fbpx

Jazz i nie tylko

16 marca 2017
Comments off
823 Views

20170215_103453Dwie płyty, propozycje z tych nie do odrzucenia. Kluczem (wiolinowym) do nich są wybitni pianiści jazzowi, Paweł Tomaszewski i Gonzalo Rubalcaba, aranżerzy i producenci tych wydawnictw muzycznych. To ich wyobraźnia, zmysł i wyczucie w połączeniu z pomysłem i interpretacją niezwykłych wokalistek Marty Król i Anny Marii Jopek zaowocowały dwiema wyjątkowymi płytami, których słucham od kilku dni nieprzerwanie.

The Police, trio, które na przełomie lat 70. i 80. świętowało ogólnoziemski sukces. Sting, Stewart Copeland i Andy Summers nagrywali, koncertowali i wylansowali wiele przebojów, których chętnie słuchamy do dziś. Marta Król i Paweł Tomaszewski wybrali swoje ulubione piosenki z ich repertuaru i nagrali wspólnie płytę pod tytułem TRIBUTE TO THE POLICE (2017). Pianista zasiadł przy klawiaturze, naostrzył ołówki i w styczniu 2016 rozpoczął pracę, by już w czerwcu spotkać się z zespołem muzyków na pierwszej próbie. Klasyczne trio jazzowe (fortepian – Paweł Tomaszewski, kontrabas – Andrzej Święs, perkusja – Paweł Dobrowolski) zostało rozbudowane o waltornię (Ewelina Sandecka), flet, klarnet, saksofon (Przemysław Florczak) i instrumenty perkusyjne (Sławomir Berny). Podczas pierwszej wspólnej próby okazało się, że wyobrażenia dwojga głównych wykonawców o stylistyce płyty bardzo się różniły. W ogniu dyskusji, a później po rozmowie w cztery oczy wyklarowała się koncepcja całego materiału. Efektem ustaleń powstał produkt tak doskonały, że palce lizać. Rozbudowanie zespołu ociepliło graną muzykę i nadało jej filmową barwę. Rezygnacja z gitary była posunięciem genialnym, nadającym balladowe brzmienie. Fortepian w tej sytuacji zastąpił gitarę i wprowadził elementy improwizacji jazzowej. Całość materiału ma raczej brzmienie soulowo-popowe. Smaczne to i nie za słodkie. Marta Król interpretuje swobodnie, z lekkością, to oddalając się, to przybliżając się do oryginału, zawsze pozostawiając swoje piętno. Interpretacja hitu ROXANNE to crème de la crème, jakże zaskakująca słuchacza. Znacie?… to posłuchajcie, koniecznie. Dali nam magię (…magic), palec (…finger), oddech (…breath), ból (…pain), herbatę (…tea) i księżyc (…moon). Marta i Paweł dołączają nam jeszcze dodatkowo dwa bonusowe utwory z repertuaru Stinga i też jest pięknie. Premierowy koncert odbędzie się w Operze Śląskiej w Bytomiu (22.02.2017), ale mam nadzieję, że zobaczymy Martę Król i Pawła Tomaszewskiego Group w Lublinie. Czekam, tęsknię.

20170218_140812Przenikanie się polsko -żydowsko-argentyńskich wpływów zaowocowało powstaniem całej serii piosenek, które grano i śpiewano na wszystkich balach lat 30., wiele z nich to szlagiery do dziś. Jerzy Petersburski, Zygmunt Białostocki, Władysław Dana i oczywiście Marian Hemar nadawali rytm przedwojennej Polsce. A że słowo było także ważne, teksty pisali Julian Tuwim, Andrzej Włast czy Zenon Firewald. Anna Maria Jopek (AMJ) wyselekcjonowała tanga, które zaaranżował Gonzalo Rubalcaba, wybitny kubański pianista jazzowy. To, co powstało, to esencja zmysłów, erotyki i subtelnej konwersacji , nosi tytuł MINIONE (2017). Melodie w aranżacji Gonzalo zostały ocieplone, spowolnione i rozkołysane w latynoskim klimacie. Trio Rubalcaby: Gonzalo – fortepian, Armando Gola – bass i Ernesto Simpson – perkusja to maszyna precyzyjna, wrażliwa i subtelna. To, jak AMJ interpretuje, śpiewając, mrucząc i wzdychając, to poezja, która pozwala na całkowite wtopienie się w melodie. Minione lata, chwile zdrady i miłości są dla AMJ okazją do opowiedzenia tych historii tak bardzo osobiście. „Co nam zostało z tych lat”, „Pokoik na Hożej”, „To ostatnia niedziela”, „Miasteczko Bełz”, „Rebeka” jakże nas zaskoczą i jak mile. Słuchając tej płyty, mamy poczucie , że artyści instynktownie rozumieją się nawzajem i czerpią przyjemność ze wspólnego muzykowania. Fortepian Bösendorfer specjalnie na sesję nagraniową został sprowadzony z Wiednia do studia w Miami. Gonzalo zakochał się w brzmieniu instrumentu tak bardzo, że nie chciał się z nim rozstać. Jak wiele wysiłku i zaangażowania bez reszty włożono w przygotowanie tej płyty. Pomimo melancholijnego „slow motion” utwory nie nudzą, nie usypiają, bo tam naprawdę wiele się dzieje. A i potańczyć można we dwoje. Warto.

Wojciech A. Mościbrodzki

Comments are closed.