fbpx

Grzegorz Zawistowski – Dybuki i dziady

19 kwietnia 2023
796 Wyświetleń

Dziady i dybuki Jarosława Kurskiego to bez wątpienia jedna z najważniejszych książek minionego roku. Opowieści w niej zawarte powstawały etapami na przestrzeni 30 lat. Większość tego czasu wypełniło autorowi mozolne, a zarazem niezwykle wciągające śledztwo genealogiczne. Rezultaty tych poszukiwań oraz wnioski z nich płynące okazały się dla autora na tyle ważne, że postanowił nadać im formę niemal 500 stronicowej książki. Książki, którą bez szczypty zawahania uznał za swoje opus magnum. Decyzja o jej wydaniu wiązała się jednak z pewnym ryzykiem. Była bowiem tożsama z naruszeniem rodzinnego i społecznego tabu.

Wielka historia zawarta w rodzinnej mikro-opowieści

Z górą sto lat temu, w okresie w którym przychodzi na świat większość bohaterów opowieści Kurskiego, państwa dotychczas wielonarodowe próbowały się sformatować na nowo, jako twory jednorodne etnicznie. Doszły do tego wkrótce dwa wielkie totalitaryzmy – komunizm i faszyzm. Burzliwy wiek XX jest dramatycznym i krwawym zapisem wszystkich tych procesów. Opisano je dość dokładnie w niezliczonych szkolnych czy akademickich podręcznikach. Wielką historię odmalowano w nich przy pomocy wielkich narracji historycznych.

Ale można w tych opisach pójść zupełnie inną drogą. Martin Pollack w Topografii pamięci przekonuje, że wielką historię i wielkie procesy łatwiej nam jest zrozumieć, kiedy przyjrzymy się im od podszewki. Gdy spojrzymy na nie z perspektywy indywidualnych ludzkich doświadczeń, przeżyć, również tragedii. Właśnie w ten sposób napisane zostały Dziady i dybuki. Splot wielkiej historii i indywidualnej ludzkiej egzystencji ukazany jest z tej drugiej perspektywy.

Na kartach książki Kurskiego pojawia się kilkadziesiąt postaci. Część z nich to przedstawiciele rodziny jego ojca, Witolda Kurskiego. Możemy ich nazwać „polską” częścią drzewa genealogicznego. Niektóre z tych postaci autor znał od dzieciństwa. Jednak większość jego książkowych bohaterów to krewni z „żydowskiej” części drzewa genealogicznego. Ze strony jego matki, Anny. Pojawia się tu cała plejada postaci, o których istnieniu bardzo długo nie miał nawet bladego pojęcia. Są to Sommersteinowie, Bersteinowie, Niemirowscy oraz ich liczni potomkowie.

Ostatecznie Kurski ogniskuje swoją uwagę na czterech nietuzinkowych postaciach. Każdej z nich poświęca w swej opowieści nieco więcej miejsca. Przede wszystkim jest to Ludwik Niemir (1888-1960). Rodzony brat jego babci, wybitny historyk, autor tzw. linii Curzona. Wychowywany na polskiego panicza ostatecznie wybrał syjonizm i brytyjskie obywatelstwo. Jakub Karol Parnas (1884-1949) – światowej sławy biochemik. Wiele wskazuje na to, że niedoszły noblista. Ludwik Ehrlich (1889-1968) – wybitny polski specjalista z zakresu prawa międzynarodowego. Wreszcie Helena Syrkus (1900-1982) – znana polska architektka i urbanistka o nieco internacjonalistycznym temperamencie. Każda z tych czterech, spokrewnionych ze sobą postaci, obrała zupełnie inną ścieżkę życia oraz kariery. Co więcej – każda z nich wybrała zupełnie inną tożsamość. W ten oto sposób saga rodzinna układa się w trudne do zwięzłego streszczenia repetytorium z historii społecznej ostatniego stulecia.

Kłamstwo z miłości

Dlaczego Jarosław Kurski tak późno, będąc już dorosłym człowiekiem, poznał rodzinę swojej matki? Jak zauważa Agata Tuszyńska, której historia życia wygląda bardzo podobnie, wielu ocalałych Żydów wolało po wojnie w Polsce milczeć o swoim pochodzeniu. Jako nieliczni przeżyli i postanowili, że nigdy więcej nie będą Żydami. Lepiej było się nie przyznawać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy znowu na nich ktoś zapoluje. Nie chcieli się czuć jak zaszczute zwierzęta. Co ważne, lęku przed upokorzeniem żydowscy rodzice pragnęli oszczędzić również swoim dzieciom. Wszystko było lepsze od grożących im prześladowań i pogardy.

Ona – pisze o swojej matce Agata Tuszyńska – milczała, żeby odgrodzić mnie murem, od wszystkiego złego, co mogłoby mnie w tym kraju spotkać z racji jej pochodzenia. Staram się zrozumieć, że był to dowód największej miłości matki do dziecka – konstatuje Tuszyńska w swojej Rodzinnej historii lęku.

W rodzinie Kurskich sytuacja wygląda bardzo podobnie, tyle tylko, że była jeszcze bardziej złożona. Tutaj również mamy kłamstwo z miłości. Pochodząca z asymilującej się do polskości rodziny Bersteinów (Niemirowskich) matka braci Kurskich jeszcze dłużej zataja przed synami swoje żydowskie pochodzenie. Wychowana w ziemiańskim, kresowym dworze wybrała tożsamość żarliwej katoliczki. Polki o nieco endeckich przekonaniach. Jej wybór tożsamościowy nie podlega oczywiście żadnym zewnętrznym ocenom. Może jednak dziwić determinacja w wypieraniu i zaprzeczaniu swoim żydowskim korzeniom. Stał za nią trudny do zagłuszenia egzystencjalny lęk. Lęk dziewczynki, która przeżyła Zagładę i lęk dorosłej kobiety, która rozumiała czym jest powojenny antysemityzm.

Społeczne mechanizmy wyparcia

Anna Kurska przeżyła długie lata w świecie styranizowanym przez tabu jej pochodzenia. W świecie swoistej „niepamięci”. Tabu to pewna forma społecznego zakazu mówienia, pisania czy nawet myślenia o rzeczach nim objętych. Treści te muszą być więc niejako przez nas wyparte. A wyparcie to po prostu jeden z ważniejszych mechanizmów obronnych naszej osobowości. To forma obrony przed tym co jest nam zakazane, co wywołuje w nas lęk, ból, poczucie winy. Bronimy się również przed treściami, które wywołują w nas dysonans poznawczy. Jednakże zamknięcie oczu nie unicestwia rzeczy, których nie chcemy widzieć. Nie burzy otaczającego nas świata.

Powszechnie przyjmuje się, że wypierane przez nas treści nie rozpływają się w powietrzu. Przeciwnie, nadal istnieją w naszej głowie i oddziałują na nas, tyle, że zepchnięte nieco głębiej, poza zasięg naszej świadomości. Zjawisko wyparcia nie odnosi się tylko do jednostek. Występuje również na poziomie mniejszych czy większych społeczności: rodziny, wspólnot lokalnych czy społeczeństwa jako całości.

Co istotne, wyparcie nie jest pojedynczym aktem, a rozciągniętym w czasie procesem. Jeśli tak, oznacza to dla nas ciągły proces wydatkowania energii, by podtrzymać w nas obraz świata, który jest „bezpieczniejszy”, który mniej boli, mniej straszy czy mniej uwiera. W przypadku gdy wypieramy treści tak ważne jak te, które składają się na naszą tożsamość, możemy doświadczać głębokiego wykorzenienia. Domyślamy się więc, że życie Anny Kurskiej pomimo wielu radości, sukcesów i rodzinnego spełnienia było również pełnym napięcia stąpaniem po polach minowych jej pamięci. Było niekończącym się lękiem, że zostanie przez kogoś zdemaskowana, oceniona i odrzucona. Było nacechowane ciągłym lękiem o życie i kariery synów.

Nie bądźmy jednak naiwni, książka Kurskiego nie jest prostą opowieścią o jego rodzinie. To jest również opowieść o nas wszystkich – o naszych podziałach i lękach. To nie jest tylko opowieść o przeszłości. To jest również opowieść o naszym dzisiejszym stabuizowanym społeczeństwie. To nie jest tylko opowieść o „niewłaściwym” pochodzeniu. Powodem do społecznego wykluczenia może być tak naprawdę wszystko.

Zamiast puenty

Co to za kraj, w którym do rangi bohaterstwa urasta pisanie rodzinnych historii? Co to za kraj, w którym rodzina ukrywa przed nami zasługujących na wdzięczną pamięć krewnych? Co to za kraj, w którym matka z miłości musi się uciekać do okłamywania swych dzieci? Co to za kraj w którym napisanie rodzinnej sagi grozi zniweczeniem wysiłku asymilacyjnego kilku pokoleń przodków? Co to za kraj, który ze względu na „złe urodzenie” odrzuca połowę swoich noblistów? Pewnie takich krajów jest całkiem sporo. Ale nam dobrze znany jest tylko ten jeden. Więc może lektura Dziadów i dybuków to dobry moment, by zmienić całą tą pokrętną społeczną gramatykę? Zmienić i być jak Jarosław Kurski. Małpą przerzuconą przez płot. Małpą, która zamiast bez końca uciekać staje naprzeciw swego tropiciela, niestrudzonego łowcy. Staje i nie czekając aż ten zdoła ochłonąć, rzecze do niego – Oto jestem. I co z tym teraz zrobisz?

* * *

Autorem użytych w artykule zdjęć jest Wojciech Nieśpiałowski. Zostały one wykonane 15 grudnia 2022 roku w Teatrze Starym w Lublinie, podczas spotkania autorskiego: „Dziadyi dybuki – wokół książki Jarosława Kurskiego”. Spotkanie współorganizował i poprowadził Janusz Palikot.

Zostaw komentarz