Podczas jazdy samochodem nie zastanawiamy się nad tym, jakie konkretne kroki podejmiemy w momencie pojawienia się na drodze wyjątkowo trudnych warunków. Pozostawiamy to raczej w sferze wyobraźni, a w przypadku trwania feralnego incydentu ‒ umiejętności utrzymania auta oraz przytomności umysłu. Ale można się do tego przygotować, ucząc się pewnych technik, które mogą nam pomóc w opanowaniu sytuacji oraz odpowiednim pokierowaniu pojazdem. Taką możliwość dał zorganizowany 28 września pierwszy piknik hybrydowy w Lublinie, który przyciągnął do Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy miłośników i użytkowników samochodów Toyoty z napędem hybrydowym, a także osoby ceniące sobie bezpieczeństwo w trakcie podróży.
Mimo że samo wydarzenie miało charakter rozrywkowy, to w gruncie rzeczy jego celem było wyeksponowanie korzyści płynących z posiadania samochodu hybrydy, wymianę doświadczeń z innymi uczestnikami wydarzenia oraz uczestnictwo w wyścigach na torze i doskonalenie dzięki temu umiejętności, a także świadome wykorzystanie systemów bezpieczeństwa czynnego. Mając na uwadze to, że w polskich szkołach jazdy nie kładzie się jeszcze nacisku na przygotowanie przyszłych kierowców do jazdy w warunkach ekstremalnych, lubelski autoryzowany dealer Toyoty, firma Auto Park, przygotowała dla zaproszonych gości możliwość sprawdzenia swoich umiejętności w zakresie prowadzenia samochodu na płycie poślizgowej i wyprowadzania z poślizgu bez użycia urządzeń wspomagających kierowcę. Atrakcją były też ćwiczenia jazdy na łuku po śliskiej nawierzchni.
Skoro bohaterami były toyoty z napędem hybrydowym, nie mogło zabraknąć konkursu Eco Challenge, polegającego na przejechaniu określonego odcinka drogi jak najszybciej i przy jak najmniejszym zużyciu paliwa. W czasie pikniku odbyły się również pokazy pierwszej pomocy, prezentacja dotycząca bezpieczeństwa w ruchu drogowym przeprowadzona przez podkomisarz Agnieszkę Łoś z Wydziału Ruchu Drogowego KWP w Lublinie, a także prezentacja „Toyota z napędem hybrydowym – jak to działa?”, którą poprowadził dyrektor stacji Auto Park Mieszko Mazurek.
Przyjrzyjmy się dokładniej pojazdom, które były poddawane testom podczas konkursu Eco Challenge. Sama wizja zastosowania innowacyjnego napędu hybrydowego już od kilkudziesięciu lat pojawiała się w marzeniach konstruktorów z przemysłu motoryzacyjnego, jednak wymagało to opracowania nowych technologii oraz zniwelowania wielu problemów. Firmą, której jako pierwszej udało się masowo wypuścić na rynek samochody hybrydowe, jest Toyota, która w 1997 r. wprowadziła na rynek pierwszą generację modelu Prius. To, czym wyróżniają się te samochody, to połączenie dwóch źródeł napędu, które wzajemnie się wspomagają ‒ silnika spalinowego i elektrycznego. Napęd elektryczny pełni rolę nie tylko silnika, ale również generatora energii, co sprawia, że przy małych obciążeniach staje się bardziej sprawny, a nadwyżka energii trafia do akumulatorów. Dodatkową zaletą napędu hybrydowego jest mniejsze zużycie klasycznych urządzeń i elementów, takich jak np. klocki hamulcowe, ponieważ hamowanie odbywa przy współudziale układu hybrydowego, który w tym czasie doładowuje akumulator. Nie psują się nam rozrusznik czy alternator, ponieważ hybryda ich w ogóle nie posiada.
W pikniku wzięło udział wielu użytkowników hybryd, m.in. pani Elżbieta Kulpa, która posiada Toyotę Prius od czterech lat i przejechała nią ponad 70 tys. kilometrów. Jak nam powiedziała po zajęciu miejsca za kierownicą i odbyciu jazdy testowej: ‒ Chcę ten samochód i nie wysiadam z niego /śmieje się/. Pierwsza jazda zrobiła na mnie duże wrażenie. Cisza w kabinie, brak klasycznej skrzyni biegów, wyświetlacze. Poczułam się jak w statku kosmicznym – opowiada. Na pytanie, ile paliwa zużywa jej auto, odpowiada ze śmiechem, że tankuje go raz w miesiącu.
‒ Od czterech lat jestem taksówkarzem ‒ mówi pan Grzegorz Rzepecki, jeżdżący w jednej z lubelskich korporacji taksówkowych. ‒ W naszym zawodzie najbardziej kosztowne jest paliwo, dlatego też w moim przypadku to właśnie zużycie paliwa spowodowało, że zainteresowałem się samochodem z napędem hybrydowym. Gdy tylko pojawił się Auris w wersji kombi, zastanowiłem się nad jego kupnem. Najpierw dostałem samochód do testów. Przez dwa dni zrobiłem ponad 200 km. Średnie spalanie wyszło na poziomie 4,5 litra, to było bardzo istotne wskazanie.
Brak rozrusznika, alternatora, pasków klinowych, typowego sprzęgła, które to elementy najczęściej ulegają awariom, to był dodatkowy argument przemawiający za zakupem hybrydy. Koledzy twierdzili, że o ile zaoszczędzę w mieście, to na pewno na trasie już takich oszczędności nie będzie, a jednak się okazuje, że wskazania producenta są również do uzyskania poza miastem. Na trasie Lublin – Warszawa – Lublin spalanie wychodzi mi na poziomie 3,8 litra na 100 km – twierdzi pan Grzegorz.
Widząc działania producentów motoryzacyjnych wprowadzających do swojej oferty auta z napędem niekonwencjonalnym, możemy stwierdzić, że rewolucja już trwa.
Tekst Piotr Nowacki
Foto Krzysztof Stanek