Początki
Do Chełma przyjechałem w styczniu 2002 roku, posiadając niewielkie doświadczenie w pracy na uczelni w Rzeszowie oraz prawie dwuletnie w firmie handlowej w Warszawie. Już pierwszego lutego rozpocząłem pracę w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Z tego co pamiętam, byłem jedną z dwunastu osób, którym wówczas profesor Józef Zając złożył ofertę pracy przy projekcie uruchomienia i startu nowej uczelni. Do tego dream teamu wnosiłem swoje doświadczenie pracy w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie oraz odrobinę umiejętności organizacyjnych nabytych w handlu. Byłem więc osobą przyzwyczajoną do specyfiki pracy uczelni prywatnej, a tu budowaliśmy przecież dużą, państwową, z założenia nastawioną na zmianę wizerunku miasta i regionu poprzez wpływ nowo tworzonego środowiska i społeczności akademickiej. Dziś moje pierwsze doświadczenia postrzegam jako atut, który pozwolił nam dobrze wystartować. Wszelkie przedsięwzięcia prywatne jako cel nadrzędny obierają sobie odpowiedzialność finansową. Muszą wykazywać się rynkową sprawnością i umiejętnościami. Myślę, że te dobre wzorce i zwyczaje udało mi się przenieść na chełmski grunt, a w pierwszych latach pracy w chełmskiej PWSZ mogłem również przyczynić się do właściwego rozwoju naszej uczelni.
Czynnik finansowy jest dosyć istotny, bo determinuje późniejsze zamierzenia i działania. Moją początkową rolą było stworzenie i prowadzenie działu kadr z jednoczesnym pełnym nadzorem nad finansową stroną tej części budżetu uczelni, tak byśmy mogli spokojnie realizować założone sobie cele. Sądzę, że to zadanie realizowałem z zadowoleniem ówczesnego rektora uczelni, tym samym zdobywając jego zaufanie. Od 2008 roku, gdy jako prorektor zostałem odpowiedzialny za rozwój uczelni, zobaczyłem naprawdę wielką szansę na stworzenie w Chełmie wyjątkowego ośrodka bazującego na nowoczesnych laboratoriach i jednocześnie korzystającego z rosnącego zapotrzebowania gospodarki na absolwentów kierunków technicznych. To był okres podejmowania trudnych i wielkich decyzji inwestycyjnych związanych również z dużymi wyzwaniami finansowymi, a zawsze staram się, by realizując projekty, mieć wszystko dopięte na przysłowiowy ostatni guzik. Nie powinno się improwizować w obszarze z budżetu, tu dokładnie musieliśmy wiedzieć, na co nas stać, a na co nie. Nie mogliśmy liczyć na to, że jakoś to będzie, może się uda. Moim zadaniem było, i tak robię do dziś, chłodno i rzetelnie oceniać wartość i koszt projektów, postarać się zbudować solidne zaplecze i bazę finansową. To, czego się wówczas nauczyłem, procentuje do chwili obecnej. Jako rektor uczelni staram się ocenić wartość i zasadność planowanych inwestycji oraz dobrze i solidnie się do nich przygotować. Po to, by w jak najwyższym stopniu zmaksymalizować korzyści dla naszych studentów i samej uczelni.
Wyzwanie
W życiu często jest tak, że pomaga przypadek. Tutaj też tak było. Pewien splot wydarzeń spowodował, że myślałem o nowych wyzwaniach zawodowych i nagle na horyzoncie pojawiła się właśnie propozycja z Chełma. Nie wahałem się nawet przez moment, bo uznałem, że dla tego projektu warto przeorganizować własne życie, zmienić środowisko, a nawet miasto. Chełm oferował mi ogromną szansę nowych zawodowych wyzwań w postaci członkostwa w zespole, który kreował coś od podstaw, można wręcz powiedzieć, że z niczego.
Chyba należę do osób, które nie unikają odpowiedzialności i wyzwań, nie lubię chować się za niczyimi plecami, dużo bardziej odpowiada mi pierwsza linia działania, stąd uznałem to za niezwykle fascynujące. Mieć realny wpływ na współtworzenie nowej instytucji, organizować i dopilnować działania dużej uczelni o dominującym technicznym charakterze, która będzie dla niewielkiego miasta na wschodzie Polski szansą na rozwój edukacyjny, społeczny i ekonomiczny. Wiedziałem też, że po krótkim, ale intensywnym epizodzie z branżą handlową, potrafię wnieść umiejętności, zapał do pracy i zaangażowanie. Nigdy nie bałem się wyzwań, a początek pracy tutaj był takim wyzwaniem. Mówiąc wprost, lubię to i jestem osobą, która chce motywować współpracowników, wołając „za mną!”, by wspólnie też móc odczuwać radość z realizacji nowych projektów.
Dołączenie do PWSZ w Chełmie do ambitnego, kreatywnego zespołu osób, które myślały podobnie jak ja, było prawdziwą przyjemnością. Chcieliśmy rozwijać i zmieniać Chełm w taki sposób, by tworzona uczelnia mogła być powodem do dumy dla jego mieszkańców. A dla młodych ludzi, którzy od lat stąd uciekali po skończeniu szkoły średniej, propozycją, która ich tu zatrzyma i da szansę na lepszą przyszłość. By w tym mieście chcieli zdobywać dalsze wykształcenie, tu pracować. Byliśmy zespołem, w którym panowała naprawdę fajna, twórcza atmosfera. Nikt z nas nie patrzył na zegarek, bo wiedzieliśmy, że mamy zadania do wykonania i to nas nakręcało. Tak jak dużo było wtedy pracy i obszarów do zagospodarowania, tak nie było pomiędzy nami najmniejszej konkurencji. Tylko współpraca w naprawdę pozytywnym klimacie. Dobry czas.
Spektrum tematów, którymi się wówczas zajmowałem, było bardzo szerokie. Bywało tak, że naprawdę nie miałem chwili wytchnienia, bo dziś to, co wówczas należało do moich obowiązków, stanowi pracę dla kilku osób. Mimo to nie odczuwałem zmęczenia i nie skarżyłem się. Taka była potrzeba chwili i konieczność, trzeba było więc zamiast narzekania przyłożyć się do pracy. To wszystko zresztą dziś procentuje. Dzięki ówczesnemu doświadczeniu w kwestii inwestycji, zamówień, finansów czy nawet kadr, dziś jako rektorowi uczelni łatwiej mi jest nad tym wszystkim sprawować nadzór. Uważam zresztą, że wspinając się po szczeblach kariery, dobrze jest poznawać poszczególne jej etapy. To wszystko bardzo się potem przydaje. Z perspektywy tych kilkunastu lat na uczelni mogę więc powiedzieć, że decyzja o przyjeździe do Chełma była jedną z lepszych w moim życiu.
Budowa
Największym wyzwaniem była budowa zaplecza kadrowego i bazy edukacyjnej. Duże ośrodki akademickie od lat już to miały, oferując nauczycielom akademickim atrakcyjne warunki zatrudnienia czy też nierzadko dodatkowe bonusy, jak mieszkania i pochodne. My dopiero musieliśmy to wszystko stworzyć i zapewnić. A jednak się udało. Duża w tym zasługa stworzonej bazy i warunków, ale na pewno również dobrej naukowej atmosfery, którą chełmska PWSZ kreowała i oferowała. Propozycję pełnienia obowiązków prorektora do spraw rozwoju PWSZ dostałem tuż po obronie mojej pracy doktorskiej. To bardzo rzadka i nietypowa sytuacja w dużych miastach i na dużych uczelniach. Chełm od początku oferował zaufanie tym, którzy chcieli rozwijać siebie i uczelnię jednocześnie. I to naprawdę działa do dziś.
Ja sam, mogąc mieć wpływ na rozwój obszaru pod nazwą „nauki techniczne”, dosłownie cieszyłem się jak dziecko z wpływu na budowę, konfigurację, zaplecza i dobór aparatury oraz urządzeń w laboratoriach Centrum Studiów Inżynierskich. Sprawiało mi to ogromną radość, a dziś jestem dumny, że właśnie o tych laboratoriach mówi się w kontekście najnowocześniejszych nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Nawet w tych bardziej zacnych i renomowanych uczelniach. Stało się tak dlatego, że ten projekt był dla nas priorytetem. W Depułtyczach Królewskich, gdzie mieszczą się nasze laboratoria, było przysłowiowe „ściernisko”. A teraz stoi tam nowoczesny kompleks laboratoriów wyposażony w nowoczesną infrastrukturę naukową. Dzięki umiejętnej absorbcji środków unijnych przeznaczonych na rozwój Polski wschodniej, udało się nam w krótkim czasie stworzyć prawdziwą perełkę, która dzisiaj działa jak magnes przyciągający firmy, przedsiębiorców oraz chętną do studiowania tu młodzież z całej Polski, Ukrainy i kilku jeszcze krajów Europy.
Niewiara
Myślę, że nie wszyscy wierzyli w powodzenie naszych planów. To, co zamierzaliśmy stworzyć, miało być przecież ewidentnym zaprzeczeniem dotychczasowej, swoistej dewizy miasta, mówiącej o tym, że tu nic się nie uda. Pewnie też wielu osobom przeszkadzaliśmy. Standardowa odpowiedź na większość ówczesnych naszych pytań i próśb brzmiała: nie, tego się nie da zrobić. Zawsze wychodziłem z założenia, że aby móc tak stwierdzić, najpierw trzeba się o tym przekonać. I na pewno bardzo trudno jest udowodnić, że czegoś nie da się zrobić. Wiele więc rzeczy i spraw postanowiłem na tym założeniu zbudować. I systematycznie zamieniałem to „nie” na „tak”. My tu, na Lubelszczyźnie, wciąż jeszcze lubimy twierdzić, że w innych regionach Polski łatwiej o sukces niż u nas. A przecież warunki mamy podobne. Rzecz więc chyba w liczbie osób, które mocno wierzą i pracują na to, żeby się udało. My bardzo chcieliśmy, byliśmy zdeterminowani, dobrze przygotowani. Wkładaliśmy w to siebie, swoje umiejętności i ciężką pracę. I dlatego się udało, niemożliwe nie istnieje.
Ten głód obecny jest we mnie zresztą cały czas. Przy tym jak dziś funkcjonuje uczelnia, po tych wszystkich inwestycjach i projektach mógłbym pewnie wygodnie rozsiąść się w rektorskim fotelu i tylko prowadzić spokojne, przewidywalne bieżące rzeczy. Uważam jednak, że rozwój wymusza progres i że nie wolno się nam zatrzymać. I chociaż ilość nowych projektów i zadań sprawia, że urlop pozostaje w sferze marzeń, to uważam, że tak trzeba. Nie narzekam, tylko staram się wciąż mieć plany. A potem, razem z grupą fachowców z PWSZ, skutecznie je realizować. Wciąż bowiem mamy w sobie ten pierwotny entuzjazm, który wpływa na rozwój. Kilkanaście dni temu otworzyliśmy na naszym lotnisku nowy betonowy pas startowy, myślimy już o otwarciu nowych obiektów Instytutu Nauk Medycznych, a w perspektywie są kolejne wyzwania. Endorfiny, które się przy tym wytwarzają, rekompensują problemy, brak snu czy czasu. Tak postrzegam swoją pracę, a zadowolenie studentów i zachwyty niezależnych osób, gości, ekspertów nad tym, co udało się nam tu stworzyć, przynoszą mi satysfakcję i dają… paliwo do dalszej pracy.
To, że uczelnia stworzyła nowoczesną bazę, zbudowała potencjał, szkoli tak dużą liczbę studentów rocznie, a zespół entuzjastów pracuje jak w szwajcarskim zegarku, współpracując idealnie ze sobą, daje mi ogromną osobistą satysfakcję. Myślę i jednocześnie jestem za to wdzięczny, że w życiu mam szczęście do ludzi, których spotykam na swojej drodze.
Z każdym staram się rozmawiać. Nigdy nie stawiam barier. Mimo masy obowiązków i wypełnionego kalendarza zawsze staram się być dostępny. Bo wsparcie, współpraca i radość przy ewentualnym sukcesie zawsze są wspólne. A w niemiłych czy wręcz trudnych sytuacjach, które czasem niestety serwuje nam życie, też warto jest być razem. Razem stawić im czoło i próbować rozwiązać. Każdy, kto mnie zna, wie, że nigdy nie uciekam od problemów i nie zamykam się w rektorskiej wieży. Rozmowa gwarantuje znalezienie rozwiązania.
Nauki ścisłe – na przekór rynkowi
Kiedy budowaliśmy uczelnię, trzeźwo stąpaliśmy po ziemi. I dlatego wiedzieliśmy, że edukacyjny przesyt kierunkami humanistycznymi musi nastąpić. Sam jestem absolwentem uczelni technicznej i jako taki wiedziałem, że rynek w końcu upomni się o fachowców. Ludzi, którzy będą mieć wpływ na los i sukces firm, budowanie gospodarki. A kształtowanie jej bez odpowiedniej kadry technicznej na wyższym poziomie jest po prostu niemożliwe. Informatyzacja, rozwój technologiczny i postęp także wymagały nowych, często technicznych kwalifikacji. Dlatego też postanowiliśmy postawić właśnie na nie.
I my te kwalifikacje dajemy, a nasi absolwenci są przez to bardzo pożądani na rynku pracy. Kierunkowe kształcenie ze znajomością języków obcych włącznie sprawiają, że nasi inżynierowie naprawdę nie narzekają na brak świetnych ofert pracy. Otrzymują je często jeszcze na etapie studiów. Ważnym, decydującym o konkurencyjności elementem poza umiejętnościami projektowania czy też znajomością technologii produkcji jest także kształtowanie swego rodzaju inżynierskiego sposobu myślenia. Tylko przy odpowiednim systemie kształcenia możemy go zagwarantować. A tylko wtedy możemy mówić o tym, że nasz absolwent będzie na tyle atrakcyjny na rynku pracy, że będzie wręcz traktowany jako cenne dobro rzadkie, pożądane przez wszystkich pracodawców.
Lotnictwo, czyli strzał w dziesiątkę
Niewątpliwie powołanie tego kierunku nim było. Pomysłodawcą lotniczej przygody chełmskiej PWSZ był pierwszy rektor profesor Józef Zając i zawsze podkreślam, że to był bardzo dobry krok. Dziś nasi piloci idą w świat, pracując w międzynarodowych korporacjach i są świetnymi ambasadorami wciąż rozwijającej się uczelni. Kształcimy coraz lepiej, doskonalimy kierunek, nasza baza szkoleniowa wciąż się dynamicznie rozwija, a wszystko to jest z kolei świetną reklamą przyciągającą kolejnych adeptów lotnictwa do Chełma. Lotnisko, symulatory, statki powietrzne, wszystko to sprawia, że do Chełma przyjeżdżają kandydaci z Poznania, Wrocławia, Katowic czy Warszawy, ale też wielu innych europejskich miast. Jestem dumny z faktu, że kandydaci, oceniając obecnie uczelnie, nie mają wątpliwości, że jesteśmy dla nich najlepszym wyborem.
W tym roku udało się nam w PWSZ uzyskać uprawnienia do przeprowadzania egzaminów teoretycznych dla pilotów pod nadzorem Urzędu lotnictwa Cywilnego. To efekt niezwykle ciężkiej pracy i długich starań zespołu Centrum Lotniczego i jesteśmy jedyną tego typu placówką w kraju.
W naszym akademickim ośrodku zaczynaliśmy od szkolenia kilku osób, dziś tylko do zawodu pilota kształci się ponad 170, a łącznie, wraz z personelem lotniczym w postaci mechaników lotniczych, dyspozytorów itp., jest ich ponad trzystu. Na pewno więc mamy powody do satysfakcji, a może wręcz szerokiego uśmiechu. A tak na poważnie, śmiało mogę stwierdzić, że pod tym względem jesteśmy jednym z największych tego typu ośrodków w Europie.
To wszystko jest konsekwencją bardzo dużej liczby trwających przez wiele lat rozmów, spotkań z zarządami i przedstawicielami poszczególnych linii lotniczych i instytucji lotniczych, które przygotowują kadry pilotów. Optymalizacja naszych programów kształcenia, wzbogacanie go o wizyty fachowców i autorytetów lotniczych, praktyka w nowoczesnej bazie. Przy takiej konfiguracji uzyskaliśmy coś, co pozwala naszym studentom na komfort. Nasze szkolenia są też audytowane przez linie lotnicze, które zapraszamy do współpracy. Zyskujemy tym samym dużo większy poziom zaufania z ich strony, a nauka procedur w ten sposób sprawia, że piloci z PWSZ stanowią potem o sile kadr takich linii lotniczych, jak Polskie Linie Lotnicze LOT, Wizzair czy Enter Air.
Dla mnie jako rektora ważne jest także, że w oficjalnych wypowiedziach osoby, które widziały, jak wygląda nasz sposób kształcenia, zdecydowanie pozytywnie oceniają nasz ośrodek, zaplecze czy infrastrukturę. Dziś nasze loty wykonywane są na 14 samolotach i dwóch śmigłowcach. To w większości nowa, niedawno zakupiona flota, która nie ma praktycznie żadnych przestojów. Samoloty są optymalnie eksploatowane, co pewnie widzą na niebie mieszkańcy i odwiedzający Chełm. O ich serwis dba nasz własny zespół mechaników posiadający wymagane uprawnienia i kwalifikacje. W lotnictwie często odnosimy się do statystki zdarzeń. Dzięki naszemu zespołowi pracowników Centrum Lotniczego jak dotychczas nasze są pozytywne. Mam też nadzieję, że los nie będzie chciał nas doświadczyć zdarzeniami, które skutkami dotykają życia i zdrowia pilotów. Priorytetem ponad wszystko jest dla nas bezpieczeństwo i o to zawsze będę dbał.
Instytut Medyczny
To ogromna inwestycja i ogromny projekt, ale też ogromne nadzieje, że znów uda się nam zrobić coś, co wpłynie na rozwój uczelni. Jedną z myśli, która zawsze mi przyświecała, było stawianie na kierunki, które mają przyszłość. Wystarczy włączyć jakiekolwiek media, żeby się zorientować, że profesjonalnej, dobrze wykształconej kadry medycznej za moment może nam brakować. My chcemy tych ludzi znaleźć, wykształcić i przekonać do pracy. Inwestujemy w kierunek, który stwarza możliwości. Skala wymagań związanych z ilością personelu medycznego będzie rosła, ostatni etap pandemii bardzo mocno to pokazał, chcemy więc pomóc. Uważam, że nie ma możliwości, aby kształceniem kadr medycznych w Polsce zajmowały się wyłącznie duże uczelnie w miastach wojewódzkich. To kształcenie musi się rozwinąć, rozszerzyć i stąd pomysł na Instytut Medyczny PWSZ w Chełmie. Chcemy oferować naukę, zaczynając od pielęgniarstwa aż po rozwój innych zawodów personelu medycznego. Rozwój wymaga oczywiście przygotowania odpowiednich kadr, odpowiedniego zaplecza, laboratorium naukowego itp. To jest bardzo długi i żmudny proces, wymagający ogromnych inwestycji nie tylko w infrastrukturę, budynki i laboratoria, ale przede wszystkim w kadrę. Jesteśmy jednak gotowi na to wyzwanie, co więcej, inwestycja jest już w toku.
Pielęgniarstwo już jest zarówno I, jak i II stopnia, czyli studia magisterskie, a młodzież jest zainteresowana studiowaniem na tym kierunku. To jest właśnie jednym z elementów, używając znowu języka ekonomicznego, dywersyfikacji obszarów działania naszej uczelni. Pozwala ona na stabilność, bo posiadając kilka atrakcyjnych kierunków, przetrwamy ewentualne zachwiania czy tąpnięcia. Jestem pełen nadziei i optymizmu, bo badania i zainteresowanie medyczną ofertą PWSZ stale rośnie i daje takie podstawy.
Rola uczelni
Myślę, że dziś już nikt nie wyobraża sobie Chełma bez PWSZ. Wraz ze studentami, którzy tworzą przecież koloryt miasta, wpisaliśmy się w jego strukturę. Jesteśmy ważną placówką edukacyjno-naukową, która pozwala młodzieży na rozwój w miejscu jej zamieszkania, dajemy zatrudnienie dużej części mieszkańców, angażujemy się w życie społeczne, naukowe i kulturalne miasta. W ostatnim, pandemicznym roku ze względu na ograniczenia nasz akademik stał prawie pusty, a studenci po prostu wrócili do swoich domów, ponieważ zajęcia prowadzone były w systemie zdalnym. Ulice Chełma były trochę mniej kolorowe, ale ten początek roku, będący zarazem dwudziestoleciem uczelni, znów zaczyna być kolorowy!
20 lat
Na dwudziestolatka patrzymy już niemal jak na osobę w pełni ukształtowaną. Ale żeby dwudziestolatek był samodzielny i pewny siebie, to jeszcze kilka lat trzeba popracować nad tym, żeby w pełni i z odwagą wszedł w życie. Na uczelni również jest jeszcze dużo do zrobienia. Pozytywne wyniki, opinie i reakcje oczywiście nas cieszą, ale będąc tu na co dzień, widzę, gdzie jeszcze trzeba się bardziej postarać. Ważne są stabilność i stabilizacja, a dobre wyniki nie mogą usypiać i powodować, że się zatrzymamy. Chcę przygotować uczelnię na cięższe czasy, rywalizację rynkową, nowe wyzwania, które przyniesie cywilizacja i rozwój. Wraz ze swoim zespołem analizujemy, co da się poprawić, usprawnić, podnieść. W których obszarach potrzeba więcej naszej atencji, troski i aktywności. Gdzie drzwi są jeszcze zamknięte lub tylko uchylone.
Chciałbym też jeszcze bardziej przybliżyć uczelnię mieszkańcom. Już dziś dobrze na nią patrzą, dostrzegają jej rolę i znaczenie, zdając sobie sprawę z faktu, że jest częścią miasta i środowiska. Chciałbym jednak, by jeszcze bardziej się z nią utożsamiali i by traktowali nas jako instytucję, która realnie może polepszyć warunki życia w naszym regionie i że warto wspólnie o to zadbać.
Prywatność
Wiele osób podkreśla, jak ważny jest odpoczynek po pracy. Ja jestem zwolennikiem teorii, że jeśli postrzegamy ją jako coś, co musimy zrobić za karę, to taki odpoczynek jest wręcz niezbędny. Jeśli natomiast znajdziemy sobie zajęcie, które jest naszą pasją, pracuje się łatwiej i lżej. Jako entuzjasta technicznych urządzeń, skomplikowanych maszyn i zakochany w nowoczesnych rozwiązaniach, poszukujący nowinek technicznych, lubię… spędzać czas przy nowoczesnych urządzeniach. Sprawdzić, jak funkcjonuje, jakie ma możliwości i co zrobić, żeby w pełni ją wykorzystać. Chyba wręcz tak odpoczywam najchętniej. W ramach tzw. „wolnego czasu” podjąłem się więc wyzwania związanego ze stworzeniem firmy produkcyjnej, która zajmuje się specjalistyczną obróbką CNC i produkcją części i przyrządów montażowych wykorzystywanych w branży lotniczej i motoryzacji. W ciągu dwóch i pół roku udało mi się stworzyć miejsca pracy dla ponad 20 osób w obszarze produkcyjnym. Co ważne, moją kadrę stanowią w dużej mierze wysoko wykwalifikowani studenci i absolwenci PWSZ, którzy swoje życie zawodowe postanowili związać z Chełmem. To naprawdę powód do dumy i satysfakcji, zwłaszcza że już niebawem będziemy mogli przenieść się do nowego, właśnie budowanego zakładu. Widok naszych absolwentów w firmie, osób, które rozpoczynają pacę zawodową bezpośrednio po studiach, sprawnie poruszających się w środowisku CAD/CAM czy też obsługujących specjalistyczny sprzęt jest naprawdę krzepiący, a ich uśmiechy i zadowolenie to dla mnie największa satysfakcja.
Przyszłość
Mam nadzieję, że działalność uczelni i jej zaplecza już wkrótce przyczyni się do tego, że w Chełmie pojawią się firmy, które dostrzegą właśnie tu swój produkcyjny potencjał. Uczelnia kształcąca we właściwy sposób inżynierów mechaników, posiadająca własne, profesjonalne lotnisko, w pewnym momencie staje się zazwyczaj swego rodzaju inicjatorem strefy przemysłowej. A to jak magnes przyciąga inwestycje, pieniądze i duży biznes. Mam więc nadzieję, że zarówno miasto, jak i PWSZ będą na tym zyskiwać. A ja, w przerwie w pisaniu kolejnej naukowej pracy lub projektowaniu następnych rozwiązań dla przemysłu, wsiądę sobie w niedzielne popołudnie na rower i będę patrzył, jak to pięknie rośnie.
tekst Tomasz Moskal | foto Paweł Klajnert
Arkadiusz Tofil – dr hab. inż., profesor Politechniki Lubelskiej, profesor PWSZ w Chełmie. Rektor PWSZ w Chełmie w kadencjach 2016–2020 i 2020–2024. Jest absolwentem Politechniki Lubelskiej (2000 r.), gdzie uzyskiwał kolejne stopnie naukowe, oraz Instytutu Ekonomii Polskiej Akademii Nauk (2020–2021). Od 2002 r. do chwili obecnej pracuje w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Chełmie, kolejno na stanowiskach: asystent, wykładowca, docent, profesor nadzwyczajny, profesor uczelni. W latach 2008–2016 pełnił funkcję Prorektora ds. rozwoju i współpracy z zagranicą. Od 1 września 2016 r. jest Rektorem PWSZ w Chełmie. Pracuje również, począwszy od 2008 r., w Politechnice Lubelskiej na Wydziale Mechanicznym w Katedrze Obróbki Plastycznej Metali, na stanowisku profesora. Jest autorem lub współautorem 17 zgłoszeń patentowych i patentów krajowych, np.: „Dwuwalcowa klatka walcownicza, zwłaszcza do walcowania poprzecznego, wzdłużnego oraz dzielenia bezodpadowego” oraz „System zawieszenia elewacji”, a także ponad 80 publikacji z zakresu obróbki plastycznej metali, obróbki skrawaniem oraz lotnictwa. Brał udział w wielu projektach badawczych, np.: „Nowoczesne technologie materiałowe stosowane w przemyśle lotniczym” oraz „Teoretyczne i technologiczne aspekty innowacyjnego procesu przepychania obrotowego – kształtowanie wyrobów wielostopniowych, uzębionych, typu osie i wały pełne i drążone”. Od 2012 r. jest Prezesem Zarządu w ETD Investment sp. z o.o., prowadząc publiczną Szkołę Podstawową w Brzeźnie. W l. 2013–2014 jako Wiceprezes Zarządu w JT-Edu sp. z o.o. prowadził Ośrodek Kształcenia Nauczycieli w Chełmie. Od 2016 roku pełni funkcję Prezesa Zarządu w Aza-Tech sp. z o.o., w której rozpoczął produkcję części i przyrządów dla motoryzacji i lotnictwa.
Interesuje się lotnictwem, nowymi technologiami produkcji oraz motoryzacją. Znajduje czas na hobby, którymi są podróże i fotografia, oraz sport – uprawia siatkówkę i tenis stołowy.