Przychodzą specjalnie lub wpadają przy okazji. Są w różnym wieku i wykonują różne zawody. Być może gdyby nie wspólna pasja czytania i gotowania, nigdy by się nie spotkali. A przepis na to, co ich łączy, jest bardzo prosty – lektura, która inspiruje do kulinarnych poszukiwań. I nagle okazało się z kilkunastoosobowego grona zrobiła się licząca kilkadziesiąt osób grupa, która wykreowała w Bychawie jedno z najciekawszych w Polsce wydarzeń – literackich i gastronomicznych.
Magdalenki, które opisał Marcel Proust w pierwszym tomie „W poszukiwaniu straconego czasu”, są dziś jednym z najciekawszych cukierniczych smakołyków we Francji. Picie calvadosu stało się modne dzięki „Łukowi triumfalnemu” E.M. Remarque’a. Przepisy znajdziemy w „Mistrzu i Małgorzacie” Michaiła Bułhakowa, „Turbocie” Güntera Grassa czy w „Panu Tadeuszu” Adama Mickiewicza. Staropolska kuchnia przeżywała swój renesans już w czasach PRL, a to za sprawą kupowanej spod lady pełnej gawęd książki kucharskiej Magdaleny Samozwaniec i Mai Berezowskiej „Łyżka za cholewą, a widelec na stole”. W kulturze światowej smacznych dań jest znacznie więcej. I choć nie każde z nich zostało opisane, to trudno im odmówić interesującego kontekstu. Zrazy po nelsońsku są kojarzone z wołowiną, a dopiero potem z angielskim admirałem. Podobnie jak kompozycja lodów waniliowych z cząstkami brzoskwini polana sosem truskawkowym, która po raz pierwszy została przyrządzona na cześć australijskiej śpiewaczki Nellie Melba.
Czytanie i gotowanie
Zdarza się, że w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Bychawie na jednej półce stoją obok siebie „Pod słońcem Toskanii” Frances Mayes, zbiór utworów Jana Brzechwy, włącznie z „Obserwatorium gastronomicznym”, w którym autor umieścił przepis na flaczki z pulpecikami, „Barbarzyńca w Ogrodzie” Zbigniewa Herberta z autorskim pomysłem na zupę rybną i powieść „Czarownice z Radosnej” Zofii Staniszewskiej z przepisem na „sernik w kratkę”. Tych wszystkich smaków można doświadczyć w Bychawie podczas organizowanego dwa razy w roku konkursu „Danie dla Mola”. Barbara Cywińska, dyrektor bychawskiej biblioteki, wpadła na pomysł konkursu, kiedy próbowała połączyć dziedziny, które ją pasjonują. Zdecydowanie pierwsza była fascynacja książkami. Ta najważniejsza to „Baśnie” J.Ch. Andresena z ilustracjami Jana Szancera i charakterystyczną czcionką. – W dzieciństwie chowałam się za szafą i czytałam. Rodzice nie byli z tego zadowoleni, trzeba było przecież pomagać w gospodarstwie – wspomina. Zaznacza, że nie jest mistrzem kulinarnym i najlepiej jej wychodzi smakowanie. Znana jest jednak z orzeszków – dwuczęściowych ciasteczek pieczonych w „łakomce”, napełnionych budyniem i z włożonym do środka orzechem. Natomiast do zorganizowania konkursu zainspirowała ją pewna czytelniczka, która oddając do biblioteki książki, których akcja toczy się w Prowansji, stwierdziła, że nie była w stanie ich przeczytać, gdyż ciągle chciało jej się jeść. To dzięki niej powstał konkurs literacko-kulinarny „Danie dla Mola”, który łączy dwie pasje: czytanie i gotowanie.
Tak różni, a w pasji tak podobni
Bychawska biblioteka na pozór wygląda jak inne. Ale jest w niej inny zapach, aromat wspólnej pasji. To tutaj przychodzą wielbiciele literatury, aby wymienić się nowymi przepisami. Zasiadają do wspólnego stołu, a w powietrzu unosi się woń świeżo przyrządzonej kawy. Każde spotkania jest inne. Różnią je smaki, utwory literackie, przepisy i nowe doświadczenia kulinarne.
Monika Gęba o daniach wyczytanych w książkach opowiada w iście literacki sposób, począwszy od doboru składników aż po końcowy wygląd. Na co dzień przyrządza „pyszności molowe” w Kawiarni Artystycznej Złota Lira w Bychawie. Ostatnia przeczytana książka to „Fanaberie” Jolanty Wrońskiej, dzięki której molowicze mogą delektować się bezglutenowymi babeczkami bananowymi z czekoladą. Brzmi dobrze, a smakuje jeszcze lepiej. Z kolei Teresa Tracz jest nie tylko nauczycielką języka polskiego, ale i nałogową czytelniczką. Zasłynęła z napisania „Poematu o molowej nalewce”, który szybko stał się w tym gronie utworem sztandarowym. Twórcą nalewki jest nieżyjący już mieszkaniec Bychawy Wiesław Boguta. Ta wyjątkowa nalewka powstaje z maliny, dojrzałej wiśni, czerwonej porzeczki oraz spirytusu. Teresa Tracz miała wyjątkowo komfortową sytuację, pisząc swój poemat – każde smakowanie nalewki przynosiło nowe strofy wiersza. Kolejny molowicz Janusz Flis, który o smakach i aromatach opowiada jak komentator sportowy, jest nauczycielem wychowania fizycznego. Uwielbia truskawki, makaron oraz kefir lub śmietanę, dzięki którym powstaje danie wprawdzie mało literackie, za to najlepsze na świecie. W tak niezwykłym gronie czytelników nie mogło zabraknąć Doroty Szczepańskiej – druhny i założycielki bychawskiej drużyny harcerskiej, która do ostatniej edycji konkursu zgłosiła „Harcerskie marcepanki” i stworzyła do nich autorski utwór prozą. Przygotowaniem smakołyków zajęły się dwie grupy ze szczepu BASZTA Kresowej Chorągwi Harcerskiej im. Unii Lubelskiej. Ich udział w konkursie był jednym z warunków zdobywania sprawności „kuchcika”. Druhna Dorota jest stałą uczestniczką „Mola”. W jednej z poprzednich edycji zdobyła Grand Prix za potrawę inspirowaną własnym wierszem: – „Ostatnie zrazy na Litwie”.
Magdalena Kostruba jednogłośnie została okrzyknięta przez molowiczów mistrzynią trójskładnikowego sernika, którego przepis wyczytała w „Sklepiku z niespodzianką” Katarzyny Michalak. Na co dzień jest wiceburmistrzem Bychawy. Nie wyobraża sobie ani życia bez czytania, ani mieszkania w Bychawie bez tej czytelniczej atmosfery. A „Danie dla Mola” uważa za wyjątkowe wydarzenie integrujące mieszkańców z różnych środowisk i w różnym wieku. Kobieta orkiestra – tak nazywają przyjaciele Zofię Popławską, prezes tutejszej spółdzielni mleczarskiej. Typ społecznika, otwarta na potrzeby innych, wspiera konkurs produktami z mleczarni i zawsze jest obecna podczas kolejnych edycji konkursu jako specjalistka od pieczenia serników. W gronie molowiczów jest również Wiesław Lenart, miejscowy mecenas kultury. Wprawdzie do tej pory jeszcze nic nie ugotował, ale wspiera kolejne molowe konkursy i systematycznie w nich uczestniczy. Uważa, że organizowane wokół stołu literackie wydarzenia są znakomitą promocją Bychawy.
Miłość do czytania, miłość do gotowania
Rodzice w końcu machnęli ręką i pozwolili małej Basi czytać książki do woli. Barbara Cywińska skończyła bibliotekoznawstwo i informację naukową na UMCS w Lublinie. Od ośmiu lat jest dyrektorem biblioteki. Konkurs molowy nazywa „swoim dzieckiem, bardzo hołubionym i ciągle dopieszczanym”. Sama szuka w literaturze „ciepła, spokoju, normalności, której w życiu coraz częściej brakuje”. Żaden gatunek literacki nie jest dla niej obcy: kryminały Henninga Mankella czy Marcina Wrońskiego, fantastyka Andrzeja Pilipiuka oraz literatura psychologiczna. Również jest poszukiwaczem przepisów. I tak na przykład z książki Katarzyny Enerlich „Pod słońcem prowincji” zaczerpnęła przepis na pierogi z jarmużu i białego sera, które przygotowuje wspólnie ze swoją mamą.
Biblioteka to jej drugi dom. Stara się jak najczęściej organizować spotkania oraz wydarzenia związane z książkami, dzięki czemu grupa odbiorców stale się poszerza. Lubi ludzi. Zawsze uśmiechnięta, uprzejma, chętnie wspiera innych. W bychawskiej bibliotece dzieci bawią się na podłodze klockami, przychodzi młodzież, która często zostaje, aby poczytać, siedząc w wygodnych fotelach. Pani dyrektor idzie z duchem czasu, chwali się powstającą kolekcją audiobooków. Nowym pomysłem jest organizowanie spotkań dla dzieci w wieku 2–3 lat. Maluchy mają możliwość zapoznania się z książkami i podążania śladami swoich pierwszych idoli.
Bychawa – krainą pierogów
Przez Bychawę przebiega jedna długa ulica, z którą krzyżują się pozostałe mniejsze uliczki. Jeśli na głównym skrzyżowaniu skręcimy na prawo, to dotrzemy do Gałęzowa – miejscowości, która znajduje się na nieco niżej położonym terenie. – Legenda głosi, że jeśli w okolicy pojawia się mgła, to znaczy, że wszyscy lepią pierogi. Mieszkańcy robili duże pierogi, żeby było szybciej. Były aż tak duże, że kiedy spadły, to zabiły kwokę i kilka kurcząt – opowiada pochodząca z tych stron Zofia Popławska. Nic dziwnego, że pierogi stały się flagową potrawą tego regionu, o czym można się przekonać podczas organizowanego tu zawsze w maju festiwalu pierogów.
Jeśli natomiast pojedziemy prosto, to po prawej stronie ujrzymy budynek Bychawskiego Centrum Kultury, w którym znajdują się Miejska Biblioteka Publiczna oraz wielka sala widowiskowa. To właśnie tu zgromadzili się uczestnicy 28. już edycji konkursu „Danie dla Mola”. Przestrzenna sala wypełniona stolikami, na środku duży stół, przy którym przyrządza się konkursowe potrawy. Zapachy roznoszą się po całej sali. Są nerwy i podekscytowanie, są nowe smaki, ale nie ma miejsca na „ostrą” rywalizację. Jest za to aplauz, dużo śmiechu i jedyny w swoim rodzaju rarytas – smakowita literacka biesiada. Do konkursu może zgłosić się każdy, niezależnie od wieku i miejsca zamieszkania. – To nie jest już konkurs typowo lokalny, mamy uczestników nawet z Białej Podlaskiej i Zamościa. Przez 10 lat nasze konkursowe spotkania stały się tradycją. Nasi goście nawet jeśli nie biorą udziału, to sami z siebie coś pieką, aby postawić na wspólnym stole. Ale najbardziej cenne jest to, że ludzie znajdują na to czas. Nie spieszy się im, siedzą, słuchają, smakują. Najważniejsze, że po prostu są – zaznacza Barbara Cywińska.
Oprócz przygotowanego dania można również zgłosić utwór własnego autorstwa, który zawiera w sobie recepturę na smakowite danie. Potrawy literackie, które zostały zaprezentowane podczas konkursu, można posmakować na co dzień w kilku miejscach w Bychawie. W menu restauracji „U Saszy” znajdziemy m.in. bigos myśliwski inspirowany „Panem Tadeuszem” i zrazy do wiersza Doroty Szczepańskiej. W piekarni państwa Kowalskich można kupić babkę śmietankową wywodzącą się z „Tędy i owędy” Melchiora Wańkowicza, a także bułkę z cukrem, o której napisała wiersz Agata Grzywa, czytelniczka z pobliskich Kiełczewic. Z kolei w sklepie firmowym bychawskiej OSM znajdziemy twaróg na literacki sernik. Natomiast literackie inspiracje i gotowe receptury na potrawy, napoje, desery, odnalezione przez uczestników kolejnych edycji konkursu, już tworzą molową książkę kucharską, póki co dostępną w Internecie (www.biblioteka.bychawa.pl). Na razie to tu zostały „zamknięte” wszystkie smaki i zapachy „Dania dla Mola”.
Tekst Justyna Sękuła
Foto Marek Podsiadło