtejszej Polonii. Do dzisiaj wspominają łzy wzruszenia w czasie mszy odprawianej po polsku z oprawą muzyczną ich zespołu.
Uczestniczyli w ogólnopolskich konkursach muzycznych w Łęcznej, Kazimierzu Dolnym i Lublinie, skąd przywieźli wiele nagród. Ot choćby Paweł Skowronek z porażeniem mózgowym, który w Łęcznej zajął pierwsze miejsce na międzynarodowym konkursie niepełnosprawnych akordeonistów.
Mimo widocznego upośledzenia grają nad podziw sprawnie nie tylko z pamięci, ale także posługując się nutami. Musieli się wyuczyć nowej koordynacji ruchu, bo przecież naraz okazało się, że na instrumencie prawa ręka wykonuje zupełnie co innego niż lewa i odwrotnie. Zdarza się czasem, że ktoś z nich ma problem z zawiązywaniem sznurówek, ale bez trudu gra na akordeonie. Sami jednak przyznają, że przy muzyce czują się znakomicie. Mają wielką frajdę i żeby nie wiem co miało się wokół nich zdarzyć, to instrumentów na pewno nie odstawią. Wieniawski Band stał się zatem wielkim zwycięstwem w życiu członków tego zespołu. Jest przy tym znakomitym przykładem, że dziecko, mimo nawet dość poważnej swej niepełnosprawności, jeśli tylko wyjątkowo mocno reaguje na muzykę, powinno rozwijać się w tym kierunku. Mieć szanse niepowtarzalnej rehabilitacji i otwarcia się na świat.
Wieniawski Band
Tekst: Maciej Skarga
Foto: Marek Podsiadło
Tworzą dziecięco-młodzieżowy sześcioosobowy zespół muzyczny. Grają na instrumentach klawiszowych, perkusyjnych i gitarach. W półtoragodzinnym repertuarze mają utwory klasyczne, np. Ave Maria (J.S. Bach/Ch. Gounod) i serenady F.P. Schuberta, a także znane przeboje muzyki rozrywkowej. Po zakończeniu każdego występu dostają gromkie brawa. Wtedy uśmiechają się zadowoleni ze swego sukcesu, podobnie jak ich rodzice. Podobne odczucia towarzyszą Janowi Kuładze, ich nauczycielowi wyróżnionemu w tym roku Medalem Prezydenta Lublina za całokształt pracy z osobami niepełnosprawnymi.
Spośród podobnych zespołów wyróżnia ich jedno. Są wychowankami I Szkoły Muzycznej im. Paula Harrisa dla dzieci i młodzieży niepełnosprawnej prowadzonej przez Klub Rotary Lublin Centrum i Towarzystwo Muzyczne im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie, a ich niepełnosprawność wiąże się z autyzmem, zespołem Downa lub porażeniem mózgowym.
Słuchający ich koncertów z niedowierzaniem zastanawiają się, jak jest to możliwe, żeby osoby niejednokrotnie nieufne do otaczającego je świata i o nieskoordynowanych odruchach mogły opanować grę na instrumentach, trzymać odpowiednie tempo, a nawet w niektórych przypadkach nauczyć się nut. Jednak okazuje się, że pod troskliwą opieką rodziców i dzięki niezwykłemu podejściu pedagogicznemu Jana Kułagi wszystko jest możliwe. A niepełnosprawność nie musi zamykać drogi do rozwijania swoich talentów.
– Gdybym nie lubił tego, co robię – podkreśla pan Kułaga – już od piętnastu lat, to nic by nie wyszło. Do tych dzieci nie można podchodzić nerwowo. Należy być szalenie cierpliwym i wspierać je, gdy coś im nie wychodzi. Do każdego z nich trzeba umiejętnie dotrzeć. Znaleźć dla niego system kojarzenia dźwięków i czytania nut. Mają we mnie odpowiedniego partnera. I dlatego pewnie bez względu na ich stan chcą uczestniczyć w zespole. Czują się wartościowi. Dla mnie to wielka satysfakcja, że udało mi się nauczyć grać te dzieci, co dla wielu jest wręcz niemożliwe.
Gdy: Alicja Mielczarek – gitara, Małgorzata Grzelak – fortepian, Patrycja Gawidziel – fortepian, Paweł Skowronek – fortepian i akordeon, Paweł Gąsior – fortepian i bongosy i Stanisław Rydzewski – tamburyn grają na scenie – odnajdują się w zupełnie innym świecie. Ma to niebagatelny wpływ na ich codzienne życie. Muzyka ich uspokaja. Przestali być nerwowi, można z nimi na spokojnie porozmawiać. Powoli stają się samodzielni. Są przy tym uparci i wytrwali, często nie pozwalają przerwać sobie ćwiczeń na instrumencie.
Jako Wieniawski Band, bo taką nazwę przybrali, wystąpili już przy wielu okazjach w Lublinie, np. w lubelskiej filharmonii w czasie konkursu młodych skrzypków czy też w Hotelu Europa na spotkaniu lubelskiego Klubu Rotary. We wrześniu 2008 r. koncertowali w Brukseli w Parlamencie Europejskim i w Katedrze Świętego Michała i Świętej Guduli dla tamtejszej Polonii. Do dzisiaj wspominają łzy wzruszenia w czasie mszy odprawianej po polsku z oprawą muzyczną ich zespołu.
Uczestniczyli w ogólnopolskich konkursach muzycznych w Łęcznej, Kazimierzu Dolnym i Lublinie, skąd przywieźli wiele nagród. Ot choćby Paweł Skowronek z porażeniem mózgowym, który w Łęcznej zajął pierwsze miejsce na międzynarodowym konkursie niepełnosprawnych akordeonistów.
Mimo widocznego upośledzenia grają nad podziw sprawnie nie tylko z pamięci, ale także posługując się nutami. Musieli się wyuczyć nowej koordynacji ruchu, bo przecież naraz okazało się, że na instrumencie prawa ręka wykonuje zupełnie co innego niż lewa i odwrotnie. Zdarza się czasem, że ktoś z nich ma problem z zawiązywaniem sznurówek, ale bez trudu gra na akordeonie. Sami jednak przyznają, że przy muzyce czują się znakomicie. Mają wielką frajdę i żeby nie wiem co miało się wokół nich zdarzyć, to instrumentów na pewno nie odstawią. Wieniawski Band stał się zatem wielkim zwycięstwem w życiu członków tego zespołu. Jest przy tym znakomitym przykładem, że dziecko, mimo nawet dość poważnej swej niepełnosprawności, jeśli tylko wyjątkowo mocno reaguje na muzykę, powinno rozwijać się w tym kierunku. Mieć szanse niepowtarzalnej rehabilitacji i otwarcia się na świat.
Tekst Maciej Skarga
foto Marek Podsiadło