fbpx

Łuk Wyzwolenia

25 sierpnia 2014
Komentarze wyłączone
1 346 Wyświetleń

Komenda 11 (2)Właśnie mija siedemdziesiąta rocznica ustanowienia Lublina stolicą wyzwalanej Polski oraz sześćdziesiąt lat od zorganizowania w Lublinie uroczystych obchodów dziesięciolecia Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.

Ustanowienie na pół roku Lublina pierwszą stolicą wyzwalanej w lipcu 1944 Polski naznaczyło miasto rodzajem wyjątkowości. Już w niecałe trzy tygodnie po oswobodzeniu spod okupacji hitlerowskiej odbyło się tu spotkanie Związku Zawodowego Literatów Polskich, który jako pierwsze ze środowisk twórczych kontynuował przerwaną przez wojnę działalność. To właśnie tu zaczęły organizować się administracja państwowa, ale również władze partyjne i aparat bezpieczeństwa. Wśród grup o dużej aktywności zawodowej wyróżniali się architekci. W czasie kiedy Warszawa była sukcesywnie niszczona w odwecie za wybuch powstania, w Lublinie już działało biuro odbudowy stolicy oraz powstał wydział architektury w powołanym właśnie UMCS. Miasto stało się mekką dla przedstawicieli różnych środowisk twórczych, którzy traktowali Lublin jako ostatni etap przed podjęciem swoich zadań zawodowych w nowej powojennej rzeczywistości.

Co ciekawe, to na wniosek warszawskich urbanistów i architektów związanych z funkcjonującym tu Biurem Planowania i Odbudowy przy Prezesie Rady Ministrów PKWN zadecydował o przeniesieniu władz centralnych z Lublina do Warszawy, co miało miejsce już 22 stycznia 1945 roku. Z tą przeprowadzką „Polska Lubelska” straciła na swoim znaczeniu. Przez najbliższe dziesięć lat miasto żyło powracaniem do przedwojennego rytmu ‒ odbudową przemysłu, rozbudową infrastruktury handlowo-usługowej oraz zaplecza mieszkaniowego, a także odbudową zabytkowej tkanki śródmieścia częściowo zniszczonej podczas bombardowań.

Ogłoszona jako obowiązkowa na zjeździe literatów w Szczecinie w 1949 roku doktryna realizmu socjalistycznego wkroczyła do Lublina niejako opłotkami, z dala od rzeczywistej walki ideologicznej, jaka miała miejsce w innych polskich miastach w tym czasie. W kilka miesięcy później podczas Krajowej Partyjnej Narady Architektów polscy architekci przyzwolili na ideologię i estetykę, wzorowane na tryumfującym od zakończenia wielkiej rewolucji bolszewickiej socrealizmie, ze szczególnym uwzględnieniem architektury, która ze wszystkich sztuk wizualnych najbardziej trafiała do wyobraźni obywatela. Również w Lublinie została doceniona jej rola, choć w mniejszym zakresie i początkowo w formie wizualizacji. Efektem propagandowych konsultacji społecznych dotyczących planowanych realizacji urbanistyczno-architektonicznych były wystawy, które miały miejsce już w 1951 roku przy Krakowskim Przedmieściu. Po raz pierwszy w okresie powojennym witryny sklepowe zostały użyte nie jako miejsce prezentowania plakatów propagandowych. Prawdopodobnie w taki sposób były prezentowane projekty dwóch sztandarowych budynków tej epoki w Lublinie ‒ Domu Partii (wzniesionego w Alejach Racławickich, a oddanego do użytku w 1951 roku, dziś budynek Uniwersytetu Medycznego, zaprojektowanego przez Czesława Dorię-Dernałowicza i Zbigniewa Zawory) oraz siedziba Komendy Wojewódzkiej MO przy ul. Narutowicza autorstwa Czesława Dorii-Dernałowicza, której budowę zakończono w 1952 roku.

Elegancko i ponadczasowo

Stawianie w tym czasie w Lublinie nowych obiektów architektonicznych odbywało się na zasadzie uzupełniania luk przestrzennych oraz sposobem powolnych kroków. Zarówno architekci, jak i urbaniści wielokrotnie podkreślali, że poza terenem przeznaczonym dla UMCS nie ma w Lublinie odpowiedniego miejsca na zlokalizowanie większych założeń, a skala wydatków przerasta możliwości finansowe województwa. Winą za to obciążali niedostateczną i późno sprecyzowaną koncepcję przebudowy gospodarczej Lublina, która nie pozwoliła na sporządzenie realnego planu zagospodarowania przestrzennego. Jednak oczkiem w głowie władz centralnych i wojewódzkich już od jesieni 1944 roku była realizacja kampusu uniwersyteckiego Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, który został powołany jako przeciwwaga ideologiczna dla położonego w sąsiedztwie i działającego od 1918 roku Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Przez pięć lat uniwersytet wynajmował pomieszczenia wykładowe i administracyjne. Dopiero w 1949 roku rozpoczęła się budowa pierwszych wydziałów – humanistyki i fizyki, według projektów Czesława Gawdzika. Kolejne lata przyniosły wzniesienie następnych budynków uczelnianych, domów akademickich i profesorskich. Nie tylko forma architektoniczna, ale i realizowana w innych polskich miastach ideologiczna treść dekoracji w przypadku lubelskiego campusu uniwersyteckiego wypadła powściągliwie, by nie rzec ‒ wręcz elegancko. Dyskusja o zlikwidowanych w ubiegłym roku budynkach Kliniki Weterynaryjnej przy ulicy Głębokiej świadczy o świadomości wartości tej architektury i jej ponadczasowości.

Ale Lublin żył nie tylko budową miasteczka akademickiego oraz charakterystycznych brył Domu Partii i KW MO. Rozpoczęła się budowa Zespołów Osiedli Robotniczych na terenie przylegającym do dzielnicy uniwersyteckiej oraz po drugiej stronie Alei Racławickich, a także kompleksu mieszkalnego na Bronowicach. Zakończono budowę osiedla Tatary ‒ zaplecza mieszkaniowego dla pracowników Fabryki Samochodów Ciężarowych, którego jedną pierzeję przy ul. Motorowej zbudowano według projektu związanych z międzywojennym modernizmem warszawskich architektów Heleny i Szymona Syrkusów. Sześciopiętrowe domy przy ul. Motorowej posiadają charakterystyczne dla tego okresu zwieńczenia wzorowane na renesansowych kamienicach Zamościa czy Krakowa. Ale to, co przede wszystkim zwraca uwagę, to stworzenie warunków przyjaznych do życia w zakresie przestrzeni między poszczególnymi budynkami, wypełnionej zielenią i placami zabaw.

Z frontu walki o nowy Lublin

Rozbudowa miasta nabrała tempa z końcem 1953 roku, kiedy władze centralne zadecydowały o zorganizowaniu w Lublinie obchodów X rocznicy powołania Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Do zaplanowanych na 22 lipca 1954 roku uroczystości pozostało niewiele czasu, a Lublin nie był przygotowany ani na bazę noclegową, ani na możliwości organizacyjne. W kilkumiesięcznym programie obchodów znalazły się manifestacja pierwszomajowa, uroczysta defilada wojskowa i manifestacja z okazji święta lipcowego, otwarcie wystawy rolniczej, a także ogólnopolskie dożynki we wrześniu 1954 roku Masową mobilizację zapowiedział marcowy zjazd PZPR, zaś hasło „Z FRONTU WALKI o nowy Lublin” było hasłem rozpoznawczym niemal każdego wydania lubelskiego „Sztandaru Ludu”. To, co wydarzyło się w ciągu niespełna pół roku, można nazwać „inwestycyjnym boomem”. Jednak biorąc pod uwagę centralne finansowanie takich priorytetowych realizacji tego okresu, jak Pałac Kultury i Nauki, Stadion Dziesięciolecia i MDM w Warszawie czy Nowa Huta i Nowe Tychy, Lublin nie miał szansy na odpowiednio duże środki. Mimo to w ciągu zaledwie kilku miesięcy zostały odnowione elewacje przy Krakowskim Przedmieściu oraz na Starym Mieście, hotele Lublinianka i Europa, ulice Stalingradzka i Kowalska, do użytku oddano również Nowy Dom Odzieżowy w sąsiedztwie Bramy Krakowskiej.

Jednak największy wpływ na atmosferę architektoniczną i polityczną tego czasu miały dwa przedsięwzięcia. Kiedy w styczniu 1954 roku w stołecznym kinie odbywała się premiera pierwszego kolorowego filmu polskiej produkcji pt. „Przygoda na Mariensztacie” rozpoczęły się przygotowania do wzniesienia Mariensztatu w Lublinie. Naprzeciwko Zamku Lubelskiego, który postanowiono przekształcić w Dom Kultury, a w którym do końca stycznia funkcjonowało więzienie UB, trwały prace porządkowe na terenie, na którym do 1943 znajdowała się dzielnica żydowska. Po uporządkowaniu placu rozpoczęto budowę składającej się z dziesięciu kamienic pierzei w charakterystycznym renesansowym entourage’u z bramami w formie łuków. Budowa trwała zaledwie pięć miesięcy. Usytuowane na półkolu kamienice mieściły ponad setkę niewielkich mieszkań. Równolegle do prac wykończeniowych kamienic trwały prace porządkowe na placu Zebrań Ludowych. Całość zamykał przekształcony w Dom Kultury zamek, usytuowany vis-à-vis ciągu kamienic, sukcesywnie remontowany w okresie od lutego do lipca 1954 roku. Z braku funduszy blacha pokrywająca dach zamkowy nie została wymieniona, tylko przewrócona na drugą stronę, tak aby sprawiała wrażenie nowszej, aniżeli była nią w rzeczywistości. Zamek swoją odbudowę zawdzięcza głównie inicjatywie czynów społecznych, w tym zrywu kobiet z okazji święta 8 marca. Z informacji zamieszczanych w lokalnej prasie wynika, że w okolicach lubelskiego Starego Miasta noszono się z zamiarem wzniesienia Pałacu Kultury i Nauki wzorem budowanego właśnie w Warszawie. Prawdopodobnie było coś na rzeczy, gdyż zabudowa podzamcza zainteresowała radzieckich budowniczych warszawskiego pałacu, którzy przyjechali do Lublina z kurtuazyjną wizytą.

Łuk Wyzwolenia

Po ogłoszeniu decyzji o zorganizowaniu głównych obchodów X-lecia PKWN w Lublinie, jeszcze jesienią 1953 roku został ogłoszony, uznany za bezprecedensowy w historii polskiej architektury i urbanistyki, konkurs architektoniczno-rzeźbiarski na Łuk Wyzwolenia. Ale łuk jako wolno stojąca forma architektoniczno-rzeźbiarska w krajach pozostający pod wpływem socrealizmu był ewenementem. Łuki posiada Rzym, łuk wieńczy paryskie Pola Elizejskie, budowę monumentalnego łuku w zwycięskim Berlinie planował Albert Speer, naczelny architekt III Rzeszy. Dlaczego łuk nie miałby symbolizować dokonań PKWN w X rocznicę jego powstania?…

Podstawowym wskazaniem sądu konkursowego była lokalizacja, przewidziana między budynkiem KUL-u a Ogrodem Saskim w pobliżu Domu Partii. Na konkurs wpłynęło 70 projektów. W remontowanych wnętrzach Domu Kultury na Zamku Lubelskim odbyła się dyskusja, która zgromadziła rekordową liczbę 400 architektów, urbanistów, rzeźbiarzy i krytyków sztuki z całej Polski oraz tysiące zwiedzających. Jako najciekawsze prace jury konkursowe wyłoniło dwa projekty, którym przyznano dwa równorzędne drugie miejsca. Oba zakładały zamknięcie Alei Racławickich dla ruchu kołowego i stworzenie w tym miejscu podłużnego placu do przemarszu defilad wojskowych i manifestacji pierwszomajowych. Pierwszy projekt przygotowany przez zespół z ASP w Warszawie pod kierunkiem profesorów Romualda Gutta i Mariana Wnuka proponował dziesięciometrowy łuk w formie wolno stojącej bramy i umieszczonej na osi łuku kolumny zwieńczonej postacią chłoporobotnicy. Drugi projekt, przygotowany przez architektów i rzeźbiarzy związanych z Politechniką Gdańską, również opierał się na wolno stojącej bramie, ale wspartej po bokach szkarpami i ozdobionej płaskorzeźbami przedstawiającymi grupy chłopów i robotników i napisem „22 lipca 1954”.

Z braku środków zwycięskie projekty zakończyły swoje życie na publicznej prezentacji oraz omówieniu na łamach prasy. Lublin nie miał i nie ma do dziś szczęścia do założeń pomnikowych. Gdyby Łuk Zwycięstwa stanął w Alejach Racławickich, nie tylko zostałby zmieniony komunikacyjny charakter tej części miasta, ale również byłaby to jedna z najbardziej rozpoznawalnych realizacji realizmu socjalistycznego w Polsce, a także jedno z najbardziej interesujących założeń pomnikowych w Europie.

W odróżnieniu od innych ośrodków miejskich, lubelska architektura lat pięćdziesiątych naturalnie wtopiła się w krajobraz miasta. Powstałe w tym czasie realizacje dziś bronią się swoją funkcjonalnością, przystępnością bryły i przyjaznym dla mieszkańców otoczeniem. Trudno „gdybać” jak mogłoby wyglądać śródmieście Lublina, gdyby znalazły się zarówno środki finansowe, jak również gdyby górę wzięła ideologiczna megalomania, dla której architektura bywa wdzięcznym środkiem wyrazu. W sumie w Lublinie powstało kilkadziesiąt pojedynczych lub zespolonych obiektów w charakterystycznej dla tego czasu stylistyce. W porównaniu z innymi miastami to niewiele, choć złożyło się na to kilka czynników. Lublin pozostawał na obrzeżach Polski, bez protekcji władz centralnych, odpowiednio wysokiego dofinansowania, ale też z powodu braku zainteresowania startujących w zawodowe życie architektów. Zupełnie inaczej niż w Gdańsku, gdzie świeżo upieczeni absolwenci wydziału architektury Politechniki Gdańskiej planowali zrównać z ziemią gdańską starówkę i postawić na jej miejscu nowe socrealistyczne śródmieście.

Tekst Grażyna Stankiewicz

Foto Łukasz Maj

Archiwum

Komenatrze zostały zablokowane