30 lipca w Multikinie w Galerii Olimp zorganizowana została kolejna odsłona cyklu Kocham Kino w Multikinie. Ten wieczór należał jednak do jeszcze bardziej wyjątkowych nie tylko za sprawą obecności prowadzącej telewizyjny pierwowzór Kocham Kino – Grażyny Torbickiej i jej gości. Przedpremierowy pokaz “Amy”- filmu dokumentalnego o nieżyjącej już artystce, Amy Winehouse, wprowadził obecnych w zakulisowy świat jej przeżyć. Film w reżyserii Asifa Kapadia to nowe źródło wiedzy o tragicznie zmarłej artystce. Amy Whinehouse urodziła się 1983 roku w Londynie. Od najmłodszych lat przejawiała dużą wrażliwośc muzyczną. Od trzynastego roku życia grała na gitarze, a śpiewała profesjonalnie od szesnastych urodzin, kiedy to jej przyjaciel Tyler James, wokalista soulowy, wysłał nagranie demo
. Amy wytwórni A&R Records Po rozmowach z różnymi wytwórniami płytowymi, Winehouse dołączyła do Island Records (Uniwersal Music) , z którą była związana do końca życia. Przez większość swojego dorosłego życia mieszkała w kultowej londyńskiej dzielnicy – Camden. W 2003 roku wydała swój pierwszy album pt “Frank”, była autorką większości kompozycji, w tym tekstów. Jazzowy klimat całego albumu sprawił, że zaczęto ją porównywać do wokalistek takich jak Nina Simone. W 2006 wydała kolejną płytę “Back to Black”, singiel ją promujący to słynny “Rehab”. W 2008 Amy Winehouse otrzymała pięć Nagród Grammy. Back to Black został wyróżniony jako najlepszy album popowy, Rehab jako nagranie roku i piosenka roku, a sama piosenkarka jako najlepsza wokalistka roku (Rehab) i jako nowicjuszka roku.
O filmie “Amy” można powiedzieć wiele, wiele dobrego. Począwszy od konstrukcji, a na samym obrazie Amy skończywszy. Misternie utkany, pozbawiony typowych dla gatunku środków jak tzw. gadające głowy, został zmontowany głównie z materiałów uzyskanych od bliskich Amy, a także z zakulisowych nagrań oraz zdjęć. Wszystkie komentarze słyszymy z offu, a narracja dąży do zbudowania wielopoziomowego i złożonego portretu Amy Winehouse. W mediach trwa dyskusja nad stronniczością filmu i tematem obarczania w nim winą za jej śmierć osób z bliskiego grona. To pozostawiamy własnej interpretacji. Film jednak rzeczywiście można odczytać jako studium nałogu i powolnego samozniszczenia. Nie sposób przy tym pominąć problemów emocjonalnych, a w tym skomplikowanych relacji z ojcem, a także partnerem. Pewne jest natomiast, że po dwugodzinnym seansie wypełnionym muzyką z prawdopodobnie najlepszym wokalem jazzowym ostatnich dziesięcioleci, zupełnie inaczej spojrzymy na muzykę Amy. LAJF poleca!