Po przeczytaniu powieści kryminalnej pt. „Koniec gry”, autorstwa lublinianina Adama Cioczka, czytelnicy, zwłaszcza ci, którzy lubią kryminałami ratować się przed bezsennością lub nudą dalekiej podróży, powiedzą, że coś im tu nie gra. Niemal na początku bowiem dowiadujemy się, kim są zabójca i jego ofiara. I nie ma tu możliwości śledzenia detektywistycznych wysiłków w rodzaju Sherlocka Holmesa, Herkulesa Poirota czy też Joe Alexa, rozwiązujących nawet najbardziej zagmatwaną nić zbrodni. Nie można także w napięciu starać się samemu rozwiązać kryminalną zagadkę, zanim poznamy jej tajemnicę w ostatnim rozdziale.
Mimo owego zdziwienia przeczytają ją jednak do końca. Dadzą się wciągnąć w sieć kryminalnego hazardu, który prowadzi Edward Chojar. Po trzydziestu latach poszukiwań dopadł wreszcie i zabił mordercę swego syna. Policja w tamtej sprawie była bezradna. On nie. I teraz czeka w areszcie na sądowe orzeczenie kary. W puli jest jego wyrok, a przed nim prokurator Tomasz Bracki i adwokat Adam Getz, zmuszeni do spojrzenia na rzucane przez niego karty, które raptownie zmieniają ich dotychczasowe prywatne i zawodowe życie. Pierwszy z nich zaczyna naraz wątpić w sens bycia jedynie oskarżycielem pozbawionym emocji i jest przekonany, że w tej sprawie musi stanąć po stronie oskarżonego. Z kolei drugi przekracza granice swego zawodu, nie wytrzymuje chwytającej go nagle za gardło prawdy z ostatnich lat jego życia i postanawia zabić.
Rzecz podobna w autorskim pomyśle dzieje się, między innymi, w amerykańskim thrillerze z 2009 roku pt. „Prawo zemsty” w reżyserii F. Gary’ego Graya. Tu także bohater, którego żona i córka zostają zamordowane, po kilku latach zabija ich mordercę, któremu z mocy i kruczków prawa pozwolono uniknąć kary. Będąc w areszcie, prowadzi więc okrutną grę z prokuratorem, któremu zabójca zawdzięczał uniknięcie kary. Natomiast wiele sytuacji, a zwłaszcza przemyśleń wewnętrznych obu prawników z powieści Adama Cioczka, możemy odnaleźć także w „Odpocznij po biegu” Władysława Terleckiego, gdzie miłość, nienawiść i rozpacz rodzą zbrodnię. Nie jest to jednak wadą opowieści prowadzonej przez młodego lubelskiego autora. Jest raczej jej zaletą, że nie trzymając się zasad typowego popularnego kryminału, podejmuje na kanwie zbrodni i ciekawego pomysłu spięcia ze sobą przedstawicieli prawa próbę odkrycia mrocznego awersu motywów ich działania i ułomności poddania się szarej życiowej codzienności. Próbę, rzekłbym, udaną. Wciąga nas ta historia, a wplecione w nią interesujące i dość rozbudowane wątki miłosne czynią ją jeszcze ciekawszą. Akcja rozgrywa się w Lublinie, Kazimierzu Dolnym, Nałęczowie i w areszcie lubelskim przy ulicy Południowej. W tej grze nic nie dzieje się bez przyczyny i wynikają z niej niebagatelne konsekwencje. Jakie? Niech każdy odpowie sobie sam po jej przeczytaniu. Polecam. Warto.
Maciej Skarga