O więzi, która tworzy uniwersytecką wspólnotę, wyjątkowości relacji mistrz – uczeń, trwaniu tradycji uniwersyteckiej i wyzwaniach przyszłości, a także o jubileuszu 100-lecia KUL z Jego Magnificencją księdzem profesorem Antonim Dębińskim, Rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, rozmawia Grażyna Stankiewicz, foto Robert Pranagal.
– Za oknem robi się coraz cieplej. Jednym z obrazów, z jakim kojarzy mi się KUL, jest widok studentów siedzących na trawniku na dziedzińcu uniwersytetu. Czy Księdzu Rektorowi zdarza się też prowadzić zajęcia ze studentami w ten sposób?
– Mnie osobiście nie, ale bardzo lubię ten widok. To koloryt naszego uniwersytetu i w pewnym sensie nasza tradycja. Dziś, ze względu na pełnioną funkcję, prowadzę mniej zajęć dydaktycznych. Często natomiast mam okazję obserwować studentów na dziedzińcu. Gdy robi się cieplej, lubię prowadzić robocze rozmowy ze swoimi współpracownikami, spacerując po dziedzińcu. Mam nadzieję, że ten koloryt będzie trwał nadal.
– Jak dawno powstał ten zwyczaj?
– Trudno mi powiedzieć. Ale lubię myśleć, że jednym z jego prekursorów mógł być ks. Karol Wojtyła, który prowadził zajęcia na naszym uniwersytecie przez prawie 25 lat, aż do momentu wyboru na papieża. Był człowiekiem wyjątkowym i niekonwencjonalnym, który przekraczał ramy swej epoki. To, że zabierał młodzież na górskie czy kajakowe wyprawy, wiedzą wszyscy. Ale w zbiorach naszego uniwersytetu zachowały się fotografie, pokazujące go podczas prowadzenia zajęć na łonie przyrody. Uniwersytet wiele zawdzięcza ks. Karolowi Wojtyle, może więc i to.
– W kontekście osobowości nie sposób pominąć osoby ks. Idziego Radziszewskiego, bez którego uniwersytet by nie powstał.
– Rzeczywiście wspaniałych postaci w dziejach KUL nie brakuje. Długo by wymieniać. Ale w całym szeregu tych znakomitości – ludzi świętych, wybitnych naukowców czy osób, które na trwałe zapisały się na kartach historii Polski, miejsce ks. Idziego Radziszewskiego jest wyjątkowe. Od niego wszystko się zaczęło. Był geniuszem, wizjonerem, ale też pragmatykiem. Ogromnego dzieła budowy uniwersytetu katolickiego podjął się w chwili, gdy nie było żadnej pewności, że Polska pojawi się ponownie na mapie Europy. Nasz uniwersytet to jedno z pierwszych dzieł wolnych Polaków, bo zajęcia na nim rozpoczęły się już w kilka tygodni po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. I co ciekawe, jest jedną z niewielu instytucji, które istnieją nieprzerwanie od 1918 r. Uniwersytet Lubelski – dopiero w 1928 r. zmieniono nazwę na Katolicki Uniwersytet Lubelski – kontynuował swoją działalność zarówno podczas niemieckiej okupacji, kiedy nasi profesorowie, m.in. Mieczysław Popławski, ks. Henryk Insadowski czy późniejszy biskup ks. Piotr Kałwa, prowadzili tajne komplety, jak i w okresie PRL, gdy był jedynym ośrodkiem wolnej myśli w całym bloku socjalistycznym. KUL stał się dziełem życia ks. Radziszewskiego. Kierował on uczelnią przez pierwsze, bardzo trudne lata jej istnienia, aż do niespodziewanej śmierci 22 lutego 1922 r. Dzięki jego odwadze, wytrwałemu dążeniu do celu i zdolnościom organizacyjnym powstała uczelnia, która zgodnie z dewizą „Deo et Patriae” przygotowała w ciągu stu lat swego istnienia dziesiątki tysięcy gruntownie wykształconych absolwentów. Uczelnia, która dała początek akademickiemu Lublinowi. Postać ks. Radziszewskiego z całą pewnością zasługuje na upamiętnienie w przestrzeni publicznej Lublina. Ufam, że wkrótce tak się stanie i w pobliżu CSK powstanie pomnik naszego założyciela.
– Nowy uniwersytet powstaje jako piąty w całych dziejach Polski. Zaskakuje lokalizacja – nie tak bardzo znaczący ośrodek miejski. Kto za tym stał?
– Rzeczywiście, Lublin był wówczas miastem zaledwie kilkudziesięciotysięcznym. Ale o jego wyborze na siedzibę nowego uniwersytetu zadecydowało położenie. Idea powołania katolickiej uczelni powstała w środowisku petersburskiej Polonii. W założeniu uniwersytet miał oddziaływać przede wszystkim na wschodnie tereny ówczesnej Polski. Decyzję o lokalizacji podjął komitet organizacyjny, który powstał z inicjatywy ks. Radziszewskiego w lutym 1918 r. Tu ujawniła się jeszcze jedna cecha założyciela KUL – umiejętność zjednywania ludzi dla swoich pomysłów. W składzie komitetu znaleźli się m.in. finansista i milioner, jeden z najbogatszych ludzi w carskiej Rosji, Karol Jaroszyński, czy przedsiębiorca Franciszek Skąpski. W ten sposób, już u swego zarania, KUL stał się wspólnym dziełem osób duchownych i świeckich. I tak było przez całe dzieje uczelni. Z całą pewnością KUL nie istniałby bez szerokiego zaangażowania ludzi świeckich. To oni w dużej mierze zapewniali materialne podstawy jego utrzymania. Trzeba tu wspomnieć o hrabinie Anieli Potulickiej, która w latach dwudziestych ubiegłego wieku utworzyła fundację działającą na rzecz uniwersytetu, fundacja upaństwowiona w czasach PRL, w ostatnich latach została reaktywowana i jest dla KUL znaczącym wsparciem. W trudnych momentach uczelni wielokrotnie pomagała społeczność katolicka w kraju i za granicą, m.in. Polacy i Polonia z USA i Kanady. Dobrowolne datki to wyjątkowy sposób finansowania, który umożliwił funkcjonowanie KUL przez ponad 70 lat.
– Uniwersytet jako katolicki od początku kojarzony był oczywiście z teologią. Czy słusznie?
– Ks. Radziszewski miał wizję uniwersytetu kompletnego, który miał w jak najszerszym zakresie prowadzić badania naukowe w duchu harmonii między nauką i wiarą, a przede wszystkim kształcić inteligencję katolicką. Sytuacja materialna (członkowie komitetu organizacyjnego, którzy zadeklarowali wsparcie finansowe, stracili większość swego majątku w wyniku przewrotu bolszewickiego) pozwoliła na uruchomienie jedynie czterech wydziałów: teologicznego, prawa kanonicznego, prawa i nauk społeczno-ekonomicznych oraz nauk humanistycznych. Plany ks. Radziszewskiego były jednak znacznie szersze i obejmowały nauki matematyczno-przyrodnicze, medyczne czy rolnicze. Początki uniwersytetu były trudne – początkowo korzystał z gościny w seminarium duchownym, dopiero w 1921 r. otrzymał własną siedzibę, tzw. koszary świętokrzyskie, które jednak należało dużym wysiłkiem zaadaptować na potrzeby kształcenia akademickiego.
– Nie bez wpływu na działalność uczelni miały lata PRL-u.
– Tak, KUL był solą w oku socjalistycznego państwa. Co prawda w 1944 r. władze zgodziły się na reaktywację uniwersytetu, ale zrobiły to jedynie po to, aby zyskać przychylność Kościoła i opinii społecznej. Prawdziwe intencje komunistów szybko jednak wyszły na jaw. Dążyli oni do ograniczenia działalności uniwersytetu. Stąd likwidowanie kierunków studiów, represje finansowe, inwigilacja społeczności akademickiej czy też uwięzienie niezwykle zasłużonej dla KUL osoby – ks. Antoniego Słomkowskiego, rektora w latach 1944–1951.
– Mimo tego KUL był uosobieniem wolności i niezależności w każdym słowa tego znaczeniu.
– Tak, nieprzypadkowo KUL nazywany był „oazą wolności”. Był jedyną uczelnią w całym bloku wschodnim, gdzie bez nacisku ideologii prowadzone były niezależne badania naukowe. To tu pracę znajdowali naukowcy, którzy ze względów ideowych byli usuwani z innych uczelni. Warto również przywołać wydarzenia marcowe, których 50. rocznicę właśnie obchodzimy. Ówczesny rektor ks. Wincenty Granat nie tylko zapłacił grzywny, aby studenci aresztowani za udział w protestach mogli odzyskać wolność, ale także otworzył uniwersytet na osoby relegowane z innych uczelni.
– Ta wolność i niezależność dawały przestrzeń do prowadzenia dyskursu akademickiego, wsłuchiwanie się w stanowisko odmienne od własnego. Często Ksiądz Rektor podkreśla znaczenie dyskusji jako ważnego elementu, który kształtuje społeczność uniwersytecką. Mnie przypominają się Tygodnie Filozoficzne KUL, podczas których w dyskusji ścierały się różne koncepcje światopoglądowe.
– To prawda, dyskurs akademicki był możliwy dzięki utrzymaniu przez KUL przestrzeni wolności i niezależności, i dzięki otwartości na wsłuchiwanie się w argumenty adwersarza. Podczas przywołanych przez Panią Redaktor Tygodni Filozoficznych spotykali się przedstawiciele bardzo różnych nurtów filozoficznych. Ale właśnie to są standardy uniwersyteckie – tu należy stawiać pytania, ujawniać swoje wątpliwości, dyskutować, szukać odpowiedzi. Jest jednak jeden ważny warunek: należy to robić z szacunkiem dla interlokutora i z zachowaniem dyscypliny akademickiego dyskursu. Tygodnie Filozoficzne oraz wiele innych spotkań skupiały osoby, które mogły wyrażać swobodnie swoje poglądy, poszukiwać prawdy o człowieku, o świecie, o miejscu człowieka w świecie, poszukiwać prawdy o Bogu – czyli stawiać pytania bardzo ważne na gruncie nie tylko poszczególnych dyscyplin naukowych, ale również w perspektywie zagadnień fundamentalnych, dotyczących istoty człowieka i świata.
– W jakim stopniu te pytania są nadal aktualne?
– Nie mam wątpliwości, że w ogromnym. Te pytania były, są i będą aktualne, bo ich stawianie jest konieczne w obliczu zmian, które dotyczą współczesnego świata, badań naukowych i szeroko rozumianego życia społecznego. Rozwój dyscyplin naukowych, odkrycia i osiągnięcia naukowców konfrontują nas z tymi pytaniami nieustannie i dobrze, że tak się dzieje. I w tej dyskusji uniwersytet katolicki musi być obecny– to element naszej misji.
– Czy wybór studiów na uniwersytecie jest spowodowany potrzebą intelektualną? Czy innego rodzaju poznawaniem świata przez młodych ludzi?
– Ta powinna być pierwszorzędna. Uniwersytet nie jest szkołą zawodową i choć sprawnie przygotowuje młodego człowieka do wejścia na rynek pracy, w tym nie wyczerpuje się jego zadanie. Kształcenie uniwersyteckie było, jest i zawsze powinno być czymś więcej, niż tylko przygotowaniem do wykonywania określonego zawodu. Powinno dawać szerszą perspektywę, w jakiej widzimy rzeczywistość, głębsze doświadczenie i rozumienie problemów, które przychodzi nam rozwiązywać, także tych najważniejszych. Uniwersytet katolicki daje jeszcze więcej – określoną formację, wypływającą z przyjęcia bardzo jasno zdefiniowanego i zwartego systemu aksjologicznego – systemu wartości świata chrześcijańskiego, a więc takiego, którego źródłem jest przesłanie ewangeliczne. W naszym statucie ten aspekt znalazł odzwierciedlenie w passusie mówiącym o tym, że misją KUL jest „troska o to, by treścią Ewangelii przepojone zostały kategorie myślenia, kryteria ocen i normy działania”. Doskonale ujął to Jan Paweł II: „istotne jest, byśmy uświadomili sobie pierwszeństwo etyki przed techniką, prymat osoby wobec rzeczy, wyższość ducha nad materią”.
–KUL sprzed stu laty i KUL dzisiaj. W jakim stopniu jest to ta sama uczelnia?
– KUL sprzed stu laty i KUL dzisiaj to ta sama uczelnia, ale nie taka sama. Nie zmieniła się i nie zmieni nasza misja, a dewiza „Deo et Patriae” wpisana w godło uniwersytetu jest i będzie zawsze naszą busolą. I właśnie ta misja zobowiązuje nas do aktywnego uczestniczenia we wszystkim, co nazywamy wyzwaniami współczesności, zobowiązuje nas do bycia nowoczesnym uniwersytetem, który z całym swoim stuletnim doświadczeniem i mądrością wchodzi sprawnie w dialog ze współczesnym światem. Właśnie dlatego jesteśmy atrakcyjni dla młodych ludzi, którzy chcą i szukają czegoś „więcej”.
– Co wyróżnia dziś KUL pośród innych europejskich uczelni?
– Jego misja, o której mówiłem, jego historia – jedyna i niepowtarzalna. Ludzie, którzy go tworzyli i tworzą, naukowcy prowadzący ważne i cenione badania naukowe. Tradycja budowania relacji między profesorami i studentami według modelu mistrz – uczeń, której źródła na KUL należy szukać w czasie, gdy uniwersytet powstawał. Wysoka jakość kształcenia – nasze dyplomy są cenione nie tylko w kraju, ale także za granicą, a KUL jest marką rozpoznawalną na całym świecie. Wyróżnia go wszystko to, co nadało mu aktualny kształt i charakter.
– Jesteście Państwo w trakcie obchodów jubileuszu. Które spośród wydarzeń są szczególnie ważne?
– Program obchodów 100-lecia KUL jest bardzo bogaty. Rozpoczęliśmy je V Kongresem Kultury Chrześcijańskiej, którego głównym tematem była wolność, i znakomitą wystawą dzieł sztuki ze zbiorów KUL w Zamku Królewskim w Warszawie. Za nami jest także Zebranie Plenarne Konferencji Episkopatu Polski na KUL, pierwsze w 700-letniej historii Lublina. Proponujemy bogatą ofertę artystyczną w ramach obchodów jubileuszu – za nami świetne koncerty w ramach cyklu „OPUS MAGNUM – KULowskie wieczory z muzyką”, koncert „Miasto swojemu Uniwersytetowi”, podczas którego mogliśmy podziwiać mistrza i naszego doktora honoris causa Krzysztofa Pendereckiego, który wraz z artystami wykonał „Siedem bram Jerozolimy”, czy koncert „JA JESTEM” z udziałem wybitnych polskich artystów, m.in. Anny Dymnej, Małgorzaty Kożuchowskiej, Jerzego Treli, Wojciecha Malajkata i Stanisława Soyki. Przed nami kolejne wydarzenia. Już mogę zdradzić, że z okazji jubileuszu 100-lecia KUL w Lublinie zagra Rafał Blechacz, usłyszymy Chór i Orkiestrę Opery Narodowej w Warszawie, a podczas Światowego Zjazdu Absolwentów, na który serdecznie zapraszamy wszystkich absolwentów i przyjaciół KUL, dla gości będą grać znani i koncertujący na całym świecie zespół Kroke i Tomasz Stańko. Jubileusz to znakomita okazja, by przygotować ważne wydawnictwa. Przede wszystkim chcę powiedzieć o przygotowywaniu trzyczęściowej historii uniwersytetu. Czekamy na nią z niecierpliwością, tym bardziej, że niektóre aspekty historii naszej uczelni są opracowywane po raz pierwszy. Jesteśmy w trakcie przygotowań do konferencji naukowej poświęconej naszemu uniwersytetowi w Senacie RP. Na KUL jest zaplanowana Konferencja Rektorów Uniwersytetów Polskich i Konferencja Federacji Uniwersytetów Katolickich w Europie. Wreszcie – o czym już wspomniałem – chcielibyśmy upamiętnić naszego założyciela w przestrzeni miasta, więc mam nadzieję, że za jakiś czas w Lublinie stanie pomnik ks. Idziego Radziszewskiego. Cieszymy się bardzo, że Senat RP ustanowił rok 2018 Rokiem 100-lecia Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
– Wspomniał Ksiądz Rektor o kolekcji sztuki KUL. Macie Państwo znakomite zbiory, które w różnych odsłonach są prezentowane w ważnych galeriach i muzeach. Sztuka to znakomity pomysł na promocję uniwersytetu.
– To prawda, nasze zbiory to wyborna forma promowania uniwersytetu. Ale promocja to wartość dodana wystaw. Prezentując nasze zbiory podczas kolejnych wystaw w całej Polsce, chcemy przede wszystkim wyrazić wdzięczność polskiemu społeczeństwu, które od lat wspiera uniwersytet. Chcemy dzielić się pięknem, które zostało powierzone naszej opiece. Te wystawy cieszą się ogromną popularnością. Warto dodać, że nasze zbiory są dosyć duże, a pozyskaliśmy je dzięki licznym darowiznom. Pierwszą była donacja księdza kanonika Jana Władzińskiego z Lublina. Potem były kolejne – szczególnie cenną jest kolekcja państwa Litawińskich czy dzieła przekazane przez państwa Witkowskich. Mamy także obrazy podarowane przez Jerzego Nowosielskiego. Niektóre prace były przez KUL kupowane i w ten sposób powstał pokaźny zbiór, w którym mamy malarstwo, rzemiosło artystyczne i tkaniny – prace artystów dawnych i współczesnych. Aktualnie część naszych zbiorów jest prezentowana na Zamku w Malborku. Mam nadzieję, że z czasem dla tych zbiorów zdołamy stworzyć miejsce na KUL, w którym będą mogły być prezentowane w całym swym pięknie. Jednak kiedy mówimy o sztuce na KUL, to nie mogę nie wspomnieć o innych dziedzinach twórczości artystycznej uprawianej na naszej uczelni – myślę na przykład o Scenie Plastycznej KUL Leszka Mądzika. Miałem szczęście być chyba na wszystkich jego spektaklach, również na premierze pierwszego przedstawienia „Ecce homo”. Pamiętam te spotkania i atmosferę – niezwykłe wrażenie, jakie zawsze wywołują prace i realizacje prof. Mądzika. Mamy znakomite teatry studenckie, świetny Chór KUL. To wszystko tworzy niepowtarzalną atmosferę uniwersytetu i współtworzy jego tożsamość.
– Jak to jest być rektorem KUL?
– To niezwykłe wyróżnienie i zaszczyt, ale i ogromna odpowiedzialność. A na co dzień ciężka praca i świadomość, że KUL jest przede wszystkim wyjątkową wspólnotą i dziedzictwem, które zostaje każdemu kolejnemu rektorowi powierzone na krótki, bo przecież kilkuletni okres, po to, by je budować i rozwijać.
Biogram
Ks. prof. Antoni Dębiński – ksiądz katolicki, profesor zwyczajny nauk prawnych, specjalista w zakresie prawa rzymskiego. Od 2012 r. rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Autor wielu publikacji naukowych dotyczących tej tematyki. Miłośnik teatru, muzyki klasycznej i podróży do ciekawych miejsc – szczególnie chętnie wraca do Izraela.