Kierując swoje kroki do pomieszczenia w naszych głowach nieustannie kołaczą się myśli: Czy jesteśmy wystarczająco spostrzegawczy? Czy nie umknie nam żadna cenna wskazówka? Czy wydostaniemy się z tego tajemniczego pokoju? LET ME OUT to najnowsza zabawa, której struktura oparta jest o scenariusze znanych i lubianych gier komputerowych. Cel jest prosty- wydostać się stamtąd w czasie 45 minut. Nie jest on jednak na wyciągnięcie ręki, bowiem przed nami pojawia się szereg powiązanych ze sobą zagadek, stojących nam na drodze do upragnionego sukcesu i zmyślnie tworzących misternie dopracowaną całość.
Jedynymi sprzymierzeńcami są nasi przyjaciele wraz z którymi dzielimy smak tej przygody. Sztuka komunikowania się z nimi, spostrzegawczość oraz umiejętność kojarzenia faktów to cechy, które w ciągu następnych minut okażą się naszym wybawieniem lub przekleństwem. Mimo, że towarzyszy nam świadomość, iż to wszystko jest jedynie zabawą to nagle zdumieni odkrywamy niesamowite umiejętności naszego umysłu, który czując zagrożenie błyskawicznie dostosowuje się do sytuacji i wrecz ze “szwajcarską” precyzją łączy kolejne części układanki. Warto nadmienić, że każda kolejna rozwiązana łamigłówka, oprócz przybliżenia nas do rozwiązania, dostarcza niebywałej przyjemności i swoistego poczucia dumy, a także dodatkowo motywuje do dalszego działania. Jeśli utkniesz w martwym punkcie możesz liczyć na głos w krótkofalówce, który w bardzo subtelny sposób stara się nam pomóc, widząc nasze zakłopotanie. Całości towarzyszy fantastyczna oprawa wizualna. Efekt potęguje znakomita akustyka pomieszczenia, która może uruchomić wyobraźnię nawet najwybredniejszego konesera gatunku.
To wszystko składa się na niebywale intensywnie przeżyty czas i doskonale integrującą zabawę. A pierwsza myśl po wydostaniu się może być tylko jedna – Trzeba to przeżyć na własnej skórze.
Zamknij mnie…
LET ME OUT to rzeczywista gra z rodzaju „escape the room” (z ang. opuść pokój), gdzie bohaterami są prawdziwi ludzie, którzy zostają zamknięci w czterech ścianach, z których mają się wydostać w określonym czasie. Wykorzystać mogą tylko to, co tam znajdą. Pierwowzorem koncepcji były wirtualne gry. Pomysł został do Polski przeniesiony z zagranicy przez Sebastiana Wąsowicza i Karola Skrabę, którzy pod koniec 2013 roku otworzyli pierwsze pomieszczenia z logo LET ME OUT we Wrocławiu. Projekt jest jednak świeży na całym świecie, bowiem najstarsze pokoje mają 3 lata. O palmę pierwszeństwa spierają się Japończycy i Węgrzy.
Udział w grze może brać od 2 do 4 osób. Całość kosztuje 99 zł. Uczestnicy przed wejściem do pokoju zapoznają się z regulaminem. Gdy zacznie się gra na początek mają za zadanie dokładnie przeszukać pokój. Mają na to 45 minut. Zabawa kończy się rozwiązaniem zagadek, którego efektem będzie wyjście z pokoju. W salach są kamery, mistrz gry obserwuje ich poczynania, a gdy trzeba naprowadza na właściwy trop. Mają prawo do dwóch podpowiedzi. – Zabawa polega na tym, by uczestnicy rozwiązywali łamigłówki, które zostały dla nich przygotowane i w efekcie, by się wydostali na zewnątrz. Ważniejsze niż to by było strasznie, było to aby zagadki były oryginalne i inteligentne. Wszystko jest tak ciekawie ułożone w ciąg, by każda kolejna zagadka prowadziła do następnej. W każdym pokoju łamigłówki są inne. Całość opiera się współpracy, refleksie i inteligencji – mówi Robert Niedziałek, właściciel lubelskiego LET ME OUT.
… a ja może wyjdę
Przy ulicy Złotej 6 w Lublinie obecnie do wyboru jest sala na oddziale psychiatrycznym oraz szatnia futbolistów amerykańskich. A tam? Oczywiście specyficzna atmosfera, interesujący wystrój i ciekawe zagadki. Ekipa lubelskiego LET ME OUT ma w niedalekich planach otworzenie trzeciego pokoju, którego wystrój będzie… niepowtarzalny. Tego można być pewnym, choć więcej zdradzić nie można. Co jakiś czas wystrój sal, jak i same zagadki, będą się zmieniać. –Idea jest taka, by pokoje się nie powtarzały we wszystkich miastach, co nie jest łatwe, z racji tego że mamy już 8 lokalizacji w Polsce i cały czas otwierają się nowe. Tematyka jest bardzo różna, ale królują mroczne, budzące grozę klimaty – dodaje właściciel.
Ta gra to ewenement, bo po raz pierwszy ktoś przeniósł grę komputerową do rzeczywistości, a nie odwrotnie. LET ME OUT to idealne miejsce do organizowania urodzin, wieczorów panieńskich, spędzenia wolnego czasu w gronie znajomych, czy urządzania firmowych integracji. –Działamy dopiero od ponad miesiąca, a zainteresowane jest już bardzo duże. W dni powszednie zapraszamy od 12.15, w weekendy od 10.30, ale jeśli ktoś chce przyjść wcześniej, to nie ma problemu, wystarczy się z nami skontaktować – zachęca Marek Niedziałek, prywatnie brat Roberta. Klienci mówią, że słowa nie oddają wrażeń, jakie mają po wyjściu stamtąd. Angelika Pacek, uczestniczka zabawy, mówi że jeszcze długo po uwolnieniu się z zamknięcia jest się rozproszonym, wspomina się dźwięki i łamigłówki, myślami jest się obok. –Po wyjściu stamtąd nie mogłam znaleźć poziomu parkingu, gdzie zostawiłam samochód. Poszłabym jeszcze raz. To niesamowite! – mówi podekscytowana. Adrian Kwiatek dodaje – Człowiek przez 45 minut śpieszy się, by stamtąd się wydostać, a gdy rozwiąże wszystkie zagadki, to jednak szkoda, że to już koniec.
Tekst Patrycja Woźniak
Bartosz Pachucy
Foto Krzysztof Stanek