fbpx

Ćwir, ćwir, dokąd idziesz Marysiu kochana?- czyli na nowy rok szkolny

20 października 2014
Komentarze wyłączone
821 Wyświetleń

 

SONY DSCOd dni kilku ćwierkają wróbelki, że w każdy ranek jesienny jęknie szkolna brama, srebrne dzwonki radośnie powiadomią o rozpoczęciu zajęć, a uśmiechnięte, lśniące tablice otworzą się na lekcjach i zaproszą, by zapisać ich zieloność bielą kruchej kredy. Cóż za sielski, anielski obrazek! Chyba tylko Marysia weń wierzy, gdy tymczasem przeciętny uczeń ma dziwne przeczucie, że coś tu jest nie tak. Młodzieżowe fora aż kipią od negatywnych opinii o polskiej szkole. Na pytanie: Czy lubicie chodzić do szkoły? większość kategorycznie odpowiada przecząco, choć zdarzają się nieliczne wyjątki. Nastolatki mówią o nudzie, wkuwaniu, nieprzydatnych w życiu wiadomościach, wrednych nauczycielach. Nawet jeden z zespołów rockowych śpiewa: „Uwierzcie mi – wszystko jest piękniejsze, lepsze od szkoły dzisiaj / Ukrzyżowani równaniami, zasadami, prawami jednej strony / Uwięzieni w działaniach niechcianych”. A jedna z internautek kpiąco snuje wizję o tym, jak leży sobie pod drzewem, obserwuje spadające jabłka i oblicza siłę grawitacji. I zastanawia się, po co ma podstawiać na fizyce wartości liczb do wzoru, gdy tymczasem mogłaby tylko wiedzieć, że odkrycie Newtona uczy, iż wszystko musi „lecieć” w dół: zeschłe liście, kasztany i deszcz. Z reguły uczeń, który nie jest przekonany o potrzebie uczenia się, więdnie bez skargi, nie jest zmotywowany, twórczy i myślący krytycznie. Przychodzi do szkoły, bo tu może spotkać rówieśników, cieszy się z „luźnych” lekcji, uczy się pod presją oceny i rodziców albo idzie zwyczajnie na waxy (to samowolne opuszczanie zajęć – w naszych czasach wagary po prostu). Jan Amos Komeński, ojciec pedagogiki nowożytnej, już w XVII wieku twierdził, że „Szkoła nie powinna być przybytkiem płaczu i plag, lecz uwagi i czynności”. Postulował, aby nauczyciel przedstawiał „użyteczność i przyjemność danych przedmiotów, zagadnień czy pojęć” dzięki lekcjom aktywnym, a nauczanie powinno odbywać się w wielu wymiarach i poziomach. Dlatego też kazał Komeński ograniczać wykładanie teorii na lekcjach (do minut 15) i skupiać się na praktyce, bowiem dzieci powinny być stawiane w różnych sytuacjach problemowych. „Minęło tyle lat, harmonia wciąż gra…”, a jakby melodia nie ta sama. Bo dlaczego (nie tylko w czasie deszczu) dzieci nudzą się w szkole? Dlaczego jej nie lubią? Czy szczytne ideały i powszechna praktyka muszą być jak linie równoległe, które podobno mają się spotkać w nieskończoności (i co najważniejsze, obie w to wierzą)? Otóż nie. Są takie miejsca, gdzie nauczyciele żywią przekonanie, iż wszystkie dzieci mogą osiągać bardzo dobre wyniki w nauce, jeśli tylko aktywnie zaangażuje się je w proces uczenia się i zastosuje urozmaicone metody nauczania dostosowane do indywidualnych potrzeb uczniów. Właściwie można by powiedzieć, że niewiele się to różni od misji wielu polskich szkół, bo czyż nie zakładają one dążenie w swej pracy do osiągnięcia tych samych celów? Właśnie, niewiele robi różnicę. A polega ona „z grubsza” na sposobach realizacji. Tym miejscem jest Polaris Charter Academy w Chicago – szkoła ośmioklasowa założona w 2007 roku. Tutaj podstawą nauczania jest przekonanie, że dzieci najlepiej uczą się poprzez działanie, dlatego nauka w tej szkole odbywa się głównie w oparciu o nauczanie ekspedycyjne, tj. poza murami szkoły. Program nauczania opracowują sami nauczyciele, nie ma podręczników, a uczniowie przeprowadzają badania, oceniają zebrane informacje z różnych punktów widzenia, szukają odpowiedzi na pytania wiodące. Ta szkoła nie uczy „pod testy”, a jednak wyniki jej uczniów w testach normalizowanych są wysokie i stale rosną, bo uczniowie są liderami swojej nauki, przyjmują odpowiedzialność za proces uczenia się. Kultura Polaris opiera się na pięciu wartościach, które stanowią fundament nauczania oraz wyznaczają naczelne zasady życia w szkole i poza nią. Są to: Uczciwość, Współczucie, Ciekawość Świata, Krytyczne Myślenie, Aktywność Obywatelska. Co tydzień, w piątek po południu, odbywa się specjalna ceremonia dla Początkujących Przywódców, gromadząca całą społeczność szkolną. W jej trakcie wyróżnia się uczniów, którzy dają dobry przykład innym, właściwie pielęgnują jedną albo kilka z tych wartości. I aż można by przywołać słowa Talmudu: „Świat jest podtrzymywany oddechem dzieci spieszących do szkoły”. Czy w Polsce jest to możliwe? Oczami wyobraźni widzę te rzesze wizytujących szkołę urzędników (Gdzie podręczniki? Co z systemem klasowo-lekcyjnym, siatką godzin?), szturmujących rodziców (Za naszych czasów byłoby to niemożliwe! Te dzieci niczego się nie uczą!). Chcę rewolucji? Nie! Tylko za Gombrowiczem pragnę, byście za takim dziwadłem pobiegli, pomyśleli, więc… „Koniec i bomba / A kto czytał, ten trąba!”

Tekst Marzena Boćwińska

 

Komenatrze zostały zablokowane