fbpx

Na parującym asfalcie

31 sierpnia 2020
1 751 Wyświetleń

Dwudziesty siódmy czerwca, upalny, słoneczny dzień. Wczesnym popołudniem nad tor Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy na ul. Grygowej w Lublinie nadciąga ciemna chmura. Trwa tu właśnie szkolenie motocyklowe organizowane przez Motocyklowy Klub Sportowy Moto-Sekcja. Partnerem wydarzenia jest salon BMW Motorrad Lublin – Best Auto. Na torze osoby z różnych części Polski, w różnym wieku, na bardzo różnych motocyklach. Obok namiotów niemieckiego koncernu motoryzacyjnego stoją motocykle demonstracyjne, na których można odbyć jazdę próbną. Zaczyna lać deszcz. Asfalt staje się mokry i śliski. Warunki jazdy znacznie się pogarszają.

tekst Iza Boguta, foto Moto-Sekcja

Hamowanie, ostry zakręt – te manewry mogą się już nie udać, można „zaliczyć glebę”. Nie mówiąc już o dyskomforcie mokrego ubrania, zachlapanej szybki w kasku. Tu na torze – pół biedy. To laboratoryjne warunki. Nikt nie zajedzie drogi, nie wjedziesz w kałużę, w błoto, bo na czyściutkim asfalcie go nie ma. Co innego na prawdziwej drodze.

– Czekałem na tę chmurę, miałem nadzieję, że spadnie deszcz. Dzięki temu mam szkolenie na wyższym poziomie trudności – mówi z entuzjazmem Tomek z Krakowa. – Wolę takie warunki przetrenować na bezpiecznym torze, nauczyć się, jak sobie z tym radzić pod okiem instruktorów. Przyjechaliśmy tu z moją dziewczyną Anią na kołach, po to żeby poznać lubelski tor, a drugim argumentem była renoma Moto-Sekcji i Artura Lisa. Warto było!

Stać się motocyklistą

Moto-Sekcja to klub sportowy, który powstał z lubelskiej sekcji motocyklowej Polskiego Związku Motorowego. Od 2009 roku instruktorem Moto-Sekcji jest Artur Lis, były zawodnik wyścigów motocyklowych, motocrossu oraz reprezentant kraju w rajdach enduro, w których kilkakrotnie zdobywał mistrzostwo Polski, a przy tym emerytowany policjant. Początkowo w Moto-Sekcji miały kiełkować i być szlifowane talenty sportowe zawodników. Ale szybko okazało się, że do zagospodarowania jest zupełnie inny obszar działań. Był to czas, kiedy zaczęło gwałtownie przybywać ludzi siadających na motocykle. Takich, którzy nie mieli za sobą doświadczeń jazdy motorynką, motorowerem, wueską. Takich, którzy z dnia na dzień stawali się motocyklistami, bo było ich na to stać i nie mieli żadnej wprawy, żadnej wiedzy i świadomości.

– I to stało się naszym głównym celem – uświadamianie i uczenie jazdy tych właśnie nowych motocyklistów. Dysponowaliśmy wtedy torem kartingowym na ul. Zemborzyckiej i jako pierwszy klub w Polsce zaczęliśmy robić szkolenia motocyklowe bezpłatnie! Przyjeżdżali ludzie z Rzeszowa, Warszawy, z Białegostoku, czasem ponad setka ludzi na jedno szkolenie. Ludzie o bardzo różnych statusach społecznych, stanach majątkowych i wszyscy tak naprawdę potrzebujący pomocy – wspomina początki Moto-Sekcji Artur Lis. Nasz lubelski mistrz enduro miał już wtedy za sobą trudne doświadczenie złamanego podczas zawodów kręgosłupa, trzymiesięczny pobyt w szpitalu i długą rehabilitację. Leżąc wśród pacjentów, którzy mieli mniej szczęścia – dotkniętych paraliżem czy innym trwałym inwalidztwem, zrozumiał, że wypadek czy śmierć nie jest indywidualną sprawą poszkodowanego, lecz stanowi zespół wielu katastrof życiowych żony, dzieci, chłopaka, dziewczyny. Uświadamianie motocyklistom zagrożeń, uświadamianie im braków w umiejętnościach i podnoszenie tych umiejętności stało się jego misją.

Za wolno też nie można

Około czternastej wypada przerwa w szkoleniu. Motocykle parkują na gorącym, parującym po ulewie asfalcie. Artur Lis zwołuje wszystkich uczestników na zupę. Słynna pomidorowa, słynna zupa, którą „sam gotował”… Podchodzą chętnie, spoceni, w porozpinanych kombinezonach, brzęcząc sprzączkami rozpiętych butów. Do upatrzonych „ofiar” trafia aluzja instruktora: „Jedz, jedz, zupa dodaje prędkości”. Bo jednak za wolno to też niedobrze.

W tym sezonie mamy dużo motocykli demonstracyjnych, bo aż siedem – mówi Aleksandra Kulińska, doradca ds. sprzedaży motocykli BMW Motorrad Best Auto. – Są to modele: G310R, G310GS, F900R, F900XR, R1250GS, RNineT Pure, S1000RR. Zainteresowani mogą odbyć bezpłatną i bezkaucyjną jazdę próbną wybranym przez siebie modelem motocykla BMW z naszego salonu przy Metalurgicznej, ale także na torze ODTJ. Można je tu przetestować pod okiem instruktorów Moto-Sekcji, którzy pomogą w sprawach doskonalenia techniki jazdy. My służymy pomocą przy wyborze odpowiedniego modelu. Bezpieczeństwo motocyklistów jest dla nas bardzo ważną sprawą i inicjujemy różne wydarzenia, które mają promować bezpieczną jazdę i kształtować świadomych motocyklistów. Jazdy na ODTJ dają możliwość wychwycenia błędów, zauważenia, że ktoś sobie nie radzi. Nie chcemy zostawiać człowieka z takimi błędami, które mogą mieć wpływ na jego zdrowie czy nawet życie.

Według Artura Lisa źle dobrany motocykl to jeden z kardynalnych błędów nowych motocyklistów. Często opowiada swoim kursantom o takim przykładowym motocykliście, który uzyskawszy wiek niezależności od rodziców i zdolność kredytową, kupił sobie wymarzony jednoślad i jest on za mocny, za ciężki i za wysoki i dreszcz emocji wywołuje w nowym właścicielu sama myśl o wyprowadzeniu go z garażu. Wtedy zwykle odzywa się ktoś i mówi: „To ja jestem właśnie takim przypadkiem”. Nie ma możliwości bezpiecznej jazdy, kiedy kierowca nie radzi sobie ze sprzętem, kiedy się go boi. Może przemieścić się z punktu A do B, ale nie poradzi sobie z nagłym hamowaniem, z wykonaniem skrętu na dużej prędkości, z ominięciem wbiegającego na szosę psa.  

Nie dać się zabić

Statystyki Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji za 2019 mówią o śmierci 282 kierujących motocyklami i 13 pasażerów oraz o 2161 rannych motocyklistach i 221 rannych pasażerach. To są suche liczby. Ale stoją za nimi dramaty szeregu osób. Często kalectwo, złamane życie, przekreślone plany. Według tegorocznych statystyk policyjnych wzrasta ilość wypadków śmiertelnych z udziałem motocyklistów, których to oni są sprawcami. Nieaktualne staje się więc przekonanie, że to kierowcy samochodów stanowią największe zagrożenie dla kierowców jednośladów. Patrz w lusterka, motocykle są wszędzie – tym hasłem starano się wyrobić w kierowcach nawyk uważania na śmigających po szosach motocyklistów. A co z nawykami po drugiej stronie? Doświadczeni motocykliści mawiają, że po szosie trzeba tak jeździ, żeby nie dać się zabić. A do tego potrzebna jest świetna technika, dobrze objeżdżony motor i umiejętność przewidywania zachowania innych kierowców, myślenia za nich. Takich rzeczy nie uczą na kursach nauki jazdy.

W tym sezonie jeszcze wiele ciepłych dni przed nami. Ania i Tomek z Krakowa w związku z epidemią i ograniczeniami w poruszaniu się po świecie planują „powłóczyć” się motorami po Polsce. Spakować namioty i wszystkie potrzebne rzeczy i jechać, gdzie oczy poniosą. Takich jak oni będą tysiące. I oby nigdy nie stali się cyframi w policyjnych statystykach.

Zostaw komentarz