fbpx

Frankowicze – z tarczą czy na tarczy?

11 maja 2021
982 Wyświetleń

Frankowicze – medialne określenie grupy osób, które w latach 2006–2009 zobowiązały się do spłaty bankom rat kredytowych w nieokreślonej wysokości w ramach kredytów denominowanych lub indeksowanych do franka szwajcarskiego. Co więcej, kredyt frankowy jest równaniem z więcej niż jedną niewiadomą, z uwagi na fakt, że zarówno rata, jak i całość kredytu rośnie do nieskończoności, powodując zwiększone zadłużenie nieszczęśliwego nabywcy nieruchomości. Tak zwane kredyty frankowe można podzielić na dwie grupy: kredyt indeksowany oraz kredyt denominowany. Kredyt indeksowany charakteryzuje się tym, że bank zobowiązywał się oddać do dyspozycji kredytobiorcy sumę pieniężną wyrażoną w złotych polskich, a zadłużenie wyrażone w złotówkach przeliczane było na franki szwajcarskie dopiero w dacie wypłaty kredytu. Bank przeliczał kwotę długu wyrażoną w złotówkach po kursie kupna franka szwajcarskiego z dnia wypłaty danej transzy kredytu. Kredytów indeksowanych jest więcej niż denominowanych.

Drugim rodzajem kredytu frankowego jest kredyt denominowany. W kredycie denominowanym kwota zadłużenia była wyrażona we franku szwajcarskim, wysokość zadłużenia w walucie obcej była wpisana do umowy kredytu hipotecznego i przez to była znana kredytobiorcy, nieznana natomiast była wysokość zadłużenia w złotych polskich. Kwota zadłużenia wyrażona we frankach szwajcarskich następnie była przeliczana i spłacana w złotych polskich, wobec czego wysokość spłacanych rat uzależniona była tak samo jak w wypadku kredytu indeksowanego od wahań kursów walut. Jest ich mniej, około 20% wszystkich kredytów frankowych.

Frankowicz statystycznie podpisywał swoją umowę w czasie, gdy kurs franka szwajcarskiego oscylował pomiędzy 2-2,50 złotych. Obecnie ta sama waluta to koszt 4,13 złotych.

Pierwsze postępowania z powództwa kredytobiorców frankowych pojawiły się w sądach około 2014 roku i w większości postępowań sądowych wartość przedmiotu sporu określona była na podstawie wysokości spreadu – czyli różnic kursowych ustalanych dowolnie przez bank-kredytodawcę. Wówczas frankowicze, którzy złożyli pozwy frankowe, musieli liczyć się z przegraną, odsetek wówczas wygrywanych spraw był niewielki. Należy również podkreślić, że spory frankowe trafiały do sądu z inicjatywy banków, które pozywały kredytobiorców nieradzących sobie z terminowymi spłatami rat. Oczywistym jest fakt, że banki żądały od kredytobiorców całości zawyżonego zadłużenia. Co więcej, nawet po sprzedaży nieruchomości, których to wartość stopniowo przez kilka lat od zaciągnięcia zobowiązania kredytowego wzrosła, kredytobiorca nadal miał do spłacenia więcej niż wziął od banku. Wielość spraw frankowych sprawiła, że sądy, w tym Sąd Najwyższy, zaczęły przyglądać się uważniej zapisom w umowach frankowych. Po analizie okazało się, że do wszystkich umów frankowych wprowadzono zapisy niedozwolone, tak zwane klauzule abuzywne, których katalog otwarty zawarty jest w treści art. 385 3 Kodeksu Cywilnego. Takie postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nie wiążą konsumenta, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając interesy konsumenta. Kredytobiorca frankowy to osoba fizyczna, mimo że początkowo banki wskazywały na brak przymiotu konsumenta w przypadku osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą, np. w mieszkaniu kupionym na kredyt. W postępowaniach sądowych banki dążyły do tego, aby wykreślone klauzule niedozwolone były zastępowane zapisami dla nich korzystnymi, np. poprzez wskazywanie średniego kursu NBP do rozliczeń. Wątpliwości sądów orzekających rozwiał wyrok z dnia 3 października 2019 r. Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-260/18 państwa Dziubak. TSUE wskazał, że sąd krajowy zobligowany jest do zbadania i usunięcia nieuczciwych warunków z umowy zawartej z konsumentem. Zaznaczył też, że sądy absolutnie nie mogą samodzielnie uzupełniać powstałej w ten sposób luki. Nie muszą też za wszelką cenę dążyć do utrzymania umowy. Mogą uznać ją za nieważną. Tak będzie, jeśli sąd wykreśli tzw. klauzulę indeksacyjną/przeliczeniową i uzna, że nie da się w świetle obowiązujących przepisów kontynuować takiej umowy bez tego zapisu. Znika bowiem postanowienie mówiące np. o przeliczaniu wypłaconej kwoty kredytu zgodnie z kursem kupna CHF/USD/EUR według tabeli kursów ustalanej w dowolny sposób przez bank. A nie można w to miejsce wstawić postanowienia, że będzie to np. kurs średni NBP. Może to być przesłanka do tego, żeby sąd uznał, że tak okrojonej umowy, która zmienia główny charakter umowy, nie da się wykonywać, co skutkuje z kolei nieważnością umowy. Czym w praktyce będzie skutkowało orzeczenie przez sąd o nieważności umowy? Przede wszystkim tym, że strony muszą się rozliczyć tak, jakby taka umowa nie była nigdy zawarta. Tutaj w orzecznictwie pojawiły się dwa sposoby rozliczenia: teoria salda i dwóch kondykcji. Przy zastosowaniu teorii salda obowiązek zwrotu obciąża tylko tę stronę, która uzyskała większą korzyść i z tej różnicy powinna się rozliczyć. Teoria dwóch kondykcji natomiast polega na zwrocie przez strony wzajemnie wszystkiego, co świadczyły sobie podczas trwania umowy o kredyt. Konsekwencją jest zwrot przez bank kredytobiorcy wszystkich rat kapitałowo odsetkowych, zwolnienie hipoteki i całkowite uwolnienie kredytobiorcy od obowiązku spłaty jakichkolwiek kwot na rzecz banku. Jest to sytuacja niesamowicie korzystna dla kredytobiorcy. Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 16 lutego 2021 r. III CZP 11/20 wskazał, że sądy w poszczególnych sprawach frankowych powinny stosować właśnie teorię dwóch kondykcji. Jak można było się spodziewać, uchwała SN wywołała panikę wśród banków frankowych, które z jednej strony proponują frankowiczom zawieranie niekorzystnych ugód, a z drugiej strony straszą pozwami o wynagrodzenie za korzystanie z ich kapitału przez lata kredytowania. Przy czym należy podkreślić, że wysokość wynagrodzenia za korzystanie z kapitału musiałby być uzasadniona i ściśle określona i dlatego nie wydaje się to być realnym zagrożeniem dla frankowiczów. Co w takim razie z ewentualnym roszczeniem banków o zwrot kapitału, czy jest ono już przedawnione z uwagi na upływ czasu? Tym zagadnieniem zajmie się ponownie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w dniu 29.04.2021 r. Jeśli tak jak wskazują orzeczenia sądów, umowa jest nieważna od początku, a nie dopiero od momentu wskazania nieważności przez kredytobiorcę lub orzeczenia nieważności przez sąd, takie roszczenia banku jest przedawnione. Obecnie sytuacja frankowiczów jest niezwykle korzystna, ilość spraw frankowych rośnie lawinowo, a sądy w ponad 90% spraw orzekają na korzyść kredytobiorcy. Z punktu widzenia banków wydaje się, że cytując tytuł filmu Janusza Kidawy – „Sprawa się rypła”, a sytuacja w skrajnym wariancie może doprowadzić do upadłości niektórych banków.

Stan prawny na 25.04.2021

Bogna Bożena Bakalarz

Radca Prawny specjalizująca się w sprawach frankowych i bankowych

Foto: Radosław Swiniarski

Zostaw komentarz