Lublin staje się coraz bardziej filmowym miastem. Reżyserzy doceniają jego walory i chętnie umiejscawiają tu swoje produkcje. Wojciech Smarzowski od kilku miesięcy wykorzystuje okolice Lublina jako tło dla Rzezi Wołyńskiej. W połowie stycznia odbyła się premiera Carte Blanche z Andrzejem Chyrą w roli głównej, opowiadająca historię niewidomego nauczyciela żyjącego we współczesnym Lublinie. Kolejnym filmem, dla jakiego Lublin jest naturalną scenografią, są „Panie Dulskie” w reżyserii Filipa Bajona, na podstawie dramatu „Moralność pani Dulskiej” Gabrieli Zapolskiej.
Z Krakowa na lubelskie Stare Miasto
Dramat Zapolskiej pierwotnie rozgrywał się we Lwowie, w okresie Młodej Polski. Za życia autorki ukazało się tylko jedno wydanie z realiami lwowskimi. Zmiana na krakowskie była wynikiem niechlujstwa i braku pracy edytorskiej przy wydaniu drugim. Jeden z reżyserów teatralnych zmienił miejsce akcji na Kraków i tak już pozostało. Jak się okazuje, Filip Bajon uznał, że architektura Starego Miasta w Lublinie najlepiej odda klimat tamtej epoki. Być może Lublin okazał się uniwersalnym półśrodkiem pomiędzy dawnym polskim Lwowem a Krakowem.
Mieliśmy okazję podejrzeć kulisy produkcji podczas nagrania na Starym Mieście, w pobliżu ulicy Złotej. Przekraczając magiczną granicę planu filmowego nagle przenieśliśmy się do roku 1914 roku. I to właśnie na Złotej została umiejscowiona kawiarenka, którą chętnie odwiedzał Zbyszko (syn Dulskich). Znajdują się tam także pasaże z dorożkami, wśród których przechadzają się wytworne damy w sukniach z gorsetem i strojnych kapeluszach, a także panowie w elegancko skrojonych garniturach. Dziennikarze zostali zaproszeni na plan, gdy filmowcy realizowali scenę, w której bohaterka – grana przez Katarzynę Herman – wchodzi do restauracji mijając epokowo ubranych statystów. Próby i realizacja tej zaledwie kilkusekundowej sceny trwały prawie godzinę. Stare miasto to idealna sceneria, gdyż jak stwierdziła Krystyna Janda – Nic się tu nie zmieniło od tamtych czasów. Wypowiedź ta stała się przedmiotem ożywionej dyskusji internetowej i powątpiewań na temat zdania aktorki o Lublinie. „Czepialstwa” w tym przypadku nie zalecamy, malownicza architektura to atut, atut bądź co bądź, nagrodzony obecnością w kolejnych produkcjach. Sama aktorka dopowiedziała, że to bardzo ułatwia sprawę ekipie filmowej, która zastała tu gotową scenerię.
Film Filipa Bajona to kontynuacja powieści Gabrieli Zapolskiej. Historia, która rozłożona jest w czasie na przestrzeni ostatnich stu lat, opowiada o trzech pokoleniach pań Dulskich, granych przez Krystynę Jandę, Katarzynę Figurę i Maję Ostaszewską. Każda z nich przedstawiana jest w innym czasie, 1914 r, 1954 r i 2000 r. I każda z bohaterek prezentuje różne postawy wobec rzeczywistości, a także inny pierwiastek tak zwanej „dulszczyzny”, jako zespołu cech mniej lub bardziej negatywnych. Osią filmu są różne postaci i sytuacje połączone rodzinną tajemnicą. Obok odtwórczyń głównych bohaterek w filmie pojawiają się również Jerzy Rogalski, Olaf Łukaszewicz, Mateusz Kościukiewicz, Sonia Bohosiewicz, Andrzej Chyra i Katarzyna Herman. Dramaturgia filmu opiera się na tezie, że każda rodzina ma jakąś tajemnicę. Wynikające z tego powodu rozważania, na temat mówienia prawdy i jej konsekwencjach czynią z niego produkcję o uniwersalnej tematyce. Sam reżyser podkreśla, że to jego własna refleksja nad polskim mieszczaństwem. Filmów o polskich przywarach było już sporo ( ostatnio specjalistą w tym temacie jest Wojciech Smarzowski ). Filip Bajon w „Paniach Dulskich” pragnie ukazać warstwę mniej uchwytną i mniej dostrzegalną, a przy tym pielęgnowaną od pokoleń. Dulszczyzna bowiem w Polakach wciąż żyje, mimo że po sukcesie teatralnym dramatu Zapolskiej w 1906 roku w Krakowie została dotkliwie wytknięta i wyśmiana.- Ma różne przejawy, ale wciąż w nas istnieje – powiedział reżyser. Przewidywalnego scenariusza spodziewać się raczej nie możemy, gdyż jak dodał na koniec konferencji prasowej – Tajemnice rodzinne nie zawsze powinny być odkrywane.
Filip Bajon uchodzi za jednego z najwybitniejszych scenarzystów i reżyserów współczesnego kina polskiego. Swój pierwszy film fabularny pt. “Powrót” zrealizował w 1977 r. i otrzymał za niego Złotą Kamerę, nagrodę dla najlepszego debiutanta. Prawdziwy sukces odniósł dwa lata później, kiedy nakręcił “Arię dla atlety”. Film zdobył liczne nagrody na festiwalach krajowych i zagranicznych. W swoim dorobku ma kilka filmów z historią Polski w tle, m.in. “Przedwiośnie”, “Śluby Panieńskie”. Reżyser zajmuje się również literaturą. Za wydaną w 1971 r. powieść “Białe niedźwiedzie nie lubią słonecznej pogody” otrzymał prestiżową nagrodę im. Wilhelma Macha.
Bajon kontra Zapolska
Ile wspólnego mają „Panie Dulskie” z dramatem Zapolskiej? Wiele i niewiele zarazem. – Jeżeli miałbym określić proporcje, to 20 % fabuły to Zapolska, a reszta to dopowiedzenie co mogło zdarzyć się dalej – mówi Bajon. Ściśle do treści dramatu nawiązuje okres z roku 1914, a dokładniej wątek zajścia w ciążę Hanki, służącej w domu Dulskich. Dalsze losy rodziny pozostają luźną parafrazą z dulszczyzną w mianowniku. Wszystkie epoki, łączy intryga sprzed lat, która rzutuje na członków rodziny i konstruuje film. Film rozpoczyna się sceną, w której na lotnisku w Lublinie ląduje Johan Dulski, będący dzieckiem Hanki i Zbyszka sprzed niespełna stu lat. Bohater przybywa do miasta w poszukiwaniu kamienicy swojej rodziny. Johan przyjechał w towarzystwie wnuczki (Maja Ostaszewska), która jest reżyserem filmowym i pragnie zrealizować tutaj film dokumentalny. Kobieta zamierza odkryć tajemnice, które jej matka i babka chciały ukryć.
Jak Lublin sprawdza się jako tło dla historii Dulskich?– To fantastyczne miasto, gdy przyjechałem stwierdziłem, że nie rozumiem dlaczego tak rzadko tu bywałem – powiedział na konferencji prasowej Filip Bajon. Reżyser podkreśla, że Lublin ma piękne przestrzenie, które są bardzo zróżnicowane. W Lublinie nagrano wszystkie sceny plenerowe, wykorzystano do tego Stare Miasto, okolice Placu Litewskiego, dworzec główny PKP. Ekipa pojawiła się również w Teatrze Starym oraz na porcie lotniczym. Po zdjęciach w Lublinie ekipa przeniosła się do studia Wytwórni Filmów Dokumentalnych, gdzie będą kręcone pozostałe ujęcia.
„Panie Dulskie” okazały się również dużą atrakcją dla Lublinian. Ekipa zapowiedziała, że potrzebuje około 500 statystów, więc castingi przyciągnęły tłumy zainteresowanych. Premiera „Pań Dulskich” przewidziana w październiku 2015.
Tekst Aleksandra Biszczad
Foto Marcin Pietrusza