fbpx

Uliczkę znam w Barcelonie

25 kwietnia 2017
Comments off
1 906 Views

5Stolica Katalonii to miasto, które znają wszyscy, z filmów, literatury lub mieli je okazję zwiedzić osobiście. W związku z tym niniejszy materiał jest dla tych, którzy tam jeszcze nie byli. Zwiedzanie miasta może nam zająć nawet tydzień. Ale zacznijmy od początku.

Barcelona jest największym miastem Katalonii. Musimy bowiem pamiętać, że nie jesteśmy w Hiszpanii, co Katalończycy uświadamiają nam na każdym kroku. Różnic jest kilkanaście lub kilkadziesiąt (w zależności z kim rozmawiamy). Począwszy od kuchni, a skończywszy na języku, gdyż kataloński różni się od hiszpańskiego. Jak dobrze wiemy, symbolem Hiszpanii jest byk, natomiast Katalończycy za swój symbol obrali osła, zwierzę spokojne, mądre, za to uparcie dążące do obranego celu. Osobna jest również historia i flaga. Legenda mówi, że pierwszy władca Katalonii Wilfred Kosmaty (Włochaty) zjednoczył cztery hrabstwa, tworząc księstwo Katalonii. W trakcie walk z Maurami jako lennik towarzyszył władcy królestwa Franków – Karolowi Łysemu. W trakcie oblężenia jednej z twierdz odniósł śmiertelną ranę. W ostatnim życzeniu umierający książę poprosił władcę o „niepodległą Katalonię” i właśnie herb. Karol Łysy zanurzył palce w ranie swojego lennika i przejechał po złotej tarczy. Tak oto powstała Senyera – herb Katalonii. Obecnie region posiada znaczną autonomię, własny parlament, rząd z prezydentem na czele, przedstawicielstwo dyplomatyczne przy Unii Europejskiej, język i wiele innych.

Miasto artystów

4Architekt Antonio Gaudi bezapelacyjnie wywarł ogromny wpływ na wygląd miasta, głównie jako twórca najsłynniejszej w świecie katedry Sagrada de Familia. Projektant poświęcił jej 15 lat swojego życia i niestety dzieła nie ukończył. Mimo że minęło już 130 lat od rozpoczęcia prac, jej rozbudowa trwa dalej. Zamysłem twórcy był obiekt sakralny, w którym podczas nabożeństwa mogliby się zmieścić wszyscy mieszkańcy miasta. W trakcie mszy świętej odprawionej przez papieża Benedykta XVI, w listopadzie 2010, udział wzięło 62 tysiące osób. Cały obiekt zawiera mnóstwo symboli. Cztery wieże to oczywiście czterej ewangeliści, a Magiczny Kwadrat na fasadzie to kryptogram zawierający cyfry, których wynik dodawania zawsze wynosi 33. Idąc szlakiem dzieł projektanta, zobaczymy jeszcze budynek Casa Battlo znajdujący się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, kolejne domy Casa Milà, Casa Vicens i w końcu Park Güell, także niedokończone dzieło artysty. Jest to jeden z 68 miejskich parków uznawany za obowiązkowy punkt wycieczkowy, więc dodam tylko, że znajdująca się w parku rzeźba słynnej jaszczurki, z którą robią sobie zdjęcia turyści, to salamandra, symbol Plutona.

Barcelona to także miasto Pabla Picassa, który pomimo że urodzony w Maladze, kilka lat znanych jako „okres błękitny” spędził w Barcelonie. Wielbiciele artysty mogą wędrować śladami jego licznych mieszkań, pracowni i ulubionych knajpek. Należy do nich restauracja „Cztery koty”, gdzie często przesiadywał z Salvadorem Dali, tutaj miała miejsce jedna z jego pierwszych wystaw. Ukoronowaniem wycieczki koniecznie musi być największe na świecie Muzeum Pabla Picassa. Znajdują się tu zarówno obrazy, rysunki, szkice, jak i prace rzeźbiarskie. To właśnie w tym muzeum możemy oglądać jedno z najsłynniejszych dzieł artysty, obraz „Guernica”. Łącznie wystawione jest tu 4249 jego dzieł.

Po chwilach pełnych wrażeń w stolicy Katalonii warto przemieścić się o140 km do miasteczka Figuerras, gdzie znajduje się muzeum innego wielkiego Katalończyka. Salvador Domènec Felip Jacint Dalí i Domènech, marquès de Dalí de Púbol, bo o niego chodzi, to światowej sławy surrealista, który urodził się i zmarł właśnie w tej miejscowości. Tutaj też urządził otwarte w 1974 roku Teatro Museo Dalí, gdzie zgromadził kolekcję (składającą się w większości z jego dzieł) ponad 4000 obrazów, rzeźb, biżuterii i różnego rodzaju dość ekscentrycznych przedmiotów.

Serce miasta

3Drugim obok Sagrady Familii miejscem, gdzie turyści kierują swoje pierwsze kroki, to słynna Les Rambles, czyli kilometrowej długości ulica z szerokim trotuarem, która wiedzie z centrum na nabrzeże, gdzie wznosi się pomnik Krzysztofa Kolumba. Uwaga, ulica jest znana w całej Europie z uwagi na kieszonkowców. Ale i kierowcy nie mają tu najlepszej opinii. Co 19 sekund dochodzi do wypadku bądź stłuczki, w związku z czym proponuję korzystanie z komunikacji miejskiej.

Jeżeli jesteśmy już na Rambli, usiądźmy w którejś z licznych knajpek na kieliszek wina lub sangrii i zamówmy do tego obowiązkowo małą przekąskę tapas. Skąd znalazła się w hiszpański menu? Podobno król Alfons X Mądry nakazał, aby nie spożywać wina bez przekąsek. Inna teoria mówi, że kanapeczka lub kawałek suchej kiełbasy miały przykryć kieliszek wina, tak aby do niego nie wpadła np. mucha. Nieważne, skąd się wzięły te małe przekąski, ważne, jak smakują. Najlepiej oczywiście spróbować ich na miejscu, w jednym z licznych tapas barów. Mogą być podane na ciepło albo na zimno. Można je spożywać, siedząc przy stoliku, ale można też na stojąco przy barze. Jemy je zarówno w dzień, jak i w nocy. Hiszpanie, umawiając się na tę przekąskę, mawiają tapear (jeść tapas). Bowiem nie jest to tylko wyprawa kulinarna, to także spotkanie towarzyskie, czasem nawet na kilka godzin. W każdej prowincji będą one nieco inne. Niektórzy dzielą je na te, które możemy jeść palcami (cosas de picar), czyli oliwki, różne małe kanapeczki, np. z suszonymi pomidorami, kiełbasą chorizo, nadziane na wykałaczki, czyli pinchos, oraz smakołyki prosto z miseczki, takie jak np. różnego rodzaju owoce morza, czyli casuelas. Zresztą owoców morza jest tutaj mnóstwo. Kilka gatunków małży, kalmary w różnej postaci, ośmiorniczki, sardynki i inne ryby. Ale jeżeli ktoś woli dania mięsne, także nie będzie zawiedziony.

Być na plaży w Barcelonie

1Jest całkiem szeroka i ma cztery kilometry długości. Z plaży dobrze widać panoramę miasta. Rzecz ciekawa, powstała niedawno, bo przy okazji Igrzysk Olimpijskich w 1992 roku. Będąc przy sporcie, nie możemy nie zobaczyć największego stadionu w Europie, czyli FC Barcelony. Rajem dla dzieci (i nie tylko) będzie też L’Aquàrium de Barcelona. Jest ono naprawdę warte zwiedzania. Liczba 1.400 000 turystów, którzy rocznie zwiedzają to miejsce, mówi sama za siebie. Sześć milionów litrów wody, 11 tysięcy zwierząt (m.in. rekiny, płaszczki, ośmiornice, koniki morskie) w kilkudziesięciu akwariach wiernie odtwarzających różne morza i oceany, w tym Wielką Rafę Koralową w Australii czy Morze Karaibskie.

Naszą opowieść i zwiedzanie kończymy, zapraszając do obejrzenia słynnych Magicznych Fontann. Pokazy odbywają się co 30 minut w określone dni tygodnia, wieczorem, rzecz jasna. Repertuar jest różny, można trafić na muzykę klasyczną, rockową, z bajek,jak i przeboje filmowe, np. z filmu „Ojciec chrzestny”. Jak widać, ze względu na swoją niebywałą różnorodność, Barcelona jest jednym z tych miast, które jest obowiązkowym punktem każdego podróżnika i konesera kultury i dobrej kuchni.

Tekst Andrzej Ranicki

Foto Watra Travel

Comments are closed.