tekst Dorota Lachowska
Szukając wytchnienia i odpoczynku, postanowiłam wybrać się do znanego dobrze z dzieciństwa miejsca – na Roztocze. Rozciągającą się od Lasów Janowskich aż pod Lwów krainę zapamiętałam jako oazę ciszy i spokoju. Zabrałam dobre towarzystwo, rower i postanowiłam na 4 dni oderwać się od codziennych spraw.
Pierwszy przystanek to miejsce, którego w drodze na Roztocze nie da się ominąć – Zamość. Miasto idealne, nie tylko jako założenie architektoniczne, ale również kierunek turystycznych wypraw. Obszerny renesansowy rynek, zaprojektowany przez Bernardo Morando i wpisany na światową listę UNESCO, robi ogromne wrażenie na turystach z całego świata. Kolorowe, pięknie zdobione kamienice oraz usytuowany centralnie potężny ratusz z klasycystycznymi schodami zachęcają do robienia fotograficznych pamiątek z podróży. Zatrzymaliśmy się przy położonym w pobliżu Starego Miasta hotelu. Najpierw pyszna kawa i gofry na rynku, potem spacer, a po drodze galeria sztuki, muzeum, synagoga. Chwila odpoczynku przy obiedzie przypomniała nam o zamontowanych na dachu samochodu rowerach. Trasa pozwoliła nam poznać Zamość z zupełnie innej, dużo szerszej perspektywy. Zrekonstruowana twierdza i fortyfikacje obronne stanowią wyjątkową atrakcję turystyczną, a udostępnione obiekty, w których umieszczono nowoczesne muzeum, oraz przedstawienia grup rekonstrukcyjnych czynią pobyt w mieście wyjątkowo interesującym. Niestety w ciągu jednego dnia nie uda nam się zobaczyć wszystkiego, bo jeszcze obiekty ze Szlaku Renesansu Lubelskiego, zoo i wiele innych atrakcji, które czekają na przyjeżdżających do miasta turystów.
To z założenia były dni bez samochodu. Trzydniowa trasa rowerowa po Roztoczu była już zaplanowana ze szczegółami, a sakwy wyposażone w niezbędny ekwipunek. Nie zamierzaliśmy się przemęczać i założyliśmy spokojne tempo z częstymi przystankami w urokliwych i wartych zobaczenia miejscach. Pierwszy przystanek to Nielisz, największy zbiornik wodny na Lubelszczyźnie. Miejsce szczególnie doceniane przez wędkarzy. Przyroda, przestrzeń i z dala od miejskiego zgiełku. Kolejny, nieco dłuższy przystanek zrobiliśmy w Szczebrzeszynie, tym od chrząszcza . Odwiedziliśmy dwa piękne, posiadające cechy renesansu lubelskiego kościoły: św. Mikołaja i św. Katarzyny oraz cerkiew Zaśnięcia Przenajświętszej Bogurodzicy z XVII w., kirkut i muzeum w dawnej synagodze. Krajobraz sprawiał, że pokonanie drogi, mimo że była nieco pagórkowata, nie sprawiało trudności. Podróżowanie ułatwiał również funkcjonujący na Roztoczu Szlak Green Velo, który doprowadził nas do Zwierzyńca. Są takie miejsca w regionie lubelskim, w których czuję się wyjątkowo dobrze. Rowery zostawiliśmy przypięte do barierki. Posiłek na tarasie z widokiem na kościółek na wodzie pw. św. Nepomucena – bezcenny. Tutaj postanowiliśmy zostać do następnego dnia. Odwiedziłam swoje ulubione miejsca: Stawy Echo, Floriankę z ostoją konika polskiego i ścieżkę na Bukową Górę.
Kolejny dzień to trasa Suśca, miejscowości wypoczynkowej, kojarzonej z Puszczą Solską, zbieraniem grzybów, ogniskiem, no i oczywiście położonymi w pobliżu Szumami. Nazwa pochodzi od powstałych na rzece Tanew progów skalnych, które wydają charakterystyczny dla górskich potoków dźwięk. Kolejne kilometry zaprowadziły nas do kamieniołomów w Józefowie oraz Górecka Kościelnego. W centrum wsi znajduje się osiemnastowieczny kościół modrzewiowy, a nad rzeką Szum drewniana dziewiętnastowieczna kaplica, do której prowadzi dębowa aleja, a najstarsze drzewa liczą ok. 500 lat. Kolejnym naszym wyborem był Tomaszów Lubelski. Zatrzymaliśmy się przy siedemnastowiecznym modrzewiowym kościele pw. Zwiastowania NMP. Położona w otoczeniu starodrzewia i słynąca z cudownego obrazu Matki Boskiej Tomaszowskiej świątynia przyciąga wielu turystów i pielgrzymów. W niedalekiej odległości znajduje się niedawno odrestaurowana dziewiętnastowieczna cerkiew pw. św. Mikołaja. Tomaszów, ze względu na dobrą infrastrukturę, wybraliśmy na miejsce naszego kolejnego noclegu.
Na ostatni dzień naszej podróży zaplanowaliśmy miejscowość uzdrowiskową, Krasnobród. Gości przyciągają tutaj bukowo-jodłowe lasy, zalew na rzece Wieprz, a także sanktuarium maryjne z podominikańskim kościołem i klasztorem, ufundowanym w latach 1690-99 przez królową Marysieńkę Sobieską.
Powrót przez Zagrodę Guciów dostarczył nam wielu pozytywnych wrażeń, a jeszcze więcej czekało na nas wieczorem na zamojskim rynku.
www.lubelskietravel.pl