fbpx

Rap na barykadach

7 maja 2014
Komentarze wyłączone
921 Wyświetleń

DSC_5846Wprawdzie w pojedynkę, ale polski rap świetnie funkcjonuje poza niekomercyjnymi mediami. W rzeczywistości to masowy rynek i masowy odbiorca, niekoniecznie ten, który jedyną wiedzę o świecie czerpie z tekstów raperów. Wbrew stereotypom, odbiorcy kultury hip-hop nie kreślą horyzontu na kryminalnym osiedlowym półświatku. Mimo wszystko muzyka staje się tylko formą deklaracji bez jakiegokolwiek zaangażowania. Jedyna decyzja, którą musisz podjąć, to wybór estetyki. Współcześni muzycy poszerzają zakres wątków i tematów w swoich utworach. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie przybierały formy modlitwy i jakoby namawiały do chwytania karabinów.

Hip-hop nie jest już domeną nizin społecznych. Nie jest też dla mnie jednolitą filozofią życia, która ukształtowała świadomość dziesiątek tysięcy młodych ludzi. Coraz trudniej  uwierzyć raperom, którzy wykorzystują dźwięk jako narzędzie oporu. Konwencja przeciw konwencji, orientacja ściera się z inną wizją, aż w końcu jeden głos chce stłumić cudzy w gardle. Każdy kawałek to wysłanie w świat pewnego komunikatu, a dopiero tu pojawia się w rapie kwestia odpowiedzialności, za słowo, rzecz jasna. Na ile wierzyć twórcom, których zresztą nie jesteśmy w stanie zweryfikować i ocenić? Bo przecież wizyta w studio może być tylko rewizją poglądów, wezwaniem do buntu i udźwiękowieniem stężonego lęku.

 

Rap na paciorkach

 

Raper Rakim nakazywał mówić do siebie per Rakim Allah, Preston Davis miał się już za papieża rapu, a popularny Lil’ Wayne obwołał się Synem Bożym. Polskim artystom daleko od podobnych deklaracji, choć wtórując za jednym z nich, możemy zanucić: ,,Jestem Bogiem/ Uświadom to sobie”. Rodzimym raperom nie przykleimy łatki samozwańców, daleko im do boskości, ale wiemy, że nie mają żadnych oporów, aby do kawałków przemycać hasła, które dotychczas kojarzone były z prawą opcją polityczną albo nawet ruchami religijnymi. Przykładem może być Tau, poprzednio znany pod pseudonimem Medium. Raper nagle przechodzi przemianę i staje się żarliwym katolikiem. Odtąd też całą swoją twórczość opiera na chrześcijaństwie i Piśmie Świętym, a na jego koncertach pojawiają się hasła: „Cześć i chwała bohaterom”. Internet wrzał także po wypuszczeniu kawałków przez duchownego z parafii św. Wawrzyńca we Wrocławiu. Mowa o księdzu Jakubie Bartczaku, najlepszym i jedynym kapłanie wśród polskich raperów. Czy hip-hop ma swój dekalog? Z pewnością. W szczególności kiedy przywołamy zespół Full Power Spirit, który wydał płytę pod takim właśnie tytułem. Stale grają na licznych kościelnych imprezach, pojawiają się na zaproszenie katolickich programów telewizyjnych, a co ważne, prowadzą ewangelizację w liceach. Ilość i częstotliwość spotkań wskazuje, że jest zapotrzebowanie na tego typu przekaz. Większość tych przykładów mogłoby potwierdzić fakt, że rap został ochrzczony, pamiętajmy jednak, że cały czas jest to tylko ten sam, a nie odmienny, specyficzny rodzaj muzyki. Reakcje są różne, jednych zadziwi widok tańczących b-boy’ów przed Janem Pawłem II, inną grupę lekko zaszokuje nawijanie o obcym Chrystusie. Przykazanie jedno daję wam – tekst utworu musi funkcjonować na równi z rzeczywistością. Raperzy częściej wybierają drogę na skróty, inicjując spotkania i rozmowy z Bogiem tylko na swoich trackach. Wszystkiemu towarzyszy pewna doza dystansu i ostrożności, która ma na celu odwrócić chwilowo hierarchię. To przecież Bóg dzwoni do Łony, Miuosh ma się za kretyna, „że kiedykolwiek wierzył w Jego szepty”, W.E.N.A z Górą nie rozmawia, „wiarę pozostawia na kablach”, aż w końcu Jimson, dla którego „Olimp jest pusty, nie ma Boga, są klony”.

 

Z Marszu Niepodległości pod bloki

 

Ku uciesze prawicowych mediów, raperzy chętnie utożsamiają się z biało-czerwonymi proporczykami. Przechwytywanie patriotycznych treści przez prawą stronę, pewna segregacja i szufladkowanie to standard i rytuał, który pojawia się na każdym kroku. Wbrew opiniom – cieszy mnie, że w muzyce jest miejsce na akurat taki przekaz, ale zastanawiałbym się bardziej, na czym polega fenomen i nagły boom na tę tematykę. Nagrywanie tego typu rapu nie jest związane z modą, a tak przynajmniej twierdzi znany bloger rapowy Krzysztof Nowak (Surge Polonia, Muzyka Nowaka). – Wyraźne zmierzanie w kierunku bardzo radykalnych postaw nie zawsze musi spotykać się ze zrozumieniem przeciętnego słuchacza – komentuje. „Polska mowa” w hip-hopie bardzo się rozpowszechniła. I cieszy mnie, kiedy Hemp Gru rapuje o Powstaniu Warszawskim, Tadek z zespołu FIRMA podejmuje się tematyki Żołnierzy Wyklętych, ale czuję też pewien niepokój, kiedy to ceniony przez słuchaczy Kękę co prawda wspomina o rodakach „po tamtej stronie kraju”, ale w pewnym sensie namawia do odbicia Lwowa i Wilna.

Pomimo tego, że Łukasz L.U.C Rostkowski wielokrotnie powtarzał, że ma dosyć polskiego bałaganu, zawsze wracał do kraju, który można zrozumieć, tylko znając jego kontekst historyczno-kulturowy. W 2009 roku wypuścił na rynek album „38/89 – Zrozumieć Polskę”, a wizja krążka opiera się na formie słuchowiska, prezentującego historię Ojczyzny. Zatem hip-hop może być miejscem dyskursu nad tym, czym jest Polska i jak funkcjonujemy w korytarzach Europy. Artystów, których interesują narodowe tematy, nie musimy daleko szukać. Lubelski raper Diset wielokrotnie w swoich utworach umieszczał wątki, które co prawda nie mógłbym nazwać patriotycznymi, ale pewną formą pochylenia się nad tym, co u nas gorzkie i trudne. Bo przecież wiemy, że „orły muszą zwijać swoje gniazda, a my od zawsze tkwiliśmy bez końca w postawie ofiary i poddanych panów”. [Diset, „Victoria i Pokój”].

Rap to wytrych, pomysł na to, jak pracować nad pewną ciągłością kulturową, promowaniem wzorców, niekoniecznie w wersji ksenofobicznej i skrajnie narodowej. Istotnym jest to, że rapowanie o sprawach kraju nad Wisłą wiąże się także z umiejętnościami i dojściem do pewnego poziomu. To nie tylko poglądy i tematyka, ale odpowiedni dobór środków, który sprawia, że ta twórczość stoi na wysokim poziomie. Słuchaczami hip-hopu nie jest tylko grupa, która wyrosła z określonego kontekstu kulturowego i społecznego, ale i ta, która dała się w pewien sposób zachwycić, chociażby wartością edukacyjną danego utworu. To właśnie raperzy dostrzegają więź między sobą a bohaterami tamtych czasów. Mentalne pokrewieństwo może mieć swój wyraz nie w innym miejscu, jak tylko w muzyce.

 

Hyde Park

 

Spotkanie z Tau przed mszą świętą o godz. 18:00 w miejscowości Aleksandrów Łódzki, dodatkowo niedawna wizyta rapera w Radio Maryja. Wywiad z Wilku, liderem Hemp Gru, dla programu Jana Pospieszalskiego emitowanego w TVP, wpisy lidera Ruchu Narodowego Krzysztofa Bosaka, który zachwalał hip-hop w narodowych barwach, aż w końcu artykuły redaktorów portalu Fronda – to tylko kilka przykładów, które ukazują, że środowiska o sprecyzowanych poglądach traktują reprezentantów sceny rapowej jako swoich graczy. Jestem jednak świadom, że muzyki o takiej tematyce nigdy nie słuchałem dla przyjemności. Traktowałem to w kategoriach odrobionej pracy domowej, podręcznikowego wpisu, który ma mi o czymś przypomnieć, niekoniecznie rozbujać i połechtać moje muzyczne podniebienie.  Warto pamiętać, że patriotyczny rap nie może być hyde parkiem dla różnych stron politycznych, a muzycy, których bylibyśmy w stanie zaszufladkować w tej tematyce, wielokrotnie przyznawali, że w ich opinii byli dalecy od tych rozwiązań. Odnosili się jedynie do pewnych wydarzeń historycznych i stawali się społecznymi komentatorami. Warto cofnąć się cztery lata wstecz, kiedy to Grzegorz Napieralski, kandydat SLD na prezydenta, postanowił wypuścić do sieci ponadczterominutową piosenkę stylizowaną na rap. Rzecznik prasowy wyjaśniał, że styl utworu miał pasować do luźnego i nowoczesnego sposobu uprawiania polityki. „Szczecin siedem cztery to rok urodzin jego. Kogo spytasz ziomal? Tak! Napieralskiego”. Jak mawiają Internauci: kicz, dno i dwa metry mułu. Tragizm sytuacji podkreśla fakt, że wykonawcy chcieli pozostać anonimowi. Pamiętajmy, że rap nigdy nie stał murem za żadnymi poglądami politycznymi, jego twórcy nie nagrywali piosenek wyborczych ani nie uczestniczyli w kampaniach. Zainteresowanie akurat taką tematyką to tylko chęć upamiętnienia historii, dania świadectwa młodszym pokoleniom, a czasami przejaw religijności, wiary, co w ostateczności skutkuje przerzuceniem myśli na kartkę, a liter na beat.

FOTO: APTAUN TOUR w Łodzi i raper Bisz ( B.O.K )

Tekst Mateusz Grzeszczuk

Foto Michał Sumiński

Komenatrze zostały zablokowane