Pierwszy lubelski wodociąg położony w 1506 roku przez rurmistrza Jana na mocy zezwolenia Kazimierza Jagiellończyka działał w Lublinie do 1673 roku. Po jego zdemontowaniu mieszkańcy miasta zmuszeni byli zaopatrywać się w wodę z kilkudziesięciu studni rozmieszczonych w różnych lokalizacjach. Nie tylko było to niewygodne, ale i już w następnym stuleciu i przez większą część XIX wieku przestało to wystarczać.
Stopniowy rozwój Lublina sprawiał, że zaopatrzenie ludności w wodę stało się dla władz miasta pilnym do rozwiązania problemem. Sprawa urastała do rozmiarów wyzwania cywilizacyjnego, bo po pierwsze jakość wody w studniach często pozostawiała wiele do życzenia. Studnie łatwo było skazić, tym bardziej, że nieczystości były odprowadzane do lubelskich rzek Bystrzycy i Czechówki. Stan sanitarny miasta był katastrofalny a efekty nie dały na siebie długo czekać. W 1892 i 1894 r. Lublin nawiedziły dwie epidemie cholery. Po drugie zagrożeniem były również wybuchające co pewien czas w różnych częściach miasta pożary. Ze względu na zbyt małe zasoby wody trudno było je skutecznie gasić. Te wydarzenia zmusiły wreszcie magistrat do odważnej decyzji i inwestycji na miarę ówczesnych zdobyczy technicznych.
Zlecenie trafiło w ręce inżyniera Adolfa Weisblatta, pracującego do tej pory dla firmy działającej w Petersburgu. Umowę na budowę i eksploatację liczącego ponad 8 km wodociągu podpisano w 1896 r., a parafowali ją sam Weisblatt i stojący na czele władz miasta Kliment Hryniewicz. Inżynier szybko zabrał się do pracy i wkrótce rozpoczęła się budowa sieci wodociągowej, do której włączono część ulic w centrum miasta: m.in. Krakowskie Przedmieście, Namiestnikowską (czyli dzisiejszą Narutowicza), Bernardyńską, Lubartowską, Bychawską, Jateczną, Dominikańską. Planowano, że w dalszym rozwoju sieci miały być do niej podłączone również miejskie przedmieścia. Wielka inauguracja wodociągu odbyła się w dniu 1 lipca 1899 roku wraz z otwarciem wieży wodnej, którą wzniesiono na obecnym placu Wolności. Był to budynek niezwykle efektowny architektonicznie, zbudowany w modnym wówczas stylu neogotyckim, przypominający basztę obronną i znacznie przewyższający kamienice znajdujące się przy placu. Dzięki swojej formie i wysokości szybko stał się charakterystycznym symbolem miasta. Wieża uległa zniszczeniu podczas wkraczania Armii Czerwonej do Lublina w 1944 roku, a dwa lata później została rozebrana. Dziś w jej miejscu znajduje się fontanna z jej miniaturą. Zaprojektowana przez Weisblatta konstrukcja od początku wzbudzała zainteresowanie nie tylko wyglądem, ale i swoją funkcją. Na jej szczycie znajdował się zbiornik mogący pomieścić 150 metrów sześciennych wody tłoczonej przez dwie pompy parowe, skąd trafiała do poszczególnych budynków. Władze miasta podpisały z Weisblattem kontrakt na 40-letnią wyłączną eksploatację lubelskiego wodociągu, co było dużym błędem i początkiem wojny magistratu z niesłownym, jak się okazało, inżynierem. Mając w ręku tak skonstruowaną umowę, Weisblatt nie miał zamiaru wywiązywać się ze swoich zobowiązań, czyli ani myślał rozbudowywać wodociąg w kierunku przedmieść Lublina, głównie na Czwartek i Kalinowszczyznę. Zamiast tego czerpał solidne zyski z sieci wodociągowej, która zaopatrywała jednak zaledwie około 15 procent mieszkańców miasta. Tam, gdzie wodociągu nie było, nadal wybuchały ogniska chorób. Nie bez znaczenia była również cena. Lubelska woda należała do najdroższych na ziemiach zamieszkałych przez Polaków i to nie tylko w zaborze rosyjskim.
Być może gdyby nie wybuch I wojny światowej, taki stan trwałby jeszcze długo. W czasie chaosu wojennego stan sanitarny miasta ciągle się pogarszał. W końcu administracja nad wodociągiem została odebrana Weisblattowi. Sprawa skończyła się długim sporem sądowym, gdyż inżynier domagał się zadośćuczynienia finansowego za instalację, którą zaprojektował. W efekcie miasto spłaciło Weisblatta dopiero w 1929 roku, gdy w lubelskich wodociągach trwała już zupełnie inna, nowoczesna era.
Tekst Marcin Bielesz
Foto archiwum MPWiK