Z cyklu SZAMPAN I PERŁY: O Celebracji Życia, Manifestowaniu Siebie, Odkrywaniu Własnych Pragnień
Coraz rzadziej chcemy brać życie za rogi takim, jakie jest, bo pragniemy być zadowolone z naszego istnienia.
W naszej wędrówce mijamy: szczęście i rozpacz, miłość i stratę, sukces i porażkę, ogrom nadziei i rozwiane marzenia.
Mówi się, że człowiek nie powstał do odczuwania szczęścia, a po to, żeby przetrwać.
Ale to właśnie szczęście jest od wieków elementem dążeń, bo sprawia ono, że dzieją się rzeczy dobre, ludzie rozkwitają, są zdrowsi i odnoszą więcej sukcesów.
Wiele rzeczy jest poza naszym wpływem, ale zawsze możemy kontrolować, co myślimy o sobie, jak się do siebie zwracamy, jak chcemy się czuć i wyglądać.
Możemy poświęcić dużo czasu i pieniędzy, by poprawiać nasz wygląd zewnętrzny, ale dopóki nie zrobimy porządku w swojej głowie i sercu, ciągle będziemy czuć się niewystarczające, nie takie.
Niejedna z nas mogłaby powiedzieć o sobie, że jest Kobietą w powtarzaniu błędów, która mieszka na ulicy Nieprzerobionych Lekcji, obok parku pełnego sprzecznych emocji.
Niejedna z nas zmieniła adres, choć nie musiała, wyciszyła umysł i znalazła miejsce na piękną podróż do samoświadomości i samoakceptacji siebie.
Każdy miniony rok, każdy miniony dzień to kawałek historii życia, której nie wymażemy, ale którą możemy pisać od nowa.
Bo to właśnie z jej biegiem mamy niepowtarzalną okazję do zmian, nowych wyzwań i stawiania granic.
Ubiegły rok zakończyłam w poczuciu wdzięczności za to, co mam, jak mnie zmienił i wzmocnił.
Czy był łatwy? Nie zawsze, ale był piękny, bo mogłam zacząć robić nowe rzeczy z wiarą w siebie i własne możliwości.
I chociaż obecny czas jest pełen pragnień, planów i dążeń, to jest też kontynuacją życia na własnych zasadach.
Bez presji, we własnym tempie, w każdym stawianym o poranku kroku, który dla mnie stał się nie tylko alternatywą dla biegania, ale przede wszystkim świetną metodą do wsłuchania się w siebie, w swoje „tu i teraz”.
To również sposób, by pięknie i aktywnie zacząć dzień, uwolnić endorfiny, polepszyć nastrój i dać sobie zastrzyk pozytywnej energii.
Do tego medytacja, która mnie uwalnia i wprowadza balans w poczuciu, że wszystko jest tak, jak być powinno.
Niezależnie od tego, jak sytuacja wygląda na pierwszy rzut oka, nawet jeśli nie od razu rozumiem „dlaczego”, wiem, że własną uważnością mam wpływ na swoje życie, a niemożliwe mogę uczynić możliwym.
A gdyby tak uznać wszystko?
A gdyby tak zrozumieć więcej?
A gdyby tak przyjąć z zaufaniem?
Robiąc plany na przyszłość, poddałam się wiele razy, ale nigdy nie zrezygnowałam, i w pewien szary styczniowy poranek zrobiłam to.
Urzeczywistniłam zawodowy projekt, nad którym się długo pochylałam, później pracowałam, a na końcu czekałam, czy dojdzie do skutku.
Efekty nie są widoczne od razu, ale z pewnością wpływają na moją kreatywność, zwiększają potencjał i wachlarz możliwości.
To praca nad samą sobą, bo nie wszystko się udaje i dzieje tak, jak planowałam na początku.
I jeśli czuję spadek lub wewnętrzne przekonania, które mnie blokują, robię wszystko, by to zmienić i przestać się bać.
Nie ma widny do sukcesu, są tylko schody, które pokonuję każdego dnia z wiarą, że zaprowadzą mnie do Moich drzwi.
Bo nikt nie dał mi skrzydeł, sama się uczę je składać i dmucham ile sił, by niosły mnie tam, gdzie chcę być.
Trochę lecę z kolorowym wiatrem, trochę zgubię się w przestrzeni, czasami zawrócę, nawet zwątpię, czy aby na pewno, ale ufam, że wszystko ma swój kierunek i cel.
Daleko mi do znanych tekściarzy, ale przez ostatni rok zaczęłam eksperymentować z własnymi możliwościami słownymi.
I kiedy pada pytanie, co chcę wyrazić w swoich tekstach, formę czy treść, a może emocje czy działanie, stwierdzam, że wszystko.
Bo dla mnie forma to emocje, które czuję i wyrażam, a treść to działanie w pisaniu i tworzeniu.
Moje doznania są jak kipiący garnek, pod którego pokrywką dużo się dzieje, a swoją reaktywność emocji przejawiam w prawdzie i autentyczności.
Napisałam niewiele i wiele jednocześnie, z ciekawością i przesłaniem, wsłuchując się w samą siebie i wiele Kobiet podobnych do mnie.
Każda z nas urodziła się w jakimś miejscu, o jakimś czasie, w jakiejś rodzinie, z jakimś potencjałem. Wystarczy tylko go dostrzec i odważyć się otworzyć.
Bez celu będziemy wykonywać swoje zadania minimalnym nakładem sił, wywiązując się ze swoich obowiązków, bez tworzenia przyszłości.
Może nie będziemy bogate, co najwyżej – niebiedne.
Nie staniemy się zdrowe, co najwyżej – niechore.
Nie zbudujemy wyjątkowego związku, co najwyżej – poprawny.
Nie będziemy chodzić drogami własnych myśli, co najwyżej – czyimiś.
Brak wiary w siebie jest chorobą, my zaś chcemy być zdrowe i piękne, a nasze zaufanie do siebie jest najlepszą poduszką do spania.
Nie ma czegoś takiego jak doskonała Kobieta, dlatego bądźmy prawdziwe i zmierzajmy do celów, na które same wyraziłyśmy zgodę.
Bo choć żyjemy pod wspólnym niebem, mamy własne horyzonty.
Czy wiesz, kim teraz jesteś?
Czy wiesz, co teraz lubisz?
Czy wiesz, co chcesz robić?
Zacznij tam, gdzie jesteś, zrób najmniejszy możliwy krok, podziel działania na małe kawałeczki i spotkaj się sama ze sobą.
To prawda, której doświadczyła Kobieta, a moja koleżanka, Marta, z którą w sposób naturalny i niewymuszony nawiązałam bliską relację 7 lat temu.
Pomogłam jej uwierzyć, że da radę, a Ona odważyła się sięgnąć po pragnienia, które okazały się silniejsze od wątpliwości.
Przestała się bać i słuchać tych, którzy nie byli w miejscu, w którym Ona chciała być.
Zmieniła się, ale nie zrezygnowała z siebie, postawiła na własny rozwój, w którym odnalazła przyszłość i sens.
Tworzy miejsce w zakresie planowania, dobrej witalności i mówi, jak wnętrze naszego domu odzwierciedla nas same i na odwrót.
Zaprosiłam ją do współpracy przy powstawaniu tego felietonu i mam nadzieję, że zostanie na dłużej, bo feng shui to cała filozofia aranżacji przestrzeni i przepływu energii.
Spełnione marzenia nie mają ceny.
tekst Bea Furmaniak | foto archiwum prywatne
BEA
MultiDziewczyna po 50 . Inspiratorka do bycia piękną od
wewnątrz i na zewnątrz
info.beaconcept@gmail.com
Instagram beafurmaniak
Moja przemiana. Od projektanta do konsultanta feng shui
Moja droga z Lublina do Poznania, która również była drogą do POZNANIA siebie…
Sztorm szalejący na morzu mojego życia od dzieciństwa, młodości, przez nieudane małżeństwo, zmianę miejsca zamieszkania – w dalszym ciągu nie pozwalał na spokój. Po rozwodzie zdecydowałam się na przeprowadzkę z Lublina do Poznania (miasta, w którym wcześniej studiowałam). Zostawiłam wieloletnie znajomości, znane mi miejsca, mieszkanie, pracę, dzieci – przedszkole i szkołę. Wprowadzaniu się do Poznania wtórowało mi jedno pytanie… Co dalej?
Nie chciałam, aby tak wyglądało moje życie, nie chciałam tak się czuć, jak się czułam… i nie wierzyłam, że mogę coś zmienić. Byłam wyczerpana, niespokojna, rozkojarzona… czułam, że nie żyję swoim życiem i czułam coraz bardziej, jak życie wymyka mi się spod kontroli. Desperacko szukałam punktu zaczepienia, aby przestać tak się czuć…
W pewnym momencie poddałam się. Straciłam kontakt z najbardziej autentycznymi i intymnymi częściami siebie. Starałam się podążać za formułą stworzoną przez system, za formułą pasującą do społeczeństwa i wszystkich innych… zapominając o swojej własnej.
Zapomniałam, jak szanować swoje potrzeby, zapomniałam, co sprawia mi radość, odrzuciłam wszystko to, co czyniło mnie wyjątkową. Czułam się odłączona, unosząca się na fali życia, jednocześnie czując odrętwienie. Teraz wiem, że wtedy, w tamtym momencie, straciłam zupełnie kontakt z najważniejszą osobą – czyli SOBĄ.
Tak było jeszcze 3 lata temu… pamiętam moment, gdy powiedziałam sobie – „Jeśli tak ma dalej wyglądać moje życie, to ja tak nie chcę…”
I zaczęło się…
Długi proces zmian…
Zaczęłam walkę o siebie, zabrałam się do pracy… Mając dwie córki, które wychowuję sama jako samodzielna matka (nie lubię określenia samotna matka) – nie chciałam, aby widziały w swoim autorytecie (osobie mamy) kogoś słabego, nieradzącego sobie ze sobą.
Z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że główną podstawą do zmian jest zajrzenie w głąb siebie, w swoje otoczenie, swój dom, spojrzenie, jacy ludzie nas otaczają, co oglądamy, czego słuchamy, o czym rozmawiamy. Idąc dalej – przepracowanie siebie, pewnych wzorców, swoich uczuć, odczuć i myśli ze zrozumieniem… i co najważniejsze, nieobwinianiu nikogo ani niczego za to, kim się staliśmy i co nas spotkało. O tym mogłabym książkę napisać…
Wracając do mnie, krótko powiem – im więcej robiłam, tym lepiej się czułam… Mój poziom energii wystrzelił, znowu czułam swoją radość i chęć do życia. Jednak praca nie dawała mi takiej satysfakcji, jaką chciałam, i w dalszym ciągu szukałam swojej drogi życiowej – wówczas trafiłam na feng shui. Zaczęłam tę wiedzę chłonąć jak gąbka, studiowałam, ćwiczyłam i jednocześnie wpadłam w wir zmian swojego otoczenia, swojego domu. Wyrzucałam, odgracałam, zmieniałam, nawet nie wiem kiedy, ale otworzyłam się na przepływ, i wtedy zadziała się magia. Feng shui jest magią…
Feng shui bardziej przywróciło mi radość i odświeżyło moje życie. Każdego dnia odkrywam, że nowe możliwości spadają mi do stóp. Moje relacje się pogłębiły. Moja kariera nabrała rozpędu. Moje finanse wróciły na właściwe tory. Moje życie uspokoiło się i eksplodowało w tym samym czasie, za co jestem dozgonnie wdzięczna.
W wyniku własnych doświadczeń czuję, że prawdziwym celem mojego życia jest pomaganie ludziom takim jak Ty w ponownym odnalezieniu radości, otwarciu się na odnalezienie swojej prawdziwej drogi życiowej i opanowaniu chaosu.
Więc czym w ogóle jest FENG SHUI? To jest najważniejsze pytanie, prawda?
Słowa feng shui (wymawiane FUNG SH-WAY) w tłumaczeniu z języka chińskiego oznaczają Wiatr i Wodę. Subtelne znaczenie jest związane z „widzialną” i „niewidzialną” energią w przyrodzie, jak przepływa przez wszystko i wszystkich.
Oczywiście wiatr nie jest czymś, co możesz zobaczyć, ale nadal wiesz, że tam jest; możesz to poczuć. Jego siła może być tak wielka, że wygina drzewa, a mniejszy podmuch rozwiewa włosy.
Woda jest bardzo podobna do energii w sposobie, w jaki się zachowuje, dlatego każde działanie feng shui powinno być jak woda, która najpierw spływa po zboczach gór rzekami i strumieniami w doliny, a potem w postaci mgieł i chmur unosi się ponad najwyższe góry, by spaść na nie w postaci deszczu i spłynąć z powrotem po ich zboczach. Wiemy też, że woda zatrzymana w swoim biegu zarasta zielskiem, zamula się, zamienia w niezdrowe bagno. Wystarczy jednak umożliwić jej dalszy ruch, by stała się znów przejrzysta i zdrowa.
Faktem naukowym jest, że wszystko składa się z energii. Ty, ja, drzewa, ziemia, to stare krzesło tam, i tak, nawet twój bałagan. Tak jest!
Kiedy zastosujesz metody feng shui w swoim domu, upewnisz się, że ta energia pozytywnie wpływa na ciebie i twoje życie. Jamie Barrett, autor Feng Shui Your Life, opisuje to bardzo wymownie:
…W ten sam sposób, w jaki krew i tlen muszą przepływać swobodnie w twoim ciele, tak energia i siła życiowa muszą krążyć w twoim codziennym środowisku. Pokój i przestrzenie, które zamieszkujesz, wpływają na Twoje samopoczucie i możliwości życiowe. Feng Shui zapewnia praktyczne metody wzmacniania pozytywnej energii w twoim otoczeniu i tworzenia piękna. Daje ci techniki przekształcenia domu w sanktuarium: miejsce, w którym czujesz się szczęśliwy, zdrowy i zmotywowany, gdzie twoje aspiracje stają się rzeczywistością. Twój codzienny stres może zostać znacznie zmniejszony, gdy zminimalizujesz chaos świata zewnętrznego, tworząc własną bezpieczną przystań. Kiedy twoje otoczenie cię odżywia, twoja energia wzrasta i czujesz się bardziej upoważniony do osiągania swoich celów. Napełniając swoje otoczenie wibrującą energią i symbolami piękna, miłości, sukcesu i obfitości.
Jeśli feng shui przemawia do ciebie tak, jak do mnie… połączmy się… nie musisz wiedzieć nic więcej poza tym, co cię interesuje… ja zajmę się resztą i dostroję Twój DOM.
Dużo Miłości dla Was!
tekst Marta Sołtan | foto archiwum autorki
Dostrojony Dom
Marta Sołtan
Konsultan Feng Shui
Life and Home Coach
Kontakt:
Instagram @dostrojonydom
www.dostrojonydom.pl