fbpx

Ludwisarze

26 grudnia 2014
Komentarze wyłączone
1 095 Wyświetleń

MICH9404_DxOOdlewanie dzwonów to bardzo skomplikowany proces, szczególnie jeśli produkcja przebiega metodą tradycyjną. Powstanie najstarszego zakładu w Polsce, „Pracowni Ludwisarskiej Jan Felczyński”, datuje się na rok 1808. Zakład przetrwał wszystkie burze dziejowe; pierwotnie istniejący na terenach dzisiejszej Ukrainy, po wojnie został przeniesiony do Przemyśla. Obecnie kolejne pokolenie Felczyńskich pielęgnuje wiekową tradycję rodzinną.

Produkcja dzwonu to tworzenie instrumentu muzycznego, który musi spełniać określone z góry rygorystyczne wymogi dotyczące brzmienia. Kilka tygodni trwa żmudny proces przygotowania formy, czyli ceglanego rdzenia, dzwonu fałszywego (imitacja, która zastępuje chwilowo właściwy dzwon), korony i płaszcza. Wszystkie te elementy lepi się ręcznie, używając mieszanki gliny i końskiego nawozu. Napisy i ornamenty wykonane z wosku odlewniczego umieszczane są na pokrytej łojem imitacji dzwonu – tę czynność ludwisarze nazywają „ubieraniem”. Ciekawostką jest, że woskowe ozdoby przykleja się, używając zwykłego masła. Dalsze przygotowanie formy do odlewu polega na usunięciu fałszywego dzwonu z konstrukcji – podczas odlewu jego miejsce szczelnie wypełni płynny materiał. Zewnętrzny element zwany płaszczem (w nim właśnie odbite są napisy oraz wszelkie zdobnictwo) zestawia się na rdzeń, suszy i umieszcza w dole wykopanym w ziemi poniżej pieca. Zostaje jeszcze forma korony. To element, który mocuje się na końcu montażu. Właśnie ta część posiada otwory, przez które roztopiony materiał wpłynie do środka konstrukcji. Korona to część dzwonu, która jest jednocześnie uchwytem, bo to za koronę właśnie instrument jest mocowany do jarzma. Gdy forma jest już gotowa, zakopuje się ją w jamie odlewniczej poniżej pieca, dbając o to, by ziemia wokół była bardzo solidnie ubita. Z rozpalonego do białości pieca stop cyny i miedzi spływa zbudowanymi wcześniej rynienkami wprost do formy. Odlany dzwon stygnie w ziemi przez kilka kolejnych dni. Po oczyszczeniu z gliny, oszlifowaniu i wypolerowaniu jest gotowy, by cieszyć swym dźwiękiem i jakością.

Ludwisarze z Przemyśla są twórcami wielu polskich instrumentów, w tym dzwonu „Gratia Dei” wiszącego w kościele Mariackim w Gdańsku i dzwonu „św. Jan Paweł II” w katedrze na Wawelu. Ich dzwony biją w Azji, Afryce i obu Amerykach. W samym Lublinie dzwony Felczyńskich wiszą w parafii św. Trójcy przy ul. Nałęczowskiej, w parafiach na Majdanku, Czubach i wielu innych.

Michał Patroń – osoba dwoistej natury. Z wykształcenia muzyk i fotograf. Z zamieszkania – lublinianin i gdańszczanin. Dodatkowo zodiakalna ryba. Entuzjasta fotoreportażu i dokumentu, pasjonat średnioformatowego analogu. Autor kilku wystaw zbiorowych i indywidualnych. Zawsze nosi ze sobą aparat. Pracę przemyskich ludwisarzy dokumentował przez kilka tygodni, często 24 godziny na dobę. Projekt w dalszym ciągu jest otwarty, powstanie jego kolejna odsłona. Zdjęcia z tego cyklu były również częścią wystawy podyplomowej na UMCS w Lublinie. Przypomnijmy, że LAJF prezentował już zdjęcia Michała Patronia z prób koncertu Tomasza Momota.

Tekst i foto Michał Patroń

Komenatrze zostały zablokowane