fbpx

Fidelitas – suita po lubelsku

6 grudnia 2017
1 686 Wyświetleń

To już drugi muzyczny prezent z okazji 700-lecia Lublina. W styczniu z okazji inauguracji obchodów jubileuszu miasta obejrzeliśmy kantatę jazzową „Zakochani w Lublinie” skomponowaną przez Tomasza Momota z tekstami Jana Kondraka. Z kolei 18 października Teatr Muzyczny w Lublinie zaprosił na swoją nową premierę „Fidelitas – Suita Lubelska”. Jak wypadło? Energetycznie i pomysłowo.

Inspiracją dla tytułu musicalu był napis na lubelskim sztandarze „Fidelitas et Constantia” (wierność i stałość). Ta pierwsza w historii polskiego teatru muzycznego epopeja opowiada historię Lublina śpiewem, tańcem i grą aktorską. Łączy w sobie elementy muzyki symfonicznej i rozrywkowej. Dzieje Lublina przekazane w siedemnastu mniej i bardziej znanych opowieściach ukazało Lublin w zupełnie innym świetle, a tytułowa wierność wobec miasta przewija się przez cały utwór. Juliusz Cezar, jego siostra Julia, Widzący z Lublina, Leszek Czarny, mistrz Andrzej – to tylko niektórzy z bohaterów opowieści. Unia Polski z Litwą, pożar Lublina, wojny, obóz koncentracyjny na Majdanku oraz strajki w Świdniku to kolejna część dzieła.

Akcja musicalu rozpoczyna się w roku 2666, kiedy grupa konserwatorów sztuki na lubelskim zamku doświadcza paranormalnych zjawisk i razem z duchami przeszłości przenosi się w czasie. Przez cały spektakl towarzyszy nam Julia (rzekoma założycielka miasta) – tajemnicza kobieta, która zmienia się w demona atakującego miasto, oraz Widzący z Lublina – Jakub, przedstawiony tutaj jako outsider śpiewający gospel, a który za wszelką cenę próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczego demona. Autorem tak bogatego w treść libretta jest Jerzy Łysiński.

Muzyczna oprawa przygotowana przez Michała Jurkiewicza jest świetnie komponującym się połączeniem klasyki ze współczesnością. Gospel, rock, muzyka klasyczna – gatunki nadające rytm przedstawieniu przenikają się niemal niezauważalnie. Scenografia (Łukasz Nowak) jest skromna, a jednocześnie efektowna i symboliczna. Dodatkowo wykorzystanie nowoczesnych form wizualnych pozwoliło na podkreślenie kunsztu wystawianej sztuki bez przytłoczenia jej nadmiarem dekoracji. Dzięki tak zaaranżowanej scenie widzowie skupiają się na chórze i tańcu, w pewnym sensie również grającym rolę scenografii. Uwagę zwracają niezwykle fotogeniczne kostiumy, za które odpowiada Tijana Jovanović z Belgradu. Bardzo dobrze wypadli soliści, chór i balet. Więc duże brawa za takie poprowadzenie tej opowieści dla Emilii Sadowskiej, związanej z Poznaniem reżyserki teatralnej i filmowej, która swoją przygodę z Lublinem rozpoczęła od tego właśnie spektaklu.

Setki godzin spędzonych na przygotowaniach widowiska się opłaciły – widownia zafundowała artystom niekończące się owacje na stojąco „Fidelitas” jest idealną propozycją zarówno dla dojrzałej widowni, jak i młodzieży. Przekazuje ponadczasowe wartości i przybliża historię Lublina w sposób bardzo kreatywny – bez wątpienia mocno oddziałuje na wyobraźnię.

Tekst Magda Gęba, foto Mieczysław Sachadyn

Zostaw komentarz