fbpx

Z gospodarką jest jak z budowaniem domu

19 września 2018
830 Views

Z jednym z największych prywatnych przedsiębiorców i pracodawców w Lublinie oraz członkiem zarządu krajowego partii Nowoczesna Jackiem Burym rozmawia Piotr Nowacki

 

– Dlaczego w Lublinie zarabia się tak mało?

 

– W Lublinie można zarabiać więcej. Rozwój gospodarczy regionu jest możliwy i powinien następować w szybszym tempie niż obecnie. Z gospodarką jest jak z budowaniem domu lub wykańczaniem mieszkania. Jest to powolny i pracochłonny proces, który musi być zaplanowany i przemyślany. Jeśli przy budowie nie zaprojektujemy dokładnie kolejnych działań i nie wykonamy ich rzetelnie, to będzie spowalniało budowę, zwiększało koszty i rodziło problemy. Budowa siły ekonomicznej regionu przełoży się na więcej pieniędzy w portfelach ludzi. Do tego jednak potrzeba wielu działań i czasu. A przede wszystkim potrzebny jest dobry klimat polityczny i społeczny do inwestowania.

 

– Klimat polityczny, czyli co konkretnie?

 

– Władze muszą widzieć potrzebę rozwoju gospodarczego i ułatwiać inwestowanie. Dzisiaj miasta i regiony w rozwiniętych częściach świata działają jak firmy. Te dobrze zarządzane i inwestujące rozwijają się szybko, te, które „płyną z prądem”, zostają w tyle – nie są atrakcyjne.

– A społeczny?

 

– Społeczny, bo ludzie muszą szanować pracę i tych, którzy są przedsiębiorczy i gotowi inwestować swoje pieniądze. Żadna dobra firma nie istnieje bez ludzi, a ludzie nie mają atrakcyjnej pracy bez dobrych firm. W układzie pracownik – pracodawca musi działać zasada win-win, gdzie obie strony wygrywają. Tylko wówczas jest rozwój i sukces. Ludzie chcą kupować taniej i zarabiać więcej. Tak samo firmy. Prawa i zjawiska występujące na rynku są takie same dla wszystkich. Jesteśmy jako konsumenci coraz bardziej wymagający i nie tylko cena jest kryterium wyboru.

 

– Dziś chcemy wszystko szybko, tanio i solidnie. To możliwe?

 

– Urok takiego trójkąta polega na tym, że jednocześnie mogą wystąpić tylko dwa z tych „czynników”. Jeśli chcemy szybko i tanio, to na pewno nie będzie solidnie, jeśli szybko i solidnie, to nie będzie tanio itd. Konkurencja popycha nas do rozwoju i staramy się produkować taniej dobre rzeczy, inwestujemy w technologię, zwiększamy wydajność pracy – to błogosławieństwo wolnego rynku. Podobnie jest z pracą. Jest swego rodzaju towarem. Jeśli na Lubelszczyznę przyjdą nowi inwestorzy oraz nasi lokalni rozbudują swoje biznesy, to będzie

większy popyt na pracę. Firmy będą zabiegały o pracowników, oferując lepsze warunki pracy i płacy.

 

– Jaki ma Pan pomysł na gospodarkę – w perspektywie krótszej, przynoszącej szybkie efekty, i w perspektywie kilku lat?

 

– Dziś świat, Europa i Polska są w fazie szybkiego wzrostu gospodarczego. Lubelszczyzna też z tego korzysta. Spadło bezrobocie, podnoszone jest wynagrodzenie w firmach, wzrasta sprzedaż. W niedługiej perspektywie Lublin będzie bardzo dobrze skomunikowany z resztą kraju – S17, S19, szybka kolej do Warszawy. To już tylko kwestia roku, dwóch lat. Proces inwestycyjny w firmach trwa około trzech lat (rok wybór lokalizacji itp., rok projekty i pozwolenia, rok budowa), to tzw. ostatni gwizdek, aby przyciągnąć inwestycje zewnętrzne. Miasto i region powinny tworzyć klimat i warunki do inwestowania. Nie wystarczy powiedzieć „zapraszamy”. Inne miasta i regiony konkurują o inwestora i tworzą różne zachęty. W tym segmencie również działają prawa rynku. Jeśli inne miasta „dają” więcej inwestorowi, robią „promocję”, to klient/inwestor tam pójdzie jak konsument do supermarketu, w którym jest promocja. Nie można obrażać się na rzeczywistość i ignorować tych prawidłowości. Nikt nie zainwestuje u nas, ponieważ jesteśmy fajni. Zainwestują, jeżeli uwierzą, że będzie to dla nich dobry interes.

 

– Jak rozumieć w tym kontekście inwestycje?

– Inwestycja to podatki dla regionu i miasta, to konkurencja o pracowników (lepsze pensje), to rozwój innych firm powiązanych. Przykładowo inwestycja Volkswagena we Wrześni koło Poznania (Fabryka Craftera) oprócz pracy dla kilku tysięcy ludzi stworzyła w regionie kilkanaście tysięcy nowych miejsc pracy dla specjalistów, którzy muszę tę fabrykę obsłużyć z zewnątrz.

 

Stoimy u progu ogromnej automatyzacji i robotyzacji przemysłu. Za kilka do kilkunastu lat roboty będą masowo zastępować ludzi. To ostatni moment, kiedy Lublin z takimi zasobami ludzkimi może mieć szansę na inwestycje. Wykorzystajmy ją. W mieście potrzebujemy ludzi, którzy potrafią tworzyć klimat inwestycyjny, znają język biznesu i potrafią przekonać biznes do budowania tutaj firm, co da korzyści mieszkańcom całego regionu.

 

– I tu wracam do pytania o długofalowe koncepcje.

 

– Potencjałem Lubelszczyzny jest jej położenie. Możemy być wrotami Europy na i ze wschodu. Przebiega tędy np. LHS – szeroki tor, którym mogą wjeżdżać kontenery z Dalekiego Wschodu, z Chin. Silne morskie porty są w Holandii, Belgii czy w Niemczech. U nas może być suchy port przeładunkowy. To duża szansa dla regionu. Trzeba lobbować, aby inwestycja powstała tutaj. Zabiega o nią mocno Śląsk. Czy wygramy z nimi? Władze regionu powinny zdecydowanie zaangażować się w ten projekt i to ponad podziałami, jeśli zależy im na rozwoju. Taka inwestycja dałaby atrakcyjną pracę kilku tysiącom ludzi.

 

– A walory tzw. ściany wschodniej?

 

– To nasza kolejna przewaga. Lubelszczyzna i cały obszar Polski wschodniej jest terenem ekologicznym, pięknym i nieodkrytym przez świat. Bieszczady, Roztocze, Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie, Podlasie, Białostocczyzna, Warmia i Mazury. Co zrobić, aby świat dowiedział się o naszych zasobach? Powinniśmy z innymi województwami Polski wschodniej powołać wspólne biuro promocji i wspierania turystyki. Zapraszanie do małego regionu już się nie sprawdza. Gdy ktoś rusza w świat, to chce zobaczyć więcej niż jedno pasmo gór czy jezioro. Jadąc do np. Gruzji, objeżdża się wiele miejsc i często jeszcze Armenię. Takie biuro mogłoby mieć większy zasięg i podejmować skuteczniejsze działania przy połączeniu budżetów promocyjnych wszystkich województw.

 

– Katarzyna Lubnauer zapytana o pomysł na Lubelszczyznę nie odpowiedziała na to pytanie. Jadąc z wizytą do danego regionu, ogólnikowe hasła to za mało. Każdy region ma swoją specyfikę. Jaki jest więc pomysł Nowoczesnej na Lubelszczyznę?

 

– Politycy w Warszawie mają inną perspektywę. Często rodzą się tam spory ideologiczne i światopoglądowe. Na Lubelszczyźnie mamy swoje problemy i nie powinniśmy szukać podziałów, ale tego, co nas łączy, a jest tym na pewno wspólny rozwój, atrakcyjna praca, a więc w rezultacie lepsze życie. PiS uwielbia spory ideowe, granie na uczuciach, takich jak zawiść, nienawiść czy poczucie krzywdy. Tak naprawdę takimi emocjami zaślepia ludzi. Obiecuje wielką Polskę, skłócając nas z całym światem. To droga do katastrofy.

 

– Na co Pan liczy w nadchodzących wyborach samorządowych? To tzw. krótka perspektywa. 22 października wszystko będzie już wiadome.

 

– Mam nadzieję, że w tych wyborach zwycięży rozsądek ludzi i docenienie dobrych gospodarzy regionu. Tu nie ma miejsca na ideologie i kłótnie polityczne. Tu trzeba pracować, aby ludzie mieli więcej pieniędzy w swoich portfelach i mogli przez to realizować swoje ambicje zawodowe i osobiste. Żeby to wszystko osiągnąć, potrzebni są nie politycy, a przedsiębiorcy, którzy znają język biznesu i rozumieją współczesną gospodarkę.

 

Leave A Comment