Jak wielu innym, i mnie ulżyło, gdy prezydent Andrzej Duda przestał być Adrianem i nie dopuścił do uchwalenia dwóch niekonstytucyjnych ustaw dotyczących sądownictwa. Szkoda, że zabrakło mu odwagi do zawetowania trzeciej, o ustroju sądów powszechnych, bo ona też oddala nas od nienaruszalnej wydawałoby się zasady trójpodziału władzy. Co zresztą szybko udowodnił minister (nie)sprawiedliwości, decydując o pierwszej obsadzie w kierownictwie sądu, oczywiście wbrew stanowisku zgromadzenia sędziów okręgu, na co nowa ustawa mu zezwala.
Kurtyna opadła błyskawicznie, gdy na stanowisko wiceprezesa Sądu Okręgowego w Bielsku-Białej Zbigniew Ziobro wepchnął córkę swego kumpla z ław poselskich i jednocześnie wiceministra pracy Stanisława Szweda. A to dopiero pierwszy krok – w ciągu najbliższego pół roku posypią się zasłużone sędziowskie głowy, a na wierzch wypłyną twarzyczki lizusów władzy.
Jeśli ktoś miał złudzenia, że w tej rzekomej reformie sądownictwa może chodzić o naprawę wymiaru sprawiedliwości, to po tym pierwszym ruchu ministra powinien stracić jakiekolwiek złudzenia. Bo we wszystkim, co robi PiS, tak naprawdę chodzi wyłącznie o przejęcie pełni władzy, obsadzenie wszystkich liczących się stanowisk swoimi wiernymi zaciągami i układanie państwa pod siebie, bez liczenia się z czymkolwiek i z kimkolwiek, bez względu czy w kraju, czy poza nim.
Szermowanie przy tym rzekomym patriotyzmem jest zwykłą ściemą, bo PiS z największą przyjemnością „na warsztat” bierze nie tylko firmy i instytucje związane z zagranicą (osławiona „repolonizacja” mediów dopiero przed nami, a za nami już ostry atak na organizacje pozarządowe), ale też dobiera się do skóry polskim firmom i instytucjom, jeśli nie są „sugestiom” władzy potulne.
O nasyłaniu CBA na Port Lotniczy Lublin już tu pisałem, teraz mamy inny przykład rozprawiania się z polską firmą, pochodzący z lubelskiego podwórka. Tak się składa, że tuż po przejęciu władzy przez PiS, PiS-owski Urząd Kontroli Skarbowej w Lublinie zabrał się za Emperię Holding, czyli właściciela sieci Stokrotka. W rezultacie dowalono Emperii coś ok. 200 milionów zł rzekomo niezapłaconego podatku. Wygląda na to, że stało się tak na podstawie kompletnie dowolnej interpretacji przepisów. I właśnie w tych dniach, po odwołaniu Emperii, warszawska (przepraszam – PiS-owska) Izba Administracji Skarbowej podtrzymała decyzję o podatku.
Gdy to piszę, nie znam jeszcze odpowiedzi szefów firmy, ale wydaje się, że nie pozostanie im nic innego, jak droga sądowa (oby sądów niezależnych) lub… zatrudnienie na dyrektorskich stołkach kilku fagasów bliskich władzy. Internauci komentujący informację o podatkowym wyroku na Stokrotkę nie mają właściwie wątpliwości, że to drugie rozwiązanie natychmiast załatwiłoby sprawę.
Lubię robić zakupy w Stokrotce i mam nadzieję, że nadal będę miał tę szansę. I liczę, że raczej dzięki sądowi niż pójściu na układ. Bo jednak dwa weta prezydenta dają delikatną nadzieję na to, że władza wykonawcza (Ziobro) całkowicie nie zapanuje nad władzą sądowniczą.
Skąd ta niepewność? Bo jednak, po pierwsze, wszechwładny minister-prokurator generalny dostał w swe łapy ustawę o sądach powszechnych, a po drugie – cały czas obawiam się, czy nie mamy do czynienia z tzw. manewrem kremlowskim.
To dobrze znane z praktyki rosyjskiej zagranie polegające na przedłożeniu projektu ustawy o ekstremalnie złym wydźwięku, które spotyka się z protestami i jest wetowane przez Putina. Po czym przedkładana jest druga, łagodniejsza wersja, która jednak w istocie nie zmienia nic w głównych założeniach pierwotnego projektu, ale jest po prostu bardziej „akceptowalna”. I przechodzi. Czyli – władza osiąga to, co zamierzała, a obywatele są wystrychnięci na dudka.
Oby kremlowski spryt nie zagościł na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Tym bardziej, że kolejną nadzieję prezydent daje, odrzucając nominacje generalskie Antoniego Macierewicza, czyli kolejnego wszechwładnego ministra.
Ale jeśli i to jest gra pozorów? Po prostu nie dajmy się zwieść. Przyjmijmy, że cudowny protest społeczny (którego ta władza naprawdę się boi), zapobiegający pełnemu przejęciu sądownictwa przez PiS, jest tylko zawieszony. I po wakacjach uważnie wczytujmy się w projekty przedłożone przez prezydenta.
Paweł Chromcewicz