fbpx

Teatr poszukujący

8 listopada 2016
Komentarze wyłączone
728 Wyświetleń

plac-111Zakończyła się 21. edycja Lubelskich Konfrontacji Teatralnych, jednego z najważniejszych międzynarodowych festiwali teatralnych na świecie. Czas na refleksję – czym zostaliśmy zaskoczeni i po jakie środki sięgają twórcy, ale też jakie mocne punkty polskiego i światowego teatru zostały zaakcentowane w Lublinie?

Przez minione dwadzieścia lat mieliśmy okazję oglądać w Lublinie dokonania teatrów polskich, europejskich, światowych. Zarówno repertuarowych, jak też i awangardowych, poszukujących nowego języka scenicznego w komunikacji z widzem. Podobnie było w 21. edycji tegorocznych Konfrontacji. Wzięliśmy udział w kilkudziesięciu różnorodnych zdarzeniach scenicznych wybranych spośród dwustu obejrzanych w ciągu roku przez kuratorów festiwalu: Martę Keil i Grzegorza Reske. Mieliśmy spektakle starające się pobudzić nas do refleksji nad obecnym stanem teatru jako instytucji. Aktorzy przekonywali o potrzebie wprowadzenia teatralnej demokracji również na etapie przygotowywania przedstawień. Szukali nowych form w kontaktach z widownią. Nie zawsze, co prawda, im się to udawało, czego przykładem był choćby spektakl „Atrapa i Utopia” Teatru Realistycznego ze Skierniewic, z którego udało się zapamiętać jedynie pomysł. Znacznie lepiej koncepcja na poprowadzenie przedstawienia sprawdziła się w „Drugim spektaklu” Teatru Polskiego z Poznania, wyreżyserowanym przez Annę Karasińską. Z jednej strony obnażyło częste idiotyczne zachowania widzów w trakcie spektaklu. Z drugiej zaś, poprzez scenki naśladujące nasze codzienne gesty, uwidoczniło mechanizmy rządzące pracą aktora, z którymi nie zawsze chce się zgadzać. W tej samej tematycznej przestrzeni znakomicie sprawdził się gorąco przyjęty przez publiczność wyreżyserowany przez Annę Smolar spektakl „Aktorzy Żydowscy” z Teatru Żydowskiego. Przy szabasowej kolacji wysłuchaliśmy opowieści o życiu teatru od środka. O niepewnym losie aktorów z powodu zamknięcia ich warszawskiego teatru. I o tym, co czują, gdy nagle go tracą.

Poza tymi autotematycznymi propozycjami pojawiły się również

spektakle dotykające wrażliwości człowieka i konfliktów z samym sobą oraz z tymi, którzy go otaczają. Na szczególną uwagę zasługują dwa spektakle katalońskiej grupy Agrupación Señor Serrano – laureata nagrody Srebrnego Lwa na Biennale Weneckim w 2015 roku za stworzenie nowego języka teatralnego. Pierwszy to „Birdie”, o problemach uchodźców, oraz drugi „House in Asia”, o śmierci Osamy bin Ladena. Oba, poza grą aktorską, precyzyjnie i z uzasadnieniem wykorzystały do swych opowieści efekty multimedialne. Z kolei przedstawienie „Time Journey Through a Room” Toshiki Okady z Japonii, jednej z gwiazd światowego teatru, odnosiło się do zmian, jakie zaszły w społeczeństwie Japonii po katastrofie elektrowni jądrowej Fukushima. Jego przekaz teatralny, łączący język ciała, obrazu i dźwięku, podzielił widownię. Na jednych dość jednolita gra aktorska i zbyt monotonna recytacja nie wpłynęły dość silnie. Natomiast inni dali się ponieść tak prowadzonej poetyckiej opowieści i odczuli w sobie jej dramaturgię. Cóż, wynikło to zapewne z różnic kulturowych. Były też dwie reżyserskie realizacje studiującej jeszcze Magdy Szpecht. Pełen humoru spektakl „Schubert. Romantyczna kompozycja na dwunastu wykonawców i kwartet smyczkowy” Teatru im. Szaniawskiego z Wałbrzycha. Na scenie kwartet filharmoników i sześć par złożonych z aktorów oraz seniorów studentów Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Opowiadają o biografii Franza Schuberta, jego muzyce i o tym, jak między jej taktami biegnie nasze życie. Przedstawienie żywiołowe z dowcipnymi komentarzami. Oraz performans „Delfin, który mnie pokochał”, oparty na faktach i nagrodzony podczas Festiwalu 100 Grad 2015 w Berlinie. Rzecz o więzi zawiązanej między młodym delfinem i jego treserką, która zamieszkała z tym wodnym ssakiem, uczyła go angielskiego i spędzała z nim cały czas. Wytworzyła się między nimi intymna seksualna relacja. Gdy eksperyment dobiegł końca, delfin popełnił samobójstwo. Gorzka opowieść o granicach uczuć, których nie wolno przekraczać. Nie tylko w świecie ludzi.

Co cieszy, wśród spektakli, które zdecydowanie wyróżniły się w tegorocznym repertuarze Konfrontacji, jest m.in. „Punkt Zero: Łaskawe” lubelskiego Teatru Provisorium w reżyserii Janusza Opryńskiego według własnego scenariusza, opartego na podstawie fragmentów powieści Jonathana Littella „Łaskawe“ oraz nielicznych cytatów z dwóch powieści Wasilija Grossmana „Życie i los“ i „Wszystko płynie“. Rzecz o Maxie Aue, oficerze SS i członku Einsatzgruppen elitarnej grupy określanej mianem „mistrzowie śmierci”. Ten doktor prawa konstytucyjnego, znawca literatury i filozofii najpierw odwiedzał kościoły, muzea, a potem zabijał. W wolnym czasie bawił się i bardziej go fascynował kazirodczy związek z siostrą Uną niż to, co robił, mordując innych. Niemal na chłodno opowiada nam swoją historię kata i jedynym odruchem, który mu ją przerywa, jest stan wymiotny. „Punkt Zero: Łaskawe” to precyzyjnie poprowadzony spektakl, po którym nikt nad problemem człowieka, jego samotnością, przegraną i złem, któremu bezwolnie się poddaje – nie może przejść obojętnie.

I przedstawienie, na które czekaliśmy z nieukrywanym przejęciem: „Plac Bohaterów” Thomasa Bernharda w reżyserii Krystiana Lupy w Litewskim Narodowym Teatrze Dramatycznym. Po pierwsze dlatego, że jego twórca jest jednym z najwybitniejszych i najbardziej oryginalnych współczesnych reżyserów teatralnych na świecie. Po drugie, że po raz pierwszy spektakl w jego reżyserii został pokazany w Lublinie, i po trzecie, jego „Plac bohaterów” nagrodzono czterema Złotymi Krzyżami Sceny (najwyższa nagroda teatralna na Litwie) za najlepsze przedstawienie, dla najlepszego aktora i aktorki oraz za najlepszą realizację video. Spektakl dotyczy konsekwencji wydarzeń, jakie miały miejsce w marcu 1938 roku na placu Bohaterów – głównym placu Wiednia, na którym Adolf Hitler ogłosił wcielenie Austrii do Niemiec. Profesor Józef Szuster, austriacki intelektualista żydowski, mieszkający przy tym placu, ucieka przed nazistami do Anglii i chroni się w Oksfordzie. Wiele lat po wojnie na zaproszenie burmistrza Wiednia wraca do swego domu. Po powrocie dostrzega jednak, że w Austriakach nazizm i antysemityzm dalej nie straciły na swej sile. Nazywa Austrię: „pozbawioną ducha i kultury kloaką, której dominujący smród czuć w całej Europie”. I zrezygnowany popełnia samobójstwo, skacząc z okna. Jego historia opowiadana podczas zjazdu rodzinnego Schusterów doskonale obrazuje stan społeczeństwa, które zostawił. Spektakl jest ascetyczny, nie ma w nim agresywnych przerysowań postaci i zbędnych udziwnień w ich zachowaniu. Krystian Lupa, doceniając rolę milczenia w sztuce, zwłaszcza w pierwszym akcie, operuje pauzą. W ten sposób daje nam czas na refleksję. Udowadnia, że jeden przemyślany i niezbędny gest potrafi powiedzieć więcej niż potok słów. Po czterogodzinnym spektaklu zostawia nas z przesłaniem: ta historia nie dotyczy tylko dalekiego Wiednia, ale także nas – tu i teraz.

21. Konfrontacje stworzyły przestrzeń, w której zarówno zapraszane teatry, jak też i widzowie mieli możliwość wzajemnej dyskusji o teatrze i o sobie. Dały nam okazję skonfrontować ze sobą spektakle realizowane w nurcie niezależnym i w ramach teatrów repertuarowych. I odczuć, że nieważne, w jakich warunkach powstają. Ważnym bowiem jest, żeby miały nam coś istotnego do powiedzenia i czyniły to językiem, który do nas dotrze, a nie tylko będzie starał się nas czymś na siłę zaskoczyć. Przecież bez widza teatr nie ma racji bytu. Co nie znaczy, że nie trzeba podejmować prób poszukiwania nowego sposobu teatralnej wypowiedzi i nowej roli teatru w świecie. Zdecydowanie podkreślił to dyrektor festiwalu Janusz Opryński: – Takie próby należy podejmować. Trzeba badać i szukać tego, co się dzieje we współczesnym teatrze. Czasem nawet na granicy eksperymentu. Nie wszyscy muszą się z nim godzić. Ale funkcję społeczną mają niezwykłą.Myślę, że najgorszym byłby festiwal, gdybyśmy zrobili wyłącznie przegląd najlepszych przedstawień z ostatniego okresu. Dlatego ten festiwal spełnia misję poszukiwania rzeczy, które czasem są nawet bardzo kontrowersyjne. Jest to niewątpliwie ryzyko, ale bez ryzyka w sztuce nie ma zjawisk wartościowych.

Tekst Maciej Skarga

Foto Centrum Spotkania Kultur ( Dawid Jacewski )

Komenatrze zostały zablokowane