10 czerwca w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej odbyła się premiera opery „Umarłe miasto” Ericha Wolfganga Korngolda w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Spektakl otrzymał entuzjastyczne recenzje, a bilety były wyprzedane długo przed premierą. Ale „Umarłe miasto” zobaczymy także w Sali Operowej Centrum Spotkania Kultur w Lublinie, i to już we wrześniu.
– W CSK gościliśmy już wybitnych śpiewaków Aleksandrę Kurzak i Roberto Alagna, uruchomiliśmy Międzynarodowy Konkurs Wokalny
im. Antoniny Campi z Miklaszewiczów, a teraz pora na pełnowymiarową operę – zapowiada Piotr Franaszek, dyrektor Centrum, które również jest koproducentem spektaklu. Jak każde wydarzenie artystyczne związane z Teatrem Wielkim – Operą Narodową, ma ono niespotykany rozmach oraz to wszystko, co stanowi o wyjątkowości sztuki operowej – znakomicie zagospodarowana przestrzeń według koncepcji Borisa Kudlički (w tym przypadku z wykorzystaniem obrotowej sceny i scenografii przypominającej labirynt w sensie dosłownym i symbolicznym), dramaturgia wydarzeń i postaci, pierwszoplanowe głosy oraz kierownictwo muzyczne, którego podjął się Lothar Koenigs, niemiecki dyrygent, wieloletni dyrektor muzyczny Walijskiej Opery Narodowej.
E.W. Korngold napisał „Umarłe miasto” w wieku zaledwie 23 lat. W historii muzyki zapisał się jako jeden z najważniejszych kompozytorów Hollywood – w latach 30. XX w. dwukrotnie otrzymał Oscara („Anthony Adverse” i „Przygody Robin Hooda”). Natomiast za temat do opery posłużyła mu powieść belgijskiego symbolisty Georgesa Rodenbacha pt. „Bruges umarłe”, na podstawie której powstało libretto opowiadające o dramacie szaleńczo zakochanego mężczyzny opłakującego swoją zmarłą żonę.
Polskiej inscenizacji dramatu podjął się Mariusz Treliński, który z operą eksperymentuje od ponad 20 lat, a na swoim koncie ma reżyserię m.in. takich przedstawień, jak „Otello” i „Traviata” Giuseppe Verdiego, „Oniegin” Piotra Czajkowskiego czy „Król Roger” Karola Szymanowskiego. Artysta fascynuje się łączeniem miłości i śmierci w sztuce, jest też pasjonatem kina. W swoich wypowiedziach zaznacza, że na ostateczny kształt opery miały wpływ filmy Alfreda Hitchcocka, a nawet „Lśnienie” Stanleya Kubricka, choć estetyka scenograficzna bardziej przypomina „Oczy szeroko zamknięte” Kubricka czy przesycone tragizmem filmy kręcone w konwencji noire. Nic dziwnego, że w „Umarłym mieście” akcja rozgrywa się w umyśle głównego bohatera i ma znamiona trzymającego w napięciu thrillera.
Przed nami dwa przedstawienia, każde może obejrzeć blisko dwa tysiące widzów. Dawny Teatr w Budowie, obecnie najnowocześniejsza w Polsce scena oraz fantastyczne artystyczne emocje dla znawców opery i dla tych, którzy operę dopiero pragną poznać.
tekst Marta Mazurek, foto foto Magdalena Hueckel