Każdego roku uderza w dzieci, młodzież i dorosłych. Jak sokół, od którego przejął swoją nazwę, spada na nich z wielką siłą i porywa do swego gniazda. Miesiąc temu czternasty już jego atak okazał się ponownym sukcesem. Z tym że już nie czterysta, ale kilka tysięcy osób udało mu się zabrać do swego fantastycznego świata. Lubelski Falkon okazał się nie do pokonania.
Ulegli mu zatem i w pomieszczeniach Lubelskich Targów oraz w pobliskiej szkole podstawowej nr 20 spędzili cztery doby w niecodziennym świecie. Otoczeni rycerzami, księżniczkami, elfami, smokami i krasnalami zapomnieli o szarej rzeczywistości. Grając na planszach lub konsolach, oglądając filmy, przebierając się za ulubione postacie i oglądając pokazy Fire Show ‒ poddali się magii tego wydarzenia.
Oto rozpoznawalne z daleka królowa Padmé i księżniczka Leia z „Gwiezdnych Wojen”, czyli Agata i Aneta – absolwentki wydziału fizyki UMCS. – To świetna zabawa – podkreślają. ‒ Samo przygotowanie kostiumu odmładza i pozwala oderwać się od rzeczywistości – dodają i odchodzą, mijając uzbrojonego żołnierza imperialnego z Legionu 501. A z tłumu wyłania się niezbyt groźny, uśmiechnięty i bardziej kształtny dziewczęco Smok Perkonowy z Poznania. Świetnie pozuje, wzbudzając zachwyt fotoreporterów.
W jednej z hal kilkaset osób przy stolikach. Są z całej Polski. Przed nimi gry karciane i planszowe: ‒ Gramy w sześć osób w grę strategiczną typu podbój – mówią przy jednej z nich. ‒ Jesteśmy z Bydgoszczy, Lublina i Śląska – podkreślają. Kilka stolików dalej same damy z Lublina, Nałęczowa i ze Szczecina. Grają w „Siedem cudów świata”. A przy innym kilkunastoletnia Lilka z tatą. – Bardzo lubię gry planszowe – powiada. – Właśnie zaraz weźmiemy sobie kolejną. Jest bardzo fajnie.
Na drugiej hali zaś na stołach makiety jak w sztabie wojskowym. – To gra bitewna science fiction na małą ilość jednostek – wyjaśnia Paweł z Opola Lubelskiego, który tę grę prowadzi. ‒ Zawodnicy zabudowują teren, ustawiają wojsko i walczą. Co daje połączenie żołnierzyków z szachami? Przede wszystkim wyzwanie intelektualne – dodaje.
Z kolei naprzeciw nich arena i estrada. Na pierwszej rycerze i elfy toczą walki na miecze. Oczywiście zrobione z karimaty i włókna szklanego. Stąd bezbolesne. Zwycięzcą zostaje „Onfis” – Jędrzej Manikowski. Na drugiej KOSplay, czyli Konkurs Odlotowych Strojów. W rytm muzyki pojawiają się bohaterowie komiksów, gier, filmów i książek science fiction lub fantasy. Wygrywa Radosław „Rip” Ignatowicz jako Stalker (Metro2033).
A z głośników co jakiś czas słychać prośbę, aby członkowie kilkuosobowych drużyn biorących udział w Mistrzostwach Gier Planszowych przechodzili do kolejnych stołów. To poważny turniej trwający trzy dni. Na początek obowiązkowa gra historyczna „Sigismundus Augustus. Dei gratia Rex Poloniae”. A potem już losowane: strategiczna „Eclipse”, ekonomicza „Agricola”, karciana „Teomachia” i rodzinna „Stone Age”. Zwycięża drużyna „Damy Radę” w składzie: Adam, Michał, Maria (wszyscy Lublin), Łukasz, Grzesiek (obaj Kraków). Otrzymują medal i 500 zł do podziału.
Tłumy przemieszczają się z sali do sali. Co jakiś czas jakieś grupy znikają w salach, gdzie spotykają się ze znakomitościami fantastycznej literatury. A wśród nich z Michaelem Pondsmithem, autorem popularnej gry fabularnej „Cyberpunk 2020”, z Andrzejem Pilipiukiem, znanym, m.in. z cyklu „Oko Jelenia”, i naszymi lubelskimi: Stefanem Dardą, Agnieszką Hałas oraz Marcinem Wrońskim, autorem kryminałów retro o komisarzu Maciejewskim.
Słowem, coś się bez przerwy działo. Miłośnicy gier komputerowych oblegali stanowiska z dwiema: „League of Legends” i „StarCraft II: Heart of the Swarm!”. W szkole podstawowej odbywały się larpy (Live Action Role-Playing), w których uczestnicy przebrani za postaci z gier odgrywają wymyślone przez siebie historie. Równocześnie toczyły się gry fabularne RPG (Role-Playing Games), polegające na wcielaniu się w postać i odgrywaniu scenariusza przygotowanego przez prowadzącego Mistrza Gry. Fantastyka królowała niepodzielnie.
Był, rzecz prosta, także czas na oddech. Wystarczyło tylko dać się uwieść pięknym wiosennym elfom na wrotkach i odpocząć w „Magicznym Ogrodzie”, który w przyszłym roku na stałe przeniesie się do Janowca k/Kazimierza Dolnego. Albo przysiąść obok Geekozarów: Macieja „lucka” Sabata, współautora gry „Wolsung – magia wieku pary” i Michała „Puszona” Stachyry – jej wydawcy oraz współautora przeszło 20 gier planszowych oraz karcianych (m.in. „Wiedźmin”, „Kapitan Bomba”). O swojej fantastycznej pasji opowiadają tak ciekawie, że można ich słuchać godzinami. A przy tym robi się szalenie miło, gdy dodają: ‒ Chociaż jesteśmy z Krakowa, uważamy lubelski festiwal Falkon za najlepszy w Polsce. Dlatego przyjeżdżamy tu od dwunastu lat i nie myślimy tego zmieniać.
Poza tym sklepiki, sklepiki, gadżety, książki, gry, koncerty i zabawa na całego. Aż się nie chce wracać do domu. Fantastyka bowiem rozwija horyzonty i poszerza wyobraźnię. A przy niej świat rzeczywisty wydaje się wyjątkowo szary.
Tekst Maciej Skarga
Foto Katarzyna Zadróżna