fbpx

Pirat śródlądowy: Trump a sprawa polska

6 marca 2017
Comments off
929 Views

Skąd my to znamy? Donald Trump, dziwny gość z dużą kasą wybrany na prezydenta USA, zakazał wpuszczenia na konferencję prasową swojego rzecznika niektórych mediów – tych, których nie lubi, np. telewizji CNN. Wśród obłożonych zakazem wejścia były też dwie gazety, powszechnie uznawane za najbardziej wiarygodne i obiektywne: „New York Times” i „Los Angeles Times”.

Anatema, którą objęto część mediów, jest dla Amerykanów o tyle szokująca, że pierwsza poprawka do konstytucji (z 15 grudnia 1791 roku) zapewnia dziennikarzom swobodę dostępu do informacji. Dosłownie „zakazuje ograniczania wolności religii, prasy, słowa, petycji i zgromadzeń”, ale – jak widać – dla Trumpa prawo znaczy tyle samo, co dla dzisiejszych władców Polski, marzących o tym, by zamknąć usta mediom obiektywnie relacjonującym rzeczywistość.

Naczelnik Polski już zapewne rozważa, jak przykład zza oceanu przekuć na polskie realia, wszak od dawna wiadomo, że co najmniej dwie telewizje, a także kilka gazet i rozgłośni są mu solą w oku. Ale też wydaje się, że przykład działa w drugą stronę. Mam nieodparte wrażenie, że Trump mógłby wykorzystać polskie doświadczenia w pacyfikowaniu sądownictwa, zwłaszcza Trybunału Konstytucyjnego, bo – jak do tej pory – w potyczce z sądami ponosi klęskę za klęską.

Fakt, sądownictwo w Stanach Zjednoczonych jest naprawdę niezależne i działa zgodnie z klasycznym trójpodziałem władzy, ale przecież – jak dobrze pogmera się w paragrafach – zawsze znajdzie się jakiś bat na sędziów. Zależy tylko, jak się do tego zabrać. Polski minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, postać wybitna nie z powodu znajomości prawa, ale z tego, jak je relatywizować, mógłby Trumpowi dobrze się przysłużyć, gdyby przestawić go na amerykańskie tory. Bo zdaje się, że tak wybitnego specjalisty od manipulacji paragrafami Amerykanie nie mają. Może im go wypożyczmy?…

Pierwsza przegrana batalia Trumpa z sądami dotyczyła imigrantów, o których zdanie zdaje się ma identyczne, jak władca Żoliborza i całej Polski, czyli: niebezpieczni, brudni, źli, obrzydliwi i roznoszący zarazki. Nie widzę więc przeszkód, żeby panowie zwarli szeregi (a to już kolejny powód) i razem położyli kres degrengoladzie, jaką światu funduje ta obrzydliwa Unia Europejska i liberalne amerykańskie barachło, kompletnie nierozumiejące wizji świetlanej przyszłości rozsiewanej przez tych wybitnych przywódców.

Dziwnym trafem jednak do współpracy obydwu mocarstw nie może jakoś dojść, co jak się wydaje wynika z krótkowzroczności Trumpa. Bo że ten drugi chciałby zacieśniać, rozwijać i iść ramię w ramię, nie mam wątpliwości. Na niedawnej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium nie udało się naszym wybitnym dyplomatom doprowadzić nawet do spotkania prezydenta Dudy z wiceprezydentem USA Mike’m Pencem. Wicek z Waszyngtonu po prostu olał głowę naszego państwa, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, że polsko-amerykańska wymiana doświadczeń może przynieść naprawdę znakomite rezultaty w ograniczaniu demokracji.

Widać tam, za oceanem, brakuje im przenikliwości, jaką mają władze nad Wisłą. Co gorsza, kompletnie nie czują, jakiego mogą mieć cudownego sojusznika w Europie, zwłaszcza gdy ta stanie się Europą dwóch prędkości. Co dzięki PiS mamy już prawie zagwarantowane (oczywiście, my będziemy w tej niższej prędkości).

No więc nie chcą się spotykać, nadal ani im w głowie znosić wizy dla Polaków, co najwyżej ich kolumny wojskowe mogą u nas spowodować kilka groźnych wypadków na drodze. A przecież naprawdę moglibyśmy im pomóc i natchnąć naszą „dobrą zmianą”. Żal patrzeć, że nie korzystają np. z doświadczeń ministra Szyszki, dzięki któremu od dwóch miesięcy zewsząd słychać cudowny dźwięk pił spalinowych, a nasz stan zadrzewienia ulega znacznej redukcji. A przecież tam, w USA, mają znacznie więcej nikomu niepotrzebnych drzew…

Nie chce się wierzyć, ale naprawdę ten cały Trump nadal traktuje Polskę tak samo, jak Algierię czy inną Somalię, a przecież powinien dostrzec najlepszy przykład dla siebie. Może gdy w końcu zobaczy w nas jedynych i prawdziwych odnowicieli Unii Europejskiej, zniesie te cholerne wizy, choć zapewne wyłącznie dla wybranych reprezentantów polskiego narodu – tych, którzy mieć będą zaświadczenie o właściwym głosowaniu. Tak jak wybrał sobie media na konferencję.

 

Paweł Chromcewicz

Comments are closed.