Zazwyczaj to gry komputerowe bazują na rzeczywistości i próbują ją naśladować. Gracze, ci młodsi i starsi, zasiadają przed monitorami i wcielają się w rolę żołnierzy i władców państw, piłkarzy i menadżerów piłkarskich, policjantów i przestępców. Na tym tle geneza escape roomów jest niezwykła, ponieważ nie tylko ich pierwowzorem jest rodzaj gier komputerowych, ale i śmiało można powiedzieć, że ów pierwowzór został prześcignięty. Od kilku lat “rzeczywiste” escape roomy, takie jak lubelski Let Me Out, biją rekordy popularności na całym świecie, ponieważ oprócz rozrywki i rozwiązywania łamigłówek dają swoim uczestnikom coś, czego nie może dać żadna gra komputerowe: interakcję z prawdziwymi ludźmi w prawdziwym świecie. Cała misja może udać się dzięki współdziałaniu zespołu, a sama zabawa dostarcza jednocześnie satysfakcji intelektualnej z rozwiązywania zadań, emocji związanej z upływającym na realizację zadania czasu oraz – przede wszystkim – naprawdę przedniej zabawy.
Obecna oferta, zlokalizowanego na Starym Mieście w Lublinie, Let Me Out obejmowała do niedawna trzy różne pokoje: Psychiatryk, Kraina czarów i Cela nr 3. Każda z tych trzech scenerii dostarcza jedynych w swoim rodzaju wrażeń – od zachwytu nad światem wprost z bajki, do dreszczyku grozy niczym w dobrym horrorze. Wszystko jest połączone tak, by każda kolejna zagadka prowadziła do następnej. Jak łatwo się domyślić, dzięki temu Let me out to gratka dla każdego, bez ograniczeń wiekowych.
Najnowszym pomysłem teamu Let me Out jest Archiwum Kryminalne, które zlokalizowane jest w klimatycznej kamienicy przy Rynku 8. Historia jest osadzona w latach 30. XX wieku. Trzy pokoje: Gabinet Marszanda, Komisariat, Dziupla Złodziei to połączone fabularnie trzy części jednej opowieści, stworzonej wspólnie z Marcinem Wrońskim, słynnym lubelskim autorem kryminałów o komisarzu Maciejewskim. Fabuła jest co prawda oparta na kryminałach tego autora, ale ich znajomość nie jest niezbędna do rozwiązania zagadki. Podpowiemy, że w nieoczywisty sposób spotkamy tam również Poławiaczy Pereł z Teatru Impro. Artystyczna bohema z dawnych lat wpleciona w klimat retro kryminału z historią Lublina w tle, tak pokrótce można streścić fabularyzowaną opowieść noir stworzoną w Archiwum Kryminalnym. To prawdziwy creme de la creme wśród escape roomów, dzięki któremu uczestnicy zabawy stają się detektywami na tropie zagadki, a także świadkami złożonej historii niejakiego Marszanda z Lublina.
Dzięki tak zróżnicowanym pomysłom na poszczególne escape roomy świetnie czas spędzić może tutaj zarówno cała rodzina, jak i grupa znajomych. To również ciekawy pomysł na niebanalną randkę, a jak wspominają właściciele, goście sami zaskakują ich swoją kreatywnością, w Let me out odnotowano już kilkukrotnie zaręczyny, odwiedziny w ramach wieczorów kawalerskich i panieńskich, komunii i wesela. Trafiają tutaj często także goście z zagranicy, zachwyceni aranżacją i klimatem zabytkowych lubelskich kamienic i ich podziemi. Let me Out i Archiwum Kryminalne to również odpowiednie miejsce na męską przygodę ojca i syna, w którym obaj poczują się jak dziecko, ale doświadczą też adrenaliny podczas wspólnie przeżytej przygody. Wizyta tutaj to także alternatywa dla nudnych wycieczek szkolnych, szczególnie Archiwum Kryminalne sprzyja poznaniu Lublina z nieco innej strony. Rozrywka w escape roomach może być też niebanalnym wstępem do imprez firmowych. Możliwości są duże, bo łącznie we wszystkich pokojach może przebywać aż 50 osób. Rozwiązywanie łamigłówek i wspólny cel może zintegrować i dostarczyć miłych wspomnień dla całej grupy pracowników.
Wachlarz możliwości jest duży, a o zaletach escape roomach można by długo się rozpisywać. Na żywo i namacalnie doświadczamy satysfakcji z rozwiązywanej łamigłówki, musimy przy tym wykazać się spostrzegawczością, sprytem i logicznym myśleniem. I co najważniejsze, gramy zespołowo. Można śmiało powiedzieć, że oprócz przebywania w nietuzinkowej scenerii wybranego pokoju, to jeden z największych atutów tego typu rozrywki. O sukcesie, czyli wyjściu z pokoju, decyduje właśnie wspólne działanie. W erze wyalienowania się przed komputerowym monitorem jest to bardzo miła odmiana. Wszak wspólny sukces smakuje o wiele lepiej!