fbpx

Scio cui credidi – wiem, komu uwierzyłem

15 lutego 2018
3 727 Views

Przez stulecia na terenach dzisiejszej Lubelszczyzny zamieszkiwali Żydzi, Ormianie, Tatarzy, Niemcy, Rusini, a nawet Grecy . Oprócz wielu grup narodowościowych w czasach reformacji ścierały się tu różne idee i wyznania. Luteranie, kalwini, prawosławni, unici, karaimi, mahometanie zostawili po sobie ślady zarówno materialne, jak i intelektualne. Dużą rolę w kształtowaniu poglądów ówczesnych elit odegrali arianie nazywani braćmi polskimi. Na Lubelszczyźnie znajdują się dziesiątki śladów ich działalności.

Wieś Krynica koło Rejowca. Położona na wysokości 290 m n.p.m. jest jedną z tych, do których zaopatrzenie rozwożone jest kilka razy w tygodniu „spożywczakiem” na kółkach. Szosa łącząca Rejowiec z Krasnymstawem wiedzie wzdłuż lasu sosnowego. Po jej drugiej stronie, przedzierając się przez chaszcze, można dojść do wystającej ponad korony drzew wysokiej na 20 m strzelistej piramidy – grobowca arianina Pawła Orzechowskiego. Z całej Polski przyjeżdżają tu poszukiwacze dobrej energii, którzy kładąc dłonie na ścianach piramidy, doświadczają jej przepływu. Piramida zwana grobiskiem znalazła się na żółtym szlaku turystycznym poświęconym dziedzictwu arian, biegnącym od Skierbieszowa do Rejowca Fabrycznego, a lokalizującym miejsca związane z działalnością właśnie Pawła Orzechowskiego.

 

 

Faustyn Socyn

W ciągu niecałych stu lat (1563–1658) arianie wnieśli ogromnie dużo w rozwój kultury w Polsce – w sferze religijnej, społecznej i kulturalnej. Na pewno wyprzedzili epokę, w której żyli. Z ich ówczesnych poglądów wiele wróciło dopiero w drugiej połowie XX wieku. Oprócz pacyfizmu, tolerancji, zniesienia różnic klasowych dodatkowym wyznacznikiem braci polskich była wyjątkowa pozycja kobiet. Głosili równouprawnienie płci – w małżeństwie żadna ze stron nie mogła pełnić dominującej roli. Płeć piękna nie tylko wygłaszała kazania, ale też mogła stać na czele zboru. Propagatorkami arianizmu była m.in. córka księcia Jana Radziwiłła Anna, która została żoną wojewody witebskiego Stanisława Kiszki. Z kolei wśród męskiej populacji arian możemy znaleźć bardzo znane nazwiska zarówno w Polsce, jak i w Europie: Krzysztof Arciszewski, generał wojsk i wicegubernator holenderskiej Brazylii, uczestnik walk z powstaniem Chmielnickiego, Stanisław Lubieniecki – astronom, badacz komet, jego imieniem nazwany jest jeden z kraterów na księżycu, Jan Kiszka, właściciel 70 miast i 400 wsi, pisarz polityczny Andrzej Frycz Modrzewski czy też poeci Zbigniew Morsztyn, Wacław Potocki i brat największego poety renesansu Jana Kochanowskiego – Mikołaj, też poeta i tłumacz, między innymi dzieł Plutarcha.

Ale nie byłoby w Europie dobrej atmosfery dla rozwoju tak oświeceniowych idei, gdyby nie postać Fausta Socyna (1539–1604) – włoskiego reformatora religijnego, teologa, pisarza i poety, twórcy socynianizmu i doktryny religijnej braci polskich. Jego poglądy przyczyniły się do powstania popularnych w ówczesnej Europie racjonalizmu i idei państwa demokratycznego. Faustyn Socyn pochodził z bogatej toskańskiej rodziny, spowinowaconej z kilkoma papieżami. Musiał być problemem dla swoich znamienitych krewnych, gdyż odrzucił istnienie Trójcy Świętej i dogmaty Kościoła katolickiego. W 1579 r. przeniósł się na stałe do Krakowa. Stał się nieoficjalnym przywódcą polskich arian.

Przeciw ubliżaniu Bogu

Działalność braci polskich na terenie dzisiejszej Lubelszczyzny była związana z rozwojem protestantyzmu w drugiej połowie XVI w. Na terenie Rzeczypospolitej bardzo prężnie rozwijał się zarówno luteranizm, jak i szczególnie popularny na terenie Sandomierszczyzny i Lubelszczyzny kalwinizm. Spośród wyznawców tego ostatniego wywodzą się polscy antytrynitarze (osoby niewierzące w Trójcę Świętą).

Reformacja skupiła wokół siebie wiele wybitnych postaci na Lubelszczyźnie. W latach 1570–1598 funkcję ministra zboru lubelskiego pełnił jeden z czołowych przedstawicieli arian Marcin Czechowic. Jest to jedna z najciekawszych postaci tego ruchu religijnego. Jego poglądy nawet dzisiaj mogą uchodzić za radykalne. Głosił całkowity pacyfizm, zakaz sprawowania urzędów, jak i podawania spraw do sądów, zniesienie poddaństwa chłopów oraz całkowity zakaz zabijania, przy czym zakaz miał obejmować również zwierzęta. Według niego prawdziwy chrześcijanin powinien cechować się oprócz wiary i modlitwy także miłością, pokorą, cierpliwością, uprzejmością, prawdą i sprawiedliwością.

Z kolei miłośnicy książek historycznych Pawła Jasienicy dobrze znają postać Erazma Otwinowskiego. To on podczas procesji Bożego Ciała w Lublinie w 1534 r. wyrwał z rąk księdza monstrancję i ją podeptał w proteście przeciwko, jak twierdził – ubliżaniu Bogu. Sądził go za to specjalnie powołany szlachecki sąd sejmowy. Z uwagi na to, że Otwinowski był wtedy kalwinem, jego obrońcą został współwyznawca Mikołaj Rej. Argument obrony, że jeżeli obrażonym jest Bóg, to jemu należy przekazać kwestię ukarania, zaważył na wyroku nakazującym odkupienie monstrancji. Proces miał miejsce w szczytowym okresie osławionej polskiej tolerancji. Otwinowski pochodził z niezamożnej szlachty lubelskiej herbu Gryf posiadającej niewielki, trzy i pół łanowy (ponad 24 hektary) majątek w Liśniku Dużym koło Kraśnika. Oprócz aktywności religijnej brał udział w poselstwach do Turcji, Szwecji, Danii. Została po nim bogata spuścizna literacka – często przez historyków literatury porównywany jest z Janem Kochanowskim. Inną ważną postacią w Lublinie był Jan Niemojewski, który przez pewien czas stał na czele zboru ariańskiego. Ten pochodzący z Kujaw absolwent teologii i prawa Uniwersytetu Albrechta w Królewcu, poseł na sejm Rzeczpospolitej, sprzedał swój majątek, a pieniądze rozdał ubogim.

Wraz ze śmiercią ostatniego z Jagiellonów pod rządami dynastii Wazów zaczął się okres prześladowań religijnych. W 1611 roku arianin z Bielska Podlaskiego za odmowę złożenia przysięgi na krucyfiks został skazany na karę śmierci.

Mauzoleum w piramidzie

W Lublinie arianie spotykali się początkowo w należącej do rodziny Tęczyńskich kamienicy kasztelańskiej (w tym miejscu obecnie znajduje się Katedra). Kolejnym miejscem spotkań była kamienica przy ulicy Olejnej, a następnie Zielonej. Z kolei szpital ariański to okolice dzisiejszej ulicy Kowalskiej. Zmarłych arian grzebano w sąsiedztwie obecnego seminarium duchownego. Oprócz Lublina ślady działalności arian możemy odnaleźć w kilkudziesięciu miejscowościach Lubelszczyzny. W Suchodołach w powiecie krasnostawskim znajdują się ruiny zespołu pałacowego z XVII w. W interesującym nas okresie okoliczne dobra należały do pięciu braci Suchodolskich. Wszyscy byli socynianami, a na terenie majątku nabożeństwa odprawiano najpierw w browarze, a następnie w specjalnie wzniesionej w tym celu kaplicy, gdzie nieopodal umiejscowiony został ariański cmentarz (bracia polscy mieli zakaz grzebania na cmentarzach katolickich). Kolejną miejscowością na ariańskim szlaku są Fajsławice. O tym, że był to prężny ośrodek ariański, zaświadcza dziś już tylko nazwa starego cmentarza „Ariańska Górka”. W podlubelskich Piaskach oprócz świątyni kalwińskiej i luterańskiej znajdował się też zbór ariański. Kilka kilometrów dalej w Gardzienicach do dziś zachowała się kaplica pochodząca z XVII wieku. Jeden z najbardziej okazałych zamków na Lubelszczyźnie – zamek w Krupem, początkowo niewielka fortyfikacja, zawdzięczał swoją rozbudowę jednemu z najsłynniejszych awanturników Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Samuel Zborowski, polski arystokrata i hetman kozacki ścięty z inicjatywy Jana Zamojskiego za zgodą króla Stefana Batorego, był zagorzałym kalwinem. Następnie zamek przejął podkomorzy chełmski (pełnił też funkcję marszałka sejmu elekcyjnego, na którym wybrano Zygmunta III Wazę) Paweł Orzechowski, rozbudowując go w renesansowym stylu. Ale twierdza i okoliczna wioska nie były jego jedynym majątkiem. Na majątek składały się również trzy miasta, dwadzieścia wsi i dwie kamienice w Lublinie. Zaangażowany społecznie i politycznie (był posłem na sejm) należał do czołowych przedstawicieli socynian. Z nazwiskiem Pawła Orzechowskiego wiąże się kilka kolejnych śladów lubelskiej ariańskiej ścieżki, która tworzy szlak turystyczny. Osławiony grobowiec w kształcie piramidy usytuowany na tzw. Górze Ariańskiej w Krynicy sąsiaduje z zamkiem w Krupem. Ten jeden z niewielu na terenie Polski grobów piramidalnych został wzniesiony na planie kwadratu o wysokości prawie dziesięciu metrów i zwieńczony piętnastometrowym ceglano-kamiennym ostrosłupem. Przez okoliczną ludność budowla jest nazywana Wieżą Ariańską. Żywa jest legenda o błąkającej się w pobliskim zamku postaci w kontuszu oraz przestroga przed pełzającymi tu wyjątkowo okazałymi żmijami.

Epitafium z Wojciechowa

Jednym z najbardziej popularnych obiektów architektonicznych w okolicach Lublina jest Wieża Ariańska w Wojciechowie, która należała w tym okresie do kalwińsko-ariańskiej rodziny Spinków, a następnie do wspominanego już Pawła Orzechowskiego. Historycy nie są do końca zgodni co do jej przeznaczenia, faktem jest, że o bytności arian świadczy epitafium na grobie Stanisława Spinki: „S. † S. Thu liezy zaczny maz Pan Stanisław Spinek z Wojcziechowa, któri umarł XX dnia Marca roku Pańskiego MDLXXVIII […]. Ten to właśnie mąż, biorący gorliwy udział w rozkrzewieniu u nas arjanizmu, połączywszy się z innemi zwolennikami tej sekty, około 1560 r. napadł zbrojnie na kościół w Wojciechowie, grunty kościelne zabrał w posiadanie, jak o tym świadczą akta miejscowe, a w zamku swoim założył zbory kalwiński i arjański. W niedługim czasie, staraniem wyznawców i protektorów arjanizmu, w obrębie murów zamkowych wzniesiono oddzielny gmach na pomieszczenie świątyni arjańskiej, która zarazem służyć miała za strażnicę zamkową, a przetrwała do dni naszych”.

Również usytuowane w odległości 9 km od Wojciechowa Bełżyce były własnością Pawła Orzechowskiego i to właśnie tu przeniesiono z Lublina szkołę kalwińską, zaś renesansowy kościół pełnił funkcję zboru. W wielu miejscowościach na Lubelszczyźnie po arianach nie zostało ani śladu, podobnie jak w mającym wtedy prawa miejskie Wysokim, którego właściciel Piotr Kaszowski, współzałożyciel słynnej „Rzeczypospolitej Babińskiej”, utworzył zbór braci polskich w tamtejszym kościele. Z kolei jedna z najważniejszych debat religijnych tego okresu odbyła się w Lubartowie, gdzie znajdowała się jedna z ważniejszych ariańskich uczelni w Polsce. Trwający dziewięć dekad wątek polskiej tolerancji zakończył się w następstwie uchwały sejmu. Arianie zmuszeni zostali do opuszczenia Rzeczypospolitej. Ci zamieszkujący Lubelszczyznę jako miejsce emigracji wybrali Prusy Książęce. Tradycje ariańskie utrzymywały się tam dość długo. Ostatni zbór znajdujący się w miejscowości Kosinowo był czynny aż do 1803 roku. Z pobytem arian na tym terenie wiąże się też ciekawostka. Okazuje się, że bracia polscy byli prekursorami uprawy ziemniaków, które tam z powodzeniem popularyzowali.

W podręcznikach historii podawane są informacje, że powodem wypędzenia arian z Polski była współpraca ze Szwedami w trakcie potopu. Otóż współpracę ze Szwedami podjęli nie tylko prawie wszyscy polscy protestanci, ale też przy boku Karola Gustawa walczyło kilkadziesiąt tysięcy polskiej szlachty, w tym przyszły król Jan Sobieski, Aleksander Koniecpolski, Jan Sapieha czy Dymitr Wiśniowiecki. Głównym powodem wypędzenia był zapewne fakt, że arianie wybitnie nie pasowali do epoki, w której żyli, wyprzedzając ją o kilkaset lat. Szlachtę drażnił zwłaszcza pacyfizm, uwłaszczanie chłopów, równouprawnienie kobiet, wegetarianizm, tolerancja, niechęć do nadmiernego bogacenia się kleru. Zresztą i w dzisiejszej Polsce wzbudzaliby pewnie niechęć znacznej części społeczeństwa.

tekst Andrzej Ranicki

foto Jerzy Frąk, Jakub Borkowski, www.chelm4free.pl

 

Leave A Comment