fbpx

Dawne zwyczaje i obrzędy wielkanocne

5 kwietnia 2021
1 372 Wyświetleń

Wielkanoc to największe święto w całym roku kościelnym, obchodzone zarówno przez katolików, prawosławnych, jak i Żydów. Materiały źródłowe potwierdzają niegdyś dwutygodniowy okres świętowania Wielkanocy rozciągający się pomiędzy Niedzielą Palmową a Przewodnią. Kulminacja obchodów Wielkanocy przypadała na Triduum Paschalne, obejmowała dwa, a dawniej nawet trzy dni wielkanocne – Wielką Niedzielę, lany poniedziałek i wtorek wielkanocny.

Początek Wielkiego Tygodnia wypełniało gospodyniom w domach katolickich wielkie sprzątanie, takie jakie w żydowskich domach robiono przed świętem Pesach – pranie, czyszczenie mebli, wylepianie szpar w ścianach gliną i bielenie ich wapnem, szorowanie podłóg. I na wsi, i w mieście wietrzono pierzyny, poduszki i kapy, przyodziewek świąteczny oraz codzienną, skromną pościel, powszednie ubrania, a w miasteczku ponadto dywany. Na odświeżonej ścianie szczytowej izby dziewczęta i młode mężatki zawieszały obrazy kultowe, gęsto, jeden przy drugim, tworząc galerie domowych obrazów religijnych. Ramy obrazów i przestrzenie pomiędzy nimi dekorowały kwiatami z bibuły. Zawieszano poświęconą palmę wielkanocną, a w Bukowej na Roztoczu biłgorajskim także kilka pisanek-wydmuszek na patyku nad obrazami.

Święcone w dworze z Żyrzyna w Muzeum Wsi Lubelskiej, fot. K. Wasilczyk

Wielki Piątek

To był dzień pieczenia chleba razowego i drobniejszych wypieków z rozczynu chlebowego. U nas pieczono podpłomyki, u Żydów cebularze. O zmierzchu gospodynie szły na złożenie do grobu Ciała Jezusowego. W okresie Triduum Paschalnego, podczas którego wierni przeżywali wydarzenia Męki Pańskiej, był zwyczaj uroczystego przybierania „w ciemnicy” kwiatami i oświetlania rzęsistym światłem oraz stróżowania i „obchodzenia” grobów wielkopiątkowych. Do miejsc urządzenia grobu pańskiego przenoszono z ołtarza głównego Najświętszy Sakrament, który tam pozostawał do Wielkiej Niedzieli. Był też zwyczaj wystawiania straży zbrojnej u grobu pańskiego, gdzie żołnierze lub strażacy w pełnym rynsztunku trzymali wartę. Był zwyczaj obchodzenia grobów przez wiernych, którzy ubierali się na czarno. Właściciele sklepów z tkaninami, wtedy bławatnych, wykazywali zwiększone dochody ze sprzedaży czarnych materiałów.

Wielka Sobota

W Żukowie koło Krzczonowa do wiklinowego kosza na święcone, na położonym na dnie kawałku białego lnianego płótna, układało się: chleb, bułkę, masło w szklance, kiełbasę, szynkę, żeberka wędzone lub gotowane, sól, chrzan i oczywiście pisanki. Wkładało się też pierogi np. z kaszą gryczaną, ówczesne świąteczne wiejskie placki. Zwykle szło się ze święconką 6 km do Krzczonowa. Tak przygotowane kosze z jedzeniem święcił kapłan.Poświęconą wodę nabierano we flaszki i ustawiano w domach na parapecie okiennym. Służyła ona domowym i gospodarczym praktykom religijnym.

W epopei chłopskiej Władysława Reymonta „Chłopi” jest opis stołu wielkanocnego, przyrządzanego w chałupach bogatych włościan. I tak u Borynów Hanka z Jagusią – jak czytamy – postawiły pod szczytową ścianą z oknem, tą z galerią obrazów świętych, duży stół nakryty cieniuśką białą płachtą, której wręby oblepiła Jagusia szerokim pasem wystrzyganek (wycinanek). Na środku, z kraja od okna, postawili wysoką Pasyjkę, przybraną papierowymi kwiatami, a przed nią na wywróconej donicy baranka z masła… Dopiero zaś pierwszym kołem legły chleby pytlowe i kołacze pszenne… po nich następowały placki żółciuchne… a na ostatku postawili wielką michę ze zwojem kiełbas, ubranych jajkami obłupanymi, a na brytfance całą świńską nogę i galanty karwas głowizny, wszystko zaś poubierane jajkami kraszonymi, czekając jeszcze na Witka, by ponatykać zielonej borowiny i tymi zajęczymi wąsami opleść stół cały.

Stół wielkanocny w plebanii z Żeszczynki w Muzeum Wsi Lubelskiej, fot. K.Wasilczyk

Wielka Niedziela

Kościół obchodzi Zmartwychwstanie Pańskie poprzez radosny obrzęd zwany rezurekcją. Polega on na wyniesieniu Najświętszego Sakramentu z grobu pańskiego i trzykrotnej uroczystej procesji z Monstrancją wokoło kościoła pośród bezustannego bicia dzwonów i śpiewaniu pieśni wielkanocnych z udziałem organów. Tradycja nakazywała w tym dniu witać każdego napotkanego słowami: „Chrystus zmartwychwstał”, „Zmartwychwstał prawdziwie” – odpowiadał pozdrowiony. Choćbyś spotkał śmiertelnego wroga, musisz tego dnia odpuścić, darować – pisze Zofia Kossak w „Roku polskim” – bo ani tych słów wypowiedzieć, ani pocałunku dać nie wolno fałszywie, chowając urazę w sercu. Śniadanie wielkanocne składało się z białego barszczu z rozdrobionymi w nim składnikami święconki. Świąteczne jadło składało się z dużej ilości mięsa i wędlin, na które czekało się z utęsknieniem po kilkutygodniowym poście. A kiedy już wszyscy najedli się do syta, siadali na przyzbie przed swoją pobieloną chałupą, przy pozamiatanym podwórku i radowali się wiosennymi promieniami słońca.

Lany poniedziałek

Za godność i ciszę, za powagę Wielkiej Niedzieli – pisze Zofia Kossak w „Roku polskim” – życie bierze odwet zaraz w poniedziałek. Z samego rana słychać było wrzaski i krzyki, gonitwy, szamotania. W tym dniu ma miejsce pogański zwyczaj oblewania dziewcząt wodą, zwany śmigusem-dyngusem. Bo zostać zawleczoną pod studnię i tam być zlaną kilku wiadrami lodowatej wody w zimny marcowy lub kwietniowy poranek nie jest miło, ani zdrowo. Jednak ujść sucho, nie zostać oblaną wcale tego dnia, dowodzi braku powodzenia. W Bukowej niedziela przewodnia była i jest do tej pory czasem na oblewanie się wzajemne wodą. W Wielki Poniedziałek nikt się w Bukowej nie oblewa. Oczywiście dzisiaj już nikt nie wrzuca dziewcząt do sadzawek jak kiedyś. W okresie II Rzeczypospolitej oblewano się ze specjalnie robionych sikawek z drewna. Tłok był również drewniany, uszczelniany pakułami lnianymi. Sikawki te nieraz miały pojemność do 1 litra. Oblewano się również z kubeczków „skorupianych”, butelek, konewek drewnianych.

Wielkanocny wtorek

W tak zwanym trzecim dniu świąt wielkanocnych obchodzone były obrzędy – np. w dawnym Krakowie zwany „Rękawka”, a na wsi gaik-maik. Do obu dostarcza nam wiedzy Zygmunt Gloger, według którego gaik-maik to ludowy obrzęd witający wiosnę obchodzony na dawnej wsi. Polega on na tym, że dziewczęta, ale czasem i chłopcy, stroją zieloną gałąź sosnową we wstążki, jajka, kwiaty, w świecidełka (koraliki) i obnoszą ją po wsiach i dworach, winszując wszędzie doczekania „nowego latka”. Symbolizujące wiosnę i rozkwit przyrody „latko” wprowadzano do wsi przy wtórze pieśni i życzeń pomyślności.

Przypomnienie dawnych obrzędów wielkanocnych obrazuje ogromne bogactwo ich form i towarzyszącą im radość, jakie niosą ze sobą święta wielkanocne i rozkwitająca o tej porze roku wczesnowiosenna przyroda. Muzeum Wsi Lubelskiej specjalizuje się w edukacji z obrzędowości wielkanocnej. Uczestnicy przygotowują pod opieką instruktorów składniki święconki: wypiekają w piecu chlebowym baby wielkanocne, wędzą kiełbasę w tradycyjnej wędzarce na wolnym powietrzu, piszą pisanki techniką woskową. Aranżują stół wielkanocny, na którym prezentują swoje wyroby i przy którym spożywają śniadanie wielkanocne.

dr Halina Stachyra, kustosz dyplomowany Muzeum Wsi Lubelskiej w Lublinie

foto wstępne fot. K. Wasilczyk

Zostaw komentarz