fbpx

Lniane pola

24 grudnia 2013
Comments off
1 893 Views

daria i ryszard -włodawaJasne biuro w jednej z włodawskich kamienic. Białe ściany, białe kanapy, ciemne wiekowe meble. I len. Naturalny i kolorowy. Lniane poduszki, śpiwory, beciki, pościel, przytulanki. Nawet ręcznik wiszący w biurowej łazience jest z lnianego frotté.

Daria Wysocka-Zajul i Ryszard Zajul wrócili do Włodawy po czternastu latach spędzonych w Warszawie. Z miłości do rodzinnych stron i z miłości do lnu. I po to, by założyć firmę, dzięki której będzie można „przestać pracować”. Tak powstało LINO.

 

Każdy może tu przyjść. Na Sejmową 14 wpadają koleżanki Darii zamówić śpiworek dla córki z wyszytym różowymi nićmi imieniem, komplet pościeli dla nowożeńców czy przytulankę dla maluszka. Albo poplotkować przy zielonej, aromatycznej herbacie, podawanej w eleganckiej filiżance. Bo w LINO wszystko jest ładne, estetyczne i po domowemu przytulne. – Od zawsze interesowałam się wystrojem wnętrz, ciągle coś rysowałam, projektowałam, przestawiałam meble w naszym mieszkaniu. Zaczęło się chyba od stolika kawowego z ciemnego, szczotkowanego drewna, który wciąż z nami podróżuje. Teraz stoi w biurze, ale zabierzemy go do naszego wymarzonego domu. Gdy już powstanie.

 

Koniec z etatem

Daria i Ryszard poznali się w szkole średniej. Włodawa to niewielkie miasto, liceum było tylko jedno. Jak to się stało, że zostali parą? – Byliśmy w klasie maturalnej. Podczas wyjątkowo nudnych zajęć dodatkowych rzuciłam pytanie: kto idzie na piwo? Poszliśmy we dwoje. Od tamtej pory jesteśmy praktycznie nierozłączni – wspomina Daria, dodając po chwili namysłu: – Ojej, a może nie piszmy o tym piwie. To takie… niepedagogiczne.

Oboje studiowali ekonomię, Daria na UMSC w Lublinie, Ryszard na Politechnice Radomskiej. Po trzech latach Ryszard wyjechał do Warszawy szukać pracy, ale zamiast podliczać słupki, zainteresował się grafiką komputerową. Daria dołączyła do niego po roku. Wkrótce Ryszard założył agencję reklamową, Daria pracowała w firmie deweloperskiej, studiując jednocześnie wycenę nieruchomości. Wszystko układało się świetnie, ale Daria czuła, że to nie to. – Urodzili się nasi synowie, ośmioletni dziś Tymon, po czterech latach Borys. Miałam sześcioletnią przerwę w pracy i dużo czasu, by zastanowić się, czego tak naprawdę oczekuję od życia. Wiedziałam, że nie wrócę na etat. Chciałam mieć coś swojego, realizować moje pasje, nie ograniczając czasu przeznaczonego dla rodziny, dla synów. Wkrótce nadarzyła się okazja, by wszystko zmienić.

 

Lniane szmatki

Wsparcie oraz promocja przedsiębiorczości i samozatrudnienia w ramach programu Kapitał Ludzki dla mieszkańców województwa lubelskiego. Ze wskazaniem na matki wracające na rynek pracy po dłuższej przerwie. Na początku brzmiało obco, wydawało się trudne. Ale Daria postanowiła spróbować mimo wszystko. Jej wniosek został przyjęty z numerem 896. Miejsc było 36. – Na rozmowę kwalifikacyjną przyniosłam próbki lnu. Po to, by pokazać, jaki jest miękki. By udowodnić, że nie zwariowałam, chcąc szyć z lnianego płótna pościel dla dzieci. Dziś śmiejemy się z mężem, że to pewnie te lniane szmatki przekonały komisję.

W grudniu 2012 roku Darii przyznano 46.000 złotych dotacji na założenie nowej firmy. W styczniu przyszły pieniądze i zaczęło się to, czego ani Daria, ani Ryszard uparcie nie chcą nazywać pracą. Fundusze z dotacji przeznaczyli na kupno specjalistycznych maszyn do szycia i haftowania, sprzętu fotograficznego, zatrudnienie dwóch krawcowych i wynajęcie biura. Dziś mają już własny sklep internetowy, ich lniane wyroby sprzedają się na portalach z rękodziełem i ekoproduktami. Nie ukrywają, że są wciąż na etapie inwestowania w firmę, ale wierzą, że wkrótce stanie się ona ich głównym źródłem utrzymania. Wystarczy tylko przekonać klientów, że nowoczesny len nie ma nic wspólnego z szorstkim, sztywnym prześcieradłem na babcinym sienniku.

 

Błękitny kwiatek

Przy Sejmowej 14 we Włodawie bije serce LINO. Na dole jest niewielki showroom i biuro, na górze mieści się pracownia krawiecka. Słychać stukot hafciarki, bucha para na stoisku do prasowania. Ale najwięcej dzieje się w pokoju, gdzie powstają wykroje. Dziś na wielkim stole krojczym leży narzuta na łóżko z naturalnego lnu łączonego z odcieniami limonki i różu. Pani Wanda, główna krawcowa w LINO, wykonuje lnianą nicią haft Sashiko, to japońska metoda haftu fastrygą. – Materiały sprowadzamy z Litwy i Białorusi, ale mamy też polskich dostawców, jak reaktywowana niedawno fabryka Orzeł. Nowoczesny len jest bardzo miękki, łatwo się prasuje, a uszyte z niego przedmioty nie tracą kształtu i koloru – wylicza Daria, która w lnie zakochała się jako nastolatka. – Pamiętam, jak podczas letnich upałów biegłam do sklepu po lniany materiał, a potem do krawcowej z projektem sukienek, bluzek, spodni. Ta miłość była we mnie zawsze, zaraziłam nią synów i męża. W domu wszystko mamy lniane, a chłopcy nie chcą spać w innej pościeli. Mówią, że tylko w lnianej nie jest gorąco w buzię.

Ryszard, jako specjalista od grafiki, zaprojektował logo firmy – błękitny kwiatek lnu. Zajmuje się także prowadzeniem sklepu internetowego oraz portalu na Facebooku. To jego oczko w głowie. – Staram się, żeby nasze posty nie były banalne. Stawiamy na porządną informację i ładne zdjęcia, do których często pozują nam synowie – mówi Ryszard, uruchamiając laptopa. Na ekranie pojawia się nazwa użytkownika: LINO TOWER. Tu wszystko kręci się wokół lnianego, rodzinnego biznesu.

 

Zasiejemy pole lnu

Dziś razem z dziećmi mieszkają w rodzinnym domu Darii. Żartują, że postanowili odwrócić powszechny model; najpierw wyprowadzili się od rodziców, by potem znowu się wprowadzić. Czy to krok w tył? – Oboje chcieliśmy wrócić w rodzinne strony, Warszawa była tylko etapem, nie celem – tłumaczy Daria. – Nasi synowie świetnie się zaaklimatyzowali w szkole i przedszkolu, my możemy liczyć na pomoc dziadków. Mąż mówi, że jest szczęśliwy, mogąc budzić się we Włodawie. To magiczne miasto, położone na styku trzech kultur, nietypowe i piękne.

Na razie najważniejszy jest rozwój firmy, zdobywanie nowych klientów i rynków zbytu. Dlatego LINO często zobaczyć można na targach rękodzieła. We Włodawie, ale też na ETNOmanii pod Krakowem czy grudniowej Pozytywce w lubelskiej Chatce Żaka albo kiermaszu bożonarodzeniowym w Centrum Handlowym Plaza w Lublinie. A własny wymarzony dom? Na to jeszcze mają czas. Choć Daria już wie, jak będzie wyglądał. – Przeniesiemy starą chałupę i wyremontujemy tak, by była piękna i funkcjonalna. A za domem zasiejemy pole lnu. Ale pięknie wyglądałyby zdjęcia robione na lnianym polu! Moglibyśmy tam fotografować kolekcję ubranek dla dzieci, którą wkrótce chciałabym wprowadzić. Wyobrażasz to sobie, Rysiek?

– Owszem – odpowiada Rysiek z uśmiechem, zerkając jednocześnie na ekran komputera, który cichym „ding” oznajmia nadejście nowego mejla. – Daria! Dostałaś zaproszenie na Mini Misz-Masz do Blue City w Warszawie!

I Daria skacze z radości, bo to prestiżowe targi dla młodych przedsiębiorców, gdzie firmy poddawane są surowej selekcji. I zastanawia się, co trzeba będzie doszyć, jak ma wyglądać stoisko, jaką zrobić promocję. A ja już się nie dziwię, że nie nazywa tego pracą.

 

Len zwyczajny – roślina włóknodajna i oleista pochodząca z Bliskiego Wschodu, uprawiana od kilku tysięcy lat. Warto pamiętać, że uprawa lnu wpływa pozytywnie na żyzność gleb, jego produkcja jest praktycznie bezodpadowa (wszystkie części wykorzystuje się w przemyśle; jedynym odpadem są pyły produkcyjne powstające w procesie jej przerobu), a płótno lniane jest materiałem biodegradowalnym.

Tkaniny lniane wykazują działanie antybakteryjne, mają działanie antystatyczne, więc nie przyciągają kurzu. Są przewiewne, nie wywołują podrażnień ani uczuleń.

Badania przeprowadzone przez Instytut Włókien Naturalnych w Poznaniu we współpracy z Akademią Medyczną w Poznaniu potwierdziły, że w lnianej pościeli sen jest głębszy a organizm znacznie szybciej się regeneruje i wypoczywa.

Źródła: Wikipedia, LINO, Orzeł sp. z o.o., Instytut Włókien Naturalnych w Poznaniu

 

Czy wiesz, że…

…linoleum wytwarza się z lnu? Linoleum to materiał składający się z utwardzonej masy plastycznej (w składzie: olej lniany, kalafonia i mączka drzewna lub korkowa), nałożonej na płótno lniane. Linoleum jest stosowane głównie jako wykładzina podłogowa, ale również jako materiał na matryce linorytowe. Technologia produkcji linoleum została opatentowana w 1860 roku przez Anglika Fredericka Waltona. Uwaga! Nie należy mylić linoleum z wykładziną PVC – ta ostatnia jest wykonywana z użyciem polichlorku winylu.

Źródło: Wikipedia

Tekst: Małgorzata Szpitun

Zdjęcia: Michał P. Wójcik

 

Comments are closed.