O tym, jak zarządzać uczelnią, której tradycja sięga do 1594 roku, oferować studentom akademik za złotówkę i przejeżdżać za kierownicą ponad 6 tysięcy kilometrów miesięcznie, z dr. hab. Pawłem Skrzydlewskim, rektorem i profesorem Akademii Zamojskiej, rozmawia Piotr Nowacki, foto Kazimierz Chmiel.
Co to znaczy być Rektorem Akademii Zamojskiej, uczelni ze świetnym dziedzictwem historycznym, które jednak zostało przerwane na wiele lat, kiedy w 1784 roku w czasie pierwszego rozbioru zlikwidowali ją Austriacy?
W mojej ocenie być rektorem znaczy pracować na rzecz tego, co najważniejsze dla Akademii. A najważniejszą rzeczą jest zawsze jej istnienie. By Akademia mogła kształcić, by mogła dawać szansę zdobycia przygotowania do życia zawodowego i pełnienia różnych funkcji rodzinnych i społecznych. Tym bardziej, że historia Akademii pokazuje, jak życie potrafi być „kruche” i nieprzewidywalne.
W mojej ocenie rektor musi przede wszystkim być człowiekiem roztropnym, to jest takim, który mając w pamięci przeszłość i rozeznanie w teraźniejszości, działa dla przyszłości. Przeszłość pokazuje, że lata świetności nie są dane raz na zawsze, że sytuacja polityczna i ekonomiczna w Ojczyźnie jest dynamiczna i po czasie rozwoju przychodzą chwile trudne, związane z zachowaniem tego, co już jest, czasem walki z przeciwnościami i odpieraniem wyzwań.
Od czego więc zależy byt Akademii?
W pierwszym rzędzie od ludzi, którzy ją tworzą. Od profesorów, tj. nauczających i prowadzących badania. Ich bezpośredni kontakt ze studentami, pasja i kompetencja promieniują na studentów, którzy mogą widzieć w nich mistrzów i przewodników, nie tylko w dziedzinie zawodowej i naukowej. I widzę, że my w Zamościu także takich ludzi mamy, co mnie, jako rektora, bardzo cieszy. Pamiętajmy, że edukacja na każdym poziomie jest także swoistym aktem miłości i miłosierdzia wobec człowieka. Jak uczył tego św. Tomasz z Akwinu, polega ona na „uwalnianiu od niewiedzy, od niezrozumienia, od braku umiejętności”. By jednak to mogło zachodzić, profesorowie muszą być sami bogaci w wiedzę, rozumienie i wreszcie w życzliwość wobec studentów. To sprawia, że edukacja, sama Akademia, jest wspólnotą życia, dynamiczną. Szczególnie teraz, kiedy wszyscy w Zamościu czujemy, że mamy swoje „pięć minut”.
No właśnie, minął rok, odkąd został Pan Rektorem Akademii Zamojskiej. Jak Pan go ocenia?
Pozytywnie. Był to czas intensywnej pracy i wielu różnych starań, związanych z zachowaniem i umocnieniem pozycji Akademii. Słusznie mówi się, że tym, co powinno być kryterium oceny, są owoce. Są nimi przede wszystkim nowo utworzone kierunki studiów, inwestycje Akademii, a także wzmocniona kadra dydaktyczna i naukowa, prace naukowe oraz ważne sympozja naukowe.
A czy dla Pana było to duże wyzwanie?
Tak, bardzo duże, i to w wielu wymiarach. Żartuję, że dziś mam przynajmniej trzy etaty: wykładowcy, rektora i kierowcy, bo dojeżdżając z Lublina, miesięcznie często muszę przejechać autem przeszło 6 tysięcy kilometrów. Oczywiście do tego dochodzi także własna praca naukowa, życie rodzinne. Muszę te wszystkie rzeczy łączyć razem, znać ich wartość i właściwie układać. Ale nie narzekam, przecież nie jestem sam w tym codziennym trudzie. Wiele osób pomaga. Wokół mnie jest w Zamościu zespół wspaniałych ludzi, pełnych entuzjazmu i chętnych do pracy na rzecz Akademii. To niezmiernie ważne.
Co uważa Pan za największy sukces osiągnięty przez Akademię Zamojską w tym czasie?
Zacznę może trochę przewrotnie, że atutem jest nasza historia, bo czerpiemy z tradycji jednej z najstarszych uczelni w Polsce i zarazem jedną z najmłodszych, bo ustawa odnawiająca Akademię jest z 2021 r. Sukcesem jest to, że Akademia rośnie w siłę i jak sądzę, pięknieje. Jest już zauważona w regionie, ale i sądzę, że w wielu miejscach w kraju, a nawet w Europie. Dowodem na to są choćby liczne wizyty z różnych środowisk, jakie miały miejsce w tym roku, podpisane umowy oraz listy intencyjne, kilka ważnych ogólnokrajowych sympozjów, które odbyły się w Zamościu, w tym jedno obejmujące przeszło 26 ośrodków naukowych. Z kolei liczba osób, jaka przychodziła choćby na pikniki naukowe Akademii Zamojskiej wyraźnie świadczy o dużym zainteresowaniu tym, co dzieje się w murach uczelni. Niewątpliwie sukcesem jest także bardzo duża liczba osób, która deklaruje wolę pracy w Akademii. Wszystko to wymagało bardzo intensywnej pracy wielu ludzi w różnych obszarach, tak związanych z administracją, jak i samą nauką oraz dydaktyką. Korzystając z okazji, chciałem im za to bardzo podziękować.
Jak Pan Rektor ocenia wyniki rekrutacji?
Bardzo dobrze.W bieżącym roku studia w Akademii rozpoczęło przeszło 620 nowych studentów oraz grono około 200 osób na studiach podyplomowych. Mamy więc łącznie przeszło 1150 studentów. To znaczący wzrost w stosunku do ubiegłego roku.
Udało się uruchomić nowe kierunki, tj. pięcioletnie studia prawnicze, magisterskie studia z finansów i rachunkowości; magisterskie studia z pedagogiki; studia licencjackie z położnictwa; licencjackie studia z rynku sztuki i zarządzania w kulturze. Oczywiście są to studia stacjonarne, więc finansowane z budżetu państwa. Wszystko to nas cieszy, ale nie powinno wprowadzać w stan samozadowolenia. Idą przecież bardzo ciężkie czasy, nie tylko z racji toczącej się wojny w Ukrainie, kryzysu gospodarczego w całym świecie, ale także z racji spadku dzietności.
Prawo oraz rynek sztuki i zarządzanie w kulturze to chyba najbardziej prestiżowe kierunki, które udało się otworzyć. Czy nie było to jednak ryzyko, żeby właśnie na te kierunki, zwłaszcza rynek sztuki, prowadzić rekrutację?
Ryzyko istnieje zawsze, ale trzeba dostrzegać pewne realne zapotrzebowanie, jakie istnieje w życiu społecznym. Ludzie inwestują w sztukę, handlują nią, tworzą galerie i sklepy internetowe, zbierają chyba wszystko, co wytworzył człowiek, od podstawek do piwa, aż po drogie samochody. Obrót dobrami kultury, sztuki, techniki jest coraz większy, również i z tego powodu, że coraz więcej osób chce dla siebie rzeczy pięknych i cennych, wyjątkowych, które przekażą z czasem swoim następcom. To wszystko napędza rynek sztuki, ale by móc w nim odgrywać znaczącą rolę, trzeba mieć wiedzę z historii sztuki oraz z ekonomii, marketingu, także innych dziedzin. Dlatego uruchomiliśmy tego typu studia, które nie tylko są ciekawe, ale dają szansę na sukces finansowy, na ciekawą pracę. Każdy dziś, mając dostęp do Internetu, może dokonywać obrotu cennymi rzeczami, ale trzeba te rzeczy umieć ocenić, dostrzec ich wartość i umieć ją pokazać innym. Do tego potrzebny jest talent, ale przede wszystkim wykształcenie, umiejętności, które dają studia.
Co do prawa z kolei, to chcieliśmy pokazać, że w takim ośrodku jak Zamość istnieje realne zapotrzebowanie na studiowanie tego kierunku i co nie mniej istotne, znalezienie po jego ukończeniu pracy. Nie tylko z racji wysokich kosztów wynajmu, pojawia się moda na studia „blisko domu”. Wydaje się, że był to trafny wybór.
Akademia w ciągu ostatniego roku zmieniła się bardzo szybko. Nowe kierunki, znaczny wzrost liczby studentów i kadry naukowej. A jak wygląda sprawa z inwestycjami? Obiekty dydaktyczne, sportowe? Baza noclegowa?
Jeśli brać pod uwagę długą historię Akademii Zamojskiej, to zmieniamy się obecnie w mgnieniu oka. W grudniu ubiegłego roku zakupiliśmy budynek przeznaczony na dydaktykę i pracę naukową. Jesteśmy w trakcie dużej inwestycji związanej z budową hali sportowej oraz zaplecza dla nauk technicznych. Mamy własny akademik, w którym można zamieszkać nawet za symboliczną jedną złotówkę.
Atutem Akademii jest także cały zespół pomocy, jaką otrzymuje w niej student, czy to w postaci stypendiów, czy też bardzo taniego i wygodnego miejsca w akademiku. Tego nie może zaoferować studentom wiele bardzo dużych uczelni w kraju, w metropoliach, gdzie ceny stancji sięgają często ponad 2 tysiące złotych za miesiąc. Nasza Akademia jest w tym aspekcie bardzo przyjemnym środowiskiem studiów. Trzeba także dostrzec i to, że w Akademii studenci mogą z dużym powodzeniem rozwijać swe sportowe zainteresowania. Dość powiedzieć, że mamy przecież europejskich mistrzów w tenisie sportowym, liczy się także piłka ręczna i podnoszenie ciężarów. To wszystko dzieło naszych studentów, a także osób, które przygotowywały ich do osiągnięcia tych sukcesów.
Skoro wspomniał Pan Rektor o akademiku. Sporym echem odbiła się inicjatywa Akademii skierowana do studentów z innych uczelni. Chodziło o możliwość bezproblemowego przeniesienia się na studia w Zamościu. Dodatkowym atutem była możliwość zapłaty za akademik za symboliczną złotówkę, o czym Pan wspomniał przed chwilą. Skąd ten pomysł?
Pomysł ten podsunęło nam życie. Studia w dużych polskich miastach są i muszą być bardzo drogie. Stancja, wyżywienie, konieczność przemieszczania się na duże odległości, powroty do domu rodzinnego, potrzeba zakupu różnych pomocy do studiowania – to wszystko obciąża mocno budżet studenta i jego rodziny. Akademia wychodzi naprzeciw potrzebom studenta właśnie choćby przez możliwość mieszkania w Zamościu, właściwie w samym centrum miasta, za jedyną złotówkę. Mamy także program pomocy stypendialnej, który w sumie daje szansę studentowi zdobycia ok. 2400 zł miesięcznie. Jest to bardzo realne wsparcie.
Porozmawiajmy o przyszłości Akademii. Czy będzie to uczelnia humanistyczna czy raczej techniczna?
Akademia będzie przede wszystkim akademią, czyli wspólnotą, w której poznaje się prawdę, a prawda może dotyczyć wszystkiego. Oczywiście trzeba pójść w jakimś określonym kierunku. Dziś Akademia rozwija się przede wszystkim w obszarze nauk medycznych, mamy doskonale funkcjonujące pielęgniarstwo oraz położnictwo. Za niedługo rozpoczną się u nas studia z fizjoterapii i ratownictwa medycznego. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda się nam utworzyć kierunek lekarski.
Będziemy także rozwijać nauki społeczne: prawo, bezpieczeństwo narodowe, pedagogikę, finanse i rachunkowość. Nauki stosowane, tj. techniczne, też będą w Akademii rozwijane, trzeba tu jednak bardzo wiele inwestycji i dobrej kadry. Już nad tym pracujemy. Logistyka czy informatyka cieszą się dużym zainteresowaniem.
Oczywiście jako filozof chciałbym, aby kiedyś można było studiować filozofię, bo przecież, jak mówił Arystoteles, wszystkie nauki są od filozofii potrzebniejsze, ale żadna nie jest lepsza.
Czy Akademia Zamojska ma szansę wypłynąć na szersze wody edukacji, tak jak za czasów znamienitego pierwowzoru, czyli Jana Zamoyskiego? A jeśli tak, to jakie są jej mocne atuty?
Akademia Zamojska jest silna przede wszystkim osobami, które ją tworzą, a więc nauczają i studiują. Jest przede wszystkim nakierowana na nasze elity narodowe i państwowe, w kraju i poza jego granicami. Chcemy, aby przychodziła do Akademii młodzież polska z całego świata, dlatego podjęliśmy już współpracę z przedstawicielami Polonii z Węgier i Austrii, Słowacji i Czech, także Stanów Zjednoczonych oraz z naszymi rodakami z Litwy.
„Wypłynięcie” Akademii Zamojskiej na szerokie wody w dużej mierze zależy od tego, abyśmy sami, jako Polacy, znali siebie i cenili. Nasza historia i tradycja są prawdziwie wielkie i uniwersalne, trzeba je szanować. Jako naród mamy wielkie grono uczonych od Witelona, Kopernika, Skłodowską-Curie aż po tych, którzy dziś współtworzą przemiany w świecie informatycznym i robotycznym. Akademia, jeśli chce trwać, to powinna wyrastać z ducha i charakteru, intelektu tychże wielkich Polaków, musi stawiać ich za wzór i zachęcać do ich naśladowania. W tym upatruję specyfiki Akademii Zamojskiej jako miejsca wymiany myśli zarówno studentów z Polski, jak i polskiego pochodzenia z zagranicy, ale także młodych ludzi z Europy i całego świata.
Pamiętajmy, że Akademia Zamojska powstała po to, by budować dojrzałych ludzi, obywateli, czyli ludzi żyjących dla dobra wspólnego, a nie tylko dla siebie. Sądzę, że jako rektor będę kierował Akademię na ten cel, przez co będzie ona Akademią godną swych tradycji.
Akademia na trwale wpisała się w dziedzictwo kultury narodowej opartej na klasycznych wzorach. „Takie są Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – to zawołanie Jana Zamoyskiego, założyciela w 1594 roku Akademii Zamojskiej, przeszło na trwale do dziejów Polski i historii edukacji. Ale co zostało dzisiaj z tego dziedzictwa? Jaka ma być Akademia Zamojska po jej restauracji rok temu?
Zamoyski, powołując do istnienia Akademię, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że musi to być uczelnia z jednej strony nowoczesna, ale i zarazem osadzona na tym, co trwałe, uniwersalne, zawsze aktualne, sprawdzone. Tym czymś była dla niego kultura i edukacja klasyczna, ogólnie mówiąc ta, która wynikała z prawdy, kierowała się dobrem, wreszcie ceniła i uznawała godność człowieka. I te wartości chcemy wciąż w Zamościu pielęgnować.
Czy w takim razie Akademia Zamojska może stać się wizytówką Zamościa? Może nawet całego regionu?
Staramy się czynić wszystko, by Akademia nie była wizytówką, ale cenną perłą Zamościa, najlepszym jego skarbem. Sam Jan Zamoyski, tworząc miasto, tworząc siedzibę swego rodu, dał miastu Akademię, bo przecież ludzie muszą do dobrego życia dobrze używać rozumu, muszą zdobyć się na poznanie tego, co najważniejsze, najpiękniejsze.
Niewątpliwie plusem uczelni jest także jej miejsce istnienia, przepiękny Zamość – miasto wspaniałej tradycji polskiej, miejsce świadczące o tym, jak atrakcyjna może być nasza kultura. Tu właśnie można zobaczyć i przeżyć, ile jest w niej tego, co uniwersalne, ponadczasowe, wielkie. Sądzę, że ważnym atutem Akademii jest jej etos i logos, znany właściwie każdemu Polakowi, budzący jak najlepsze skojarzenia. Wiąże on wykształcenie i wychowanie absolwentów Uczelni ze służbą Ojczyźnie, ale i z pewną doskonałością własną, spełnieniem się w karierze zawodowej i rodzinnej. Dlatego w Akademii obok jej kształcenia ogólnego można otrzymać to, które zapewnia dobrze płatną pracę.
Paweł Skrzydlewski prywatnie. Jaki jest, co lubi robić, kiedy nie jest rektorem?
Mam nadzieję, że normalnym człowiekiem, mężem i ojcem. Gdy nie jest rektorem, stara się bawić różnymi pracami domowymi, niestety z różnym skutkiem. Nie zawsze naprawione przez niego stare meble i krzesła wytrzymują próbę czasu. Posiada pasję w postaci kolekcjonowania zegarków naręcznych i kieszonkowych. Lubi kulinaria i domowe mocne nalewki – jak tylko ma na to czas, jeździ również motocyklem. A poza tym filozofuje, tzn. poznaje świat i stara się go zrozumieć.
Paweł Skrzydlewski. Absolwent Wydziału Filozofii KUL (praca napisana pod kierunkiem o. prof. dr. hab. M. A. Krąpca). Pracę doktorską napisał pod kierunkiem ks. prof. dr. hab. A. Maryniarczyka. W 2014 roku na Wydziale Filozoficznym KUL uzyskał stopień naukowy doktora habilitowanego w zakresie filozofii.
Wykładał i współpracował m.in. w St. John’s University (USA). Prowadził kwerendę naukową w Katholieke Universiteit Leuven (Belgia). Był adiunktem w Instytucie Filozofii Teoretycznej Wydziału Filozofii KUL oraz adiunktem w Instytucie Filozofii Akademii Ignatianum w Krakowie. 1 września 2021 roku został rektorem reaktywowanej Akademii Zamojskiej. Napisał ponad 250 publikacji naukowych i popularnonaukowych. Wygłosił przeszło 100 referatów na konferencjach naukowych. W swych badaniach koncentruje się na teorii i filozofii: prawa, człowieka, cywilizacji, polityki, wychowania i edukacji.