W taki sposób wypada zatytułować swoją twórczość autorom, którzy już co nieco o życiu wiedzą, a o swojej życiowej włóczędze potrafią napisać z dystansem do samego siebie i refleksją, która niejako podsumowuje ich dokonania. Mowa o Stanisławie Kierońskim, lubelskim… No właśnie. Życiorys jest tak samo długi, jak i ciekawy. Rocznik 1947, polonista po UMCS, współtwórca teatru „Dren 59”, dziennikarz Radia Akademickiego, instruktor teatralny, animator kultury, współtwórca i pierwszy dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury im. Vetterów w Lublinie, jeden z organizatorów wydarzeń Marca ‘68 w Lublinie, związany z lewicą działacz związkowy, spółdzielczy i polityczny. Ale też osoba pełna charme i otwarta na ludzi, o czym najlepiej zaświadcza spotkanie promujące tomik poezji, które miało miejsce w majowy wieczór w Domu Kultury LSM i pełna sala widowiskowa z dostawianymi ciągle krzesłami i zebranymi w jednym miejscu postaciami tworzącymi kulturalną atmosferę Lublina na przestrzeni kilku ostatnich dekad.
Wieczór autorski będący rodzajem benefisu z czytaniem swoich wierszy przez autora, prezentacją piosenki „Wiosna pachnąca miętą” w wykonaniu Wiesławy Łubiarz i licznymi dykteryjkami zaproszonych do stołu prezydialnego gości. A jak wypadł Stanisław Kieroński jako poeta? Afirmujący życie i dziękujący aniołom, że go chroniły, z dużym poczuciem humoru, sporą dawką pokory i otwieraniem się na to, co spotyka nas w życiu. Tytułowa włóczęga występuje tu w sensie przenośnym i dosłownym, z całym przekrojem bieli, czerni i szarości, jakich doświadczamy w życiu. Do tego dochodzi w pełni udany warsztat pisarski, co też nie każdemu poloniście przychodzi bez trudu, nawet z tak imponującym bagażem doświadczeń. (gras)
Włóczę się po życiu. Moje uniesienia, Stanisław Kieroński, POLIHYMNIA, Lublin 2016