Ekspert radzi: Michał Staniszewski
Istnieje powszechny osąd, że opony trzeba wymieniać, w szczególności sezonowo – na lato i na zimę. Generalnie jest to prawda. Jednak nie zawsze i nie w każdym przypadku. Najnowsze badania przeprowadzone przez wiodącego producenta ogumienia wskazują, że poprawnie eksploatowana opona (z równomiernym zużyciem na całej jej powierzchni) powinna być eksploatowana do końca swojej używalności. Co ciekawe, właściwości takiej opony są częstokroć lepsze od najtańszych nowych opon pochodzących z dalekiego wschodu.
To by znaczyło, że należy zarówno w trosce o ekologię, jak i swój własny portfel jeździć na danych oponach dotąd, aż osiągną one swoją wartość graniczną, oznaczoną specjalnym znacznikiem – paskiem granicznym, który znajduje się na oponie. Sprawą dyskusyjną pozostaje wiek opony, ale z zasady przyjmuje się, że opona nie powinna być starsza niż 5 lat. Z doświadczenia jednak wiemy, że dobrze przechowywane i eksploatowane 6 – 7-letnie opony z dużą ilością bieżnika nie powinny stwarzać niebezpieczeństwa. Natomiast nawet najładniejsza, nigdy nieużywana opona, mająca widoczne spękania spowodowane jej wiekiem lub niewłaściwym jej przechowywaniem – nie nadaje się do eksploatacji i należy bez żalu przekazać ją do utylizacji.
Śnieg i woda – te dwa żywioły powinny jednak skłonić nas do zastanowienia nad sensem wymiany opon. W zimie, na śniegu, letnia opona nie ma żadnych szans. Nie tylko w kwestii bezpieczeństwa – z czego każdy raczej zdaje sobie sprawę. O tym, że opona letnia wielokrotnie wydłuża drogę hamowania na śniegu czy oblodzonej powierzchni, wiedzą wszyscy. Niektórzy zapominają, że przyczepność letnich opon jest zdecydowanie inna w lecie, a inna w zimie. Na początku zimy, w mieście lub na wsi, często jesteśmy świadkami sytuacji, kiedy unieruchomione pojazdy na letnich oponach blokują przejazd innym, świadomym i przezornym użytkownikom drogi. Kierowcy takich „letnich” aut dopiero wtedy zdają sobie sprawę z potrzeby zmiany ogumienia na zimowe. Oby było ich na naszej drodze jak najmniej.
W podobny sposób należy myśleć o cieplejszej części roku. Opony letnie mają za zadanie nie tylko dobrze prowadzić się po nagrzanym asfalcie, ale również w porze deszczowej maksymalnie oddawać nadmiary wody. W przeciwnym wypadku powstaje poduszka wodna pod oponą i prowadzi to w prostej drodze do poślizgu kół. Odprowadzanie dużej ilości wody to jest to, z czym sobie nie poradzi większość zimówek. Ale różnic jest dużo więcej. Letnia ma dużo mniej nacięć na bieżniku, zimowa odwrotnie. Dzięki temu zimówka lepiej „łapie” kontakt ze śniegiem i ma o wiele lepszą przyczepność. Nie bez znaczenia jest też to, z czego opony są wykonane. Letnie są produkowane m.in. z kauczuku i sadzy, dzięki czemu są twardsze i mniej się zużywają w wysokich temperaturach. Z kolei zimowe opony mają w swoim składzie więcej krzemionki, co pozwala im na większą elastyczność względem podłoża.