fbpx

„Piękna złotniczanka”

20 sierpnia 2013
Komentarze wyłączone
915 Wyświetleń

corka zlotnika

Okazuje się, że wystarczy dobra krotochwilna rzecz teatralna zagrana bez zbędnych udziwnień, żeby widz nie tylko z zainteresowaniem ją obejrzał, ale i chciał w niej uczestniczyć. Potwierdziła to niewątpliwie „ Piękna złotniczanka” autorstwa Marcina Wrońskiego, wyreżyserowana przez Łukasza Witt-Michałowskiego, a wystawiana w Domu Złotnika i przed nim na Starym Mieście. I nieważne, czy ongiś mieszkał tutaj złotnik, który wyrabiał złote precjoza. Nie ma znaczenia, czy z okna na piętrze tego domu jego piękna córka rzucała adoratorom klucz od bramy i wpuszczając ich do swej alkowy, wyrabiała z nimi co nieco w puchowych piernatach. Ważne, że ich historia, z rodzaju „samo życie”, zagrana ze swadą przez Przemysława Buksińskiego, Joannę Gindę, Remigiusza Jankowskiego, Dariusza Jeża oraz aktorów Teatru Panopticum bawiła, zmuszała do refleksji i jednocześnie przypomniała, że oprócz wdowy, która oddała duszę czartowi, mieliśmy w naszym grodzie panienkę, której i sam czart nie tylko duszę by oddał. Ach te lublinianki!!!

(ms)

Komenatrze zostały zablokowane