Firma Piaggio, obecna na polskim rynku od ubiegłego roku, rozpoczęła działalność na rynku lubelskim w formule reprezentanta. Model, który otrzymaliśmy do testów, to ciężarówka miejska wyposażona w nadwozie w zabudowie typu wywrotka. Jazda nią, z uwagi na kompaktowe wymiary: długość ok. 5 m i szerokość 1,6 m, nie stanowiła dla mnie, kierowcy jeżdżącego na co dzień samochodem klasy C, żadnego problemu. Poza tym spełniły się moje dziecięce marzenia – mogłem pojeździć wywrotką.
Dzięki wymiarom i możliwościom manewrowym Piaggio Porter NP6 łatwo poruszać się nią po zatłoczonych osiedlowych uliczkach. Jest to bez wątpienia plus z punktu widzenia firm świadczących usługi remontowo-budowlane bądź inne na terenie miasta.
Dodatkowym atutem jest rodzaj paliwa, którym napędzany jest silnik. Ciężarówka wyposażona została w 4-cylindrowy rzędowy silnik o pojemności 1500 cm³ z dwoma wałkami rozrządu, 16 zaworami i wtryskiem elektronicznym, a paliwo przeznaczone dla niego to Benzyna+LPG lub Benzyna+CNG. Moc silnika to ponad 103 KM (75KW) lub ponad 92 KM (68 KW). Moc zależna będzie od rodzaju paliwa. Wybór tzw. zielonego układu napędowego oznacza niższe koszty paliwa oraz działanie w zgodzie z coraz bardziej restrykcyjnymi przepisami dotyczącymi norm emisji spalin. Producent zapewnia, że silniki spełniają normę euro 6D-Final.
Ładowność Piaggio Porter NP6 jest również imponująca. W tym modelu wywrotki możliwości załadowcze wynoszą 1,5 tony. To wynik bardzo dobry, biorąc pod uwagę fakt, że możemy załadować 4 europalety.
Możliwości konfiguracji ciężarówki zarówno pod kątem długości podwozia z krótkim lub długim rozstawem osi, z których oba są dostępne z jedno- lub dwukołową osią tylną, pozwala przystosować ją do specyficznych potrzeb wynikających z faktu poruszania się po mieście.
Podsumowując wrażenia z jazdy ciężarówką Piaggio Porter NP6, można śmiało powiedzieć, że jest to optymalny wybór dla małych i średnich firm, np. budowlano-remontowych, kurierskich czy sprzątających, które chcą zmniejszyć zarówno koszty eksploatacji, jak i udział w tworzeniu tzw. śladu węglowego, jednocześnie spełniając swoje potrzeby logistyczne.
tekst Piotr Nowacki | foto Anna Ignasiak