Magnetyzmy w liczbie mnogiej, bo zaprezentowany na scenie Teatru Muzycznego w Lublinie spektakl „Śluby panieńskie, czyli magnetyzm serca” to rzecz nie o jednym, a o kilku nawiązujących się relacjach uczuciowych. A wszystko za sprawą Alicji Jachiewicz i Stefana Szmidta, aktorów i reżyserów, założycieli Fundacji Kresy 2000 – Domu Służebnego Polskiej Sztuce Słowa, Muzyki i Obrazu w Nadrzeczu koło Biłgoraja, niezwykłego miejsca niemal w środku lasu, gdzie stworzyli znakomitą scenę teatralną, na którą zapraszają twórców, ale i sami wystawiają (do tej pory można było tu zobaczyć m.in. „Drzewo” Wiesława Myśliwskiego, „Ostatnią lekcję” Anny Bojarskiej czy „Ostatnią miłość” według I. B. Singera).
Zaprezentowana w Lublinie dwuaktówka Aleksandra Fredry przywraca wiarę w klasykę i to w najlepszym słowa tego znaczeniu. W dominującym na polskiej scenie nurcie teatru poszukującego kameralne i tradycyjne w wyrazie swojej inscenizacji „Śluby panieńskie” okazują się być ciekawą i jak na komedię przystało – zabawną propozycją sceniczną. Ogromnym walorem są z jednej strony dość ascetyczna scenografia, zapraszająca nas do wnętrza XIX-wiecznego dworu z naturalną muzyką otoczenia (brzmienie kurantów czy zegara), zaś z drugiej strony – język, jakim posługują się bohaterowie. Nagle okazuje się, że o uczuciach można rozmawiać czystą, pełną niuansów polszczyzną, która jest nie tylko zrozumiała dla młodszego pokolenia, ale przyjemna dla ucha i znakomicie nadająca się do słownych gierek. Biorąc pod uwagę, jak bardzo ostatnimi czasy został uproszczony nasz codzienny język, słowny przekaz płynący do nas ze sztuki Fredry jest prawdziwą ucztą. Nie byłoby to oczywiście możliwe bez zaangażowanej gry aktorskiej. W obsadzie mamy Natalię Matuszek (Klarę), Magdalenę Maścianicę (Anielę), Damiana Kreta (Gustaw), Zbigniewa Dziducha (Albin), Andrzeja Kobielskiego (Jan) oraz parę reżyserów, którzy zagrali role Pani Dobrójskiej i Radosta. Krótko mówiąc – pełna pozytywnej energii i wyczucia komizmu sytuacji aktorska młodzież i równie dobrze czujący się w takiej sytuacji scenicznej dojrzali swoim doświadczeniem Alicja Jachiewicz i Stefan Szmidt. Spektakl mieliśmy okazję obejrzeć przy okazji przypadającego na dzień 27 marca Międzynarodowego Dnia Teatru. Dla twórców spektaklu święto, a dla publiczności – pozycja obowiązkowa. (maz)
Foto pod