Dla ponad kilkudziesięciu tysięcy członków organizacji i grup konspiracyjnych wojna nie skończyła się w 1945 roku. Nadal przez wiele lat prowadzili walkę ze służbami bezpieczeństwa ZSRR i podporządkowanymi im służbami w Polsce. Nawet po nastaniu w 1956 roku tzw. odwilży gomułkowskiej. Ostatnim z nich był Józef Franczak pseudonim „Lalek” i „Laluś”. Został tak nazwany ze względu na nienaganną prezencję, eleganckie maniery i pofalowane uczesanie nad czołem. Działał dwadzieścia cztery lata (1939–1963).Do końca wierzył, że doczeka wolnej Polski.
Swoją żołnierską drogę zaczął w wieku 17 lat, zgłaszając się jako ochotnik do Szkoły Podoficerskiej Żandarmerii w Grudziądzu. Po jej ukończeniu odbywał służbę w Plutonie Żandarmerii w Równem na Wołyniu. W czasie wojny, walcząc na Kresach Wschodnich, został otoczony wraz z oddziałem i dostał się do sowieckiej niewoli. Zdołał z niej uciec i nie złożył broni. Wstąpił do Armii Krajowej i od tego momentu prowadził nieustanną walkę o wolną ojczyznę. Walkę naznaczoną szlakiem zwycięstw, ucieczek i osobistych porażek.
Walcząc o przetrwanie
Po zajęciu Lubelszczyzny przez Armię Czerwoną przymusowo wcielony w sierpniu 1944 roku do 2. Armii Wojska Polskiego, stacjonującej w rejonie Kąkolewnicy koło Radzynia Podlaskiego, szybko z niej dezerteruje. Ma możliwość ucieczki do Szwecji. Rezygnuje jednak z tego planu i po ukrywaniu się w Sopocie, a potem w Łodzi pod nazwiskiem Józef Biegański wraca w rodzinne strony. Trafia pod dowództwo legendarnego żołnierza – majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Zaaresztowany w czerwcu 1946 roku przez bezpiekę, podczas transportu wraz z współwięźniami obezwładnia i zabija eskortę. Wraca do podlubelskich lasów. Rok później dołącza do grupy dowodzonej przez kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka” i staje na czele oddziału, który wykonuje wyroki śmierci na konfidentach i współpracownikach organów bezpieczeństwa. Od 1953 roku jako jeden z ostatnich partyzantów ogranicza udział w zwalczaniu nowej władzy, jednocześnie rozpoczynając walkę o przetrwanie. Ma wyrok śmierci wydany przez ówczesne władze. Nie korzysta jednak w 1956 roku z amnestii i nie ujawnia się. Doskonale wie, że ta ustawa w rezultacie jest oszustwem i służy wyłapaniu takich żołnierzy jak on. Ukrywa się więc samotnie. Głównie w miejscowościach na pograniczu powiatów: Bychawa, Chełm, Lublin i Krasnystaw. Zwłaszcza w okolicach podlubelskich Piask.Pomaga mu z narażeniem swego życia około dwustu gospodarzy. Gdyby rabował i zabijał, co mu przypisywano, zapewne by tego nie robili. „Lalek” śpi m.in. w kamieniołomach koło Wygnanowic. Mieszka w wykopanych przez siebie leśnych ziemiankach i budzi podziw za niezłomny charakter.
Ma narzeczoną Danutę Mazur, ale ślubu nie dane było im wziąć. Nikt z księży ani też z dominikanów nie chciał im go udzielić ze względu na ryzyko wpadki. Miłość jednak nawet w takiej sytuacji jak zwykle zwycięża. W 1958 roku przychodzi na świat ich syn Marek. Danuta usiłuje przekonać ubeków, że nie wie, kto jest ojcem. Ci w to nie wierzą, ale niewiele mogą z niej wyciągnąć. Natomiast co się wtedy działo w duszy Józefa Franczaka, trudno nawet sobie wyobrazić. Najczęściej obserwował syna z daleka. Kilka razy tylko udało mu się podejść bliżej domu, wziąć maleństwo w ramiona i ucałować. Marek więc nigdy nie poznał swego ojca, a dopiero w 1992 roku został wyrokiem sądu III RP uznany za syna Franczaka. Wtedy też odzyskał jego nazwisko.
Zdrada
Urząd Bezpieczeństwa nie mógł sobie darować, że mimo zaangażowania wieloosobowego sztabu agentów przez tyle lat nie może dopaść zbiega. Wykorzystując fakt, że w okolicy działała grupa typowych bandytów, ogłoszono, że wszystkie przestępstwa, które popełnili, były dziełem „Lalka”. Uznano go za: „bandytę stanowiącego postrach dla mieszkańców podlubelskich wsi”.Opisano to we wrześniu 1961 r. w liście gończym opublikowanym wraz ze zdjęciem w „Kurierze Lubelskim”. Ale i ta prowokacja skończyła się niepowodzeniem.
Tymczasem nawiązał z nimi współpracę Stanisław Mazur (pseudonim operacyjny „Michał”), mieszkaniec wsi Wygnanowice i stryjeczny brat Danuty Mazur. Za pięć tysięcy złotych wydał miejsce pobytu „Lalka”. Dzięki jego informacji 21 października 1963 roku grupa trzydziestu pięciu funkcjonariuszy SB i ZOMO otoczyła gospodarstwo Wacława Becia w Majdanie Kozic Górnych, w małej wiosce położonej 20 km od Lublina i o 8 km odległej od Piask. Józef Franczak rzeczywiście tam był i właśnie wyszedł przed budynki. Raport SB tak opisuje dalsze wydarzenia: „Z chwilą okrążenia zabudowań b. [bandyta] Franczak wyszedł ze stodoły, pozorując gospodarza rozważał możliwość wyjścia z obstawy, a gdy został wezwany do (nieczytelne) chwycił za broń – pistolet, z którego oddał kilka strzałów. W tej sytuacji grupa ZOMO przystąpiła do likwidacji. Franczak podjął obronę i wykorzystując słabe punkty obstawy pod osłoną zabudowań wycofał się około 300 m od meliny, gdzie podczas wymiany strzałów został śmiertelnie ranny i po kilku minutach zmarł.
„Lalek” zginął w wyniku postrzału serca. W chwili śmierci miał 45 lat. Komuniści pochowali go w tajemnicy przed rodziną w anonimowej mogile na cmentarzu przy ulicy Unickiej w Lublinie. Przedtem zbezcześcili jego zwłoki, odcinając mu głowę. Po pewnym czasie jego czaszka stała się eksponatem dydaktycznym dla studentów Akademii Medycznej w Lublinie.
Dzięki pomocy pracownika cmentarza na Unickiej rodzinie „Lalka” udało się ustalić miejsce jego pochówku. Jego siostra Czesława Kasprzak w 1983 roku uzyskała pozwolenie na przeniesienie szczątków brata do rodzinnego grobowca na cmentarzu parafialnym w Piaskach i tam je pochowała. Na grobie wyryto napis: „Poświęcił życie za wolność ojczyzny, której nie doczekał”. W 2007 r. w Piaskach wzniesiono poświęcony mu pomnik. Rok później w uznaniu zasług w walce o niepodległą Polskę prezydent Lech Kaczyński odznaczył „Lalka” pośmiertnie Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. A pod koniec stycznia tego roku lubelski oddział Instytutu Pamięci Narodowej poinformował, że po dwudziestu latach poszukiwań udało się wreszcie zidentyfikować czaszkę Franczaka. Została przekazana synowi „Lalka” i w marcu po mszy w Archikatedrze Lubelskiej przy asyście honorowej z Dowództwa Garnizonu Warszawa złożono ją w grobie jego ojca.
Natomiast człowiek, który wydał ostatniego polskiego żołnierza niezłomnego, do swej śmierci w 1996 r. nie poniósł żadnej kary. Jego współpraca z SB wyszła na jaw dopiero w 2005 roku dzięki badaniom Sławomira Poleszaka, historyka z lubelskiego oddziału IPN.
Gorzka prawda
– Polskie podziemie niepodległościowe było dla komunistów pierwszym i najpoważniejszym przeciwnikiem w zdobyciu i utrzymaniu władzy w Polsce – stwierdza dr Sławomir Poleszak. – Propaganda przypisywała mu wszelkie zło i to nastawienie powodowało, że funkcjonariusze aparatu represji traktowali tych ludzi jako swego rodzaju trofeum myśliwskie, a traconych z wyroków sądów wojskowych grzebano w bezimiennych mogiłach najczęściej do dzisiaj nieznanych. Natomiast do zohydzenia obrazu podziemia – już po jego pokonaniu – wykorzystywano komunistyczną machinę propagandową (książki naukowe, beletrystyczne, film dokumentalny i fabularny). Chodziło o ugruntowanie poglądu, że była to garstka straceńców niepotrafiących przystosować się do nowych warunków. Miało funkcjonować skojarzenie, że „leśny” to bandyta, złodziej, morderca. Był to zabieg skuteczny, który jeszcze do dzisiaj możemy odnaleźć w świadomości społecznej.
Jest w tym wiele gorzkiej prawdy, której przykładem są choćby Piaski, gdzie miejscowa ludność w dalszym ciągu różnie osądza Józefa Franczaka. Do negatywnego myślenia o „Lalku” przede wszystkim przysłużyła się propaganda, jaką prowadziły SB i UB, żeby dla swoich celów skłócić lokalną społeczność. Świadomie rozprowadzano wśród mieszkańców nieprawdziwe dokumenty i przypisywano mu zbrodnie, których nigdy nie dokonał. Cel był tylko jeden – za wszelką cenę go dopaść. A prawda? Prawdy nie było. Ludzie mieli myśleć tylko tak, jak chciała tego ludowa władza.
„… Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich […] My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród […] Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości” – mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”.