fbpx

Co dalej?

4 czerwca 2020
1 638 Views

O konsekwencjach zamrożenia gospodarki, pomocy państwa dla biznesu, skali bezrobocia i o tym, jak długo będą odczuwalne skutki pandemii w gospodarce z senatorem RP i przedsiębiorcą Jackiem Burym rozmawia Piotr Nowacki, foto Marek Podsiadło

– Jak samopoczucie? 

– Nie narzekam, jestem optymistą, aczkolwiek sytuacja nie napawa radością. 

– Dotyczy to Pańskich interesów czy tego, co dzieje się w kraju? 

– Oczywiście tego, co dzieje się w kraju, gospodarka niewyobrażalnie ucierpiała. Skutki tego będą bardzo widoczne jesienią. 

– Czy te obostrzenia były konieczne? 

– Uważam, że łagodne obostrzenia były konieczne przed pojawieniem się wirusa w Polsce. Jestem bardziej zwolennikiem modelu szwedzkiego. 

– Więc co poszło nie tak? 

– Myślę, że zawiodła czujność, a panika spowodowała brak racjonalnego myślenia wśród większości obywateli, natomiast rząd wykorzystał to cynicznie w celu zwiększenia swoich szans na reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy. 

– Co rząd powinien zrobić, żeby chronić własną gospodarkę? 

– Przede wszystkim powinien realnie pomagać przedsiębiorcom, a wszelka pomoc nie powinna być obwarowana dużą liczbą warunków do spełnienia i godzinami czytania ustaw, które są tak skonstruowane, że bez pomocy fachowców nie da się ich zrozumieć. To, co rząd powinien zrobić, to jedno, a co może, to drugie. W chwili obecnej budżet naszego kraju jest mocno zdrenowany. Wszystkie pieniądze, jakie były w budżecie i wszystkich agendach zostały wcześniej rozdane. Samym dodrukiem pieniędzy rząd nie jest w stanie uratować sytuacji, w związku z tym pomoc, którą oferuje, jest w dużej mierze iluzoryczna. 

– W Pańskiej ocenie – jakie środki, które zostały podjęte, są właściwe, a które są strzałem w kolano? 

– Myślę, że każdy środek ma swoje plusy i minusy. Właściwym było wykorzystanie możliwości pracy zdalnej w wielu branżach, natomiast całkowite zamrożenie gospodarki było błędem, a w ogóle wielką głupotą i testowaniem cierpliwości obywateli i podporządkowania się było wprowadzenie zakazów, które były kompletnie bezsensowne, np. zakaz wstępu do lasów czy parków. 

– Tymczasem grozi nam niespotykane od lat bezrobocie, na potęgę rośnie liczba osób likwidujących działalność gospodarczą. 

– To prawda, bardzo dużo osób straciło pracę lub zamknęło swoje działalności. To jest realny problem, cofnęliśmy się kilka kroków, jeżeli chodzi o gospodarkę. Skutki będziemy odczuwać latami, państwu powinno zależeć na ratowaniu miejsc pracy. 

– Na jakim etapie przed wybuchem pandemii była gospodarka Lubelszczyzny, a co teraz nas czeka? 

– Gospodarka Lubelszczyzny nie jest silną gospodarką. Czeka nas co najmniej 10% bezrobocie, wiele bankructw firm, obniżki płac i wzrosty cen. 

– Należy przestawić charakter gospodarki? Postawić na inne akcenty? Co ma szanse się obronić? Ale przecież nie bez skutków ubocznych? Trudno przestawić właściciela zakładu kaletniczego tuż przed emeryturą na inny rodzaj aktywności zawodowej. To koniec usług? 

– Usługi np. kaletnicze, fryzjerskie czy kosmetyczne w miarę szybko się odbudują pomimo poniesionych strat. Największe mam obawy, jeśli chodzi o branże turystyczną i gastronomiczną, spodziewam się, że tutaj około 30% firm zbankrutuje. 

– Ekonomiści przewidują, że największa fala upadłości czeka nas latem. W skali najbliższego miesiąca zagrożone są setki tysięcy miejsc pracy. Jak do tego się przygotować? Jaki będzie tego skutek – gospodarczy i mentalny? Do czego może nas to doprowadzić, czego mamy się spodziewać? 

– Ta ilość upadłych firm rośnie, przedsiębiorcy, którzy mieli jakieś oszczędności, przez kilka miesięcy byli w stanie jakkolwiek prowadzić firmę. Niestety, gospodarka to maszyna, wystarczy jeden uszkodzony element, a wszystko „stoi”. Trudno jest przygotować się do czegoś takiego, jeżeli firma nie generuje zysku. 

W tej chwili mamy do czynienia z nową sytuacją, której nikt nie przewidział. Kierowałbym się na działania wspierające przetrwanie działalności, które są, natomiast ciężko mówić o przestawianiu gospodarki na inne tory. Tego typu działania powinny być zaplanowane i koordynowane przez władzę na bazie analizy rzeczywistości, która nas otacza. Po analizie powinno się przedstawiać strategię, pytanie tylko, czy nasi rządzący są na tyle mądrzy, by to przeprowadzić? Sektory związane z Internetem, IT i przesyłem będą prosperowały dobrze, bo ludzie dużą część aktywności przeniosą do Internetu. 

– Według Agencji S&P Global Ratings perspektywa ratingu Polski jest stabilna. Po 2% recesji w 2020 r. S&P oczekuje mocnego odbicia wzrostu w 2021 r. To możliwe? Jak to się przekłada na to, co jest na samym dole gospodarczej piramidy – na drobną przedsiębiorczość, drobny handel, różnego typu usługi – gastronomię, hotelarstwo, prywatny transport? 

– Myślę, że jest zbyt wcześnie na to, by mówić o mocnym odbiciu wzrostu. Mamy prawie połowę 2020 roku, rząd nadal utrzymuje obostrzenia dla wielu branż. Nawet jeżeli zostaną one zniesione, to dużym zagrożeniem dla wielu firm, które skorzystały z tarczy antykryzysowej, jest weryfikacja m.in. pożyczek z możliwością 75% umorzenia. Jednym z warunków umorzenia jest generowanie straty na wyznaczonym poziomie. W pomocy powinno chodzić o to, by utrzymać te firmy, a nie hamować ich szansę odbicia się. Prognozuję na 2021 rok spadek PKB na poziomie minus 7–8%. Jeżeli w 2021 roku uda się wyjść na poziomie ok. 0, to będzie sukces. 

– Jak długo wychodzi się z tak globalnego kryzysu? Jakie są perspektywy dla Polski, dla Lubelszczyzny? Na najbliższe miesiące, ale też w okresie kolejnego roku, dwóch lat? 

– Z tego typu kryzysu, który tak naprawdę dopiero się rozwija, wychodzi się ok. 3–5 lat, jeżeli po drodze nie będzie niespodzianek w postaci nawrotu pandemii i powrotu do ograniczeń. 

– Sytuacje niezależne od nas zawsze mogą się zdarzyć. Jak się zabezpieczyć przed nimi? Czy wystarczy tylko zabezpieczenie finansowe? Ale jak, skoro większość drobnych przedsiębiorców i tak żyje od pierwszego do pierwszego? Jaka pomoc państwa powinna tu być? 

– W polskiej rzeczywistości jest zasada – umiesz liczyć, licz na siebie. Rząd pomaga ludziom tylko z jednego powodu – zbliżają się wybory prezydenckie. Jest to swego rodzaju kiełbasa wyborcza. Po wyborach pomoc może się skończyć, a już minister Ziobro chce wprowadzić prawo w postaci prewencyjnego zabezpieczenia (konfiskaty) majątku obywateli. 

– Widzi Pan jakieś światełko w tunelu? 

– Oczywiście, że widzę. Jestem optymistą, Polacy radzili sobie w wielu trudnych sytuacjach w historii. Ważne jest to, abyśmy jako Naród zrozumieli, że dobrobyt bierze się z pracy, a nie z rozdawnictwa pustego pieniądza. 

Poprzedni artykuł z tej kategorii: Pandemia na Lubelszczyźnie

Leave A Comment