fbpx

Integracja: Justyna

13 maja 2015
Komentarze wyłączone
838 Wyświetleń

Integracja - Justyna 1Nie ma większego szczęścia w życiu rodziców, jak przyjście na świat ich dziecka. Nie ma mocniejszego szoku, gdy naraz dowiadują się, że ich maleństwo ma nieuleczalną wadę. I nie ma bardziej radosnej chwili niż ta, w której po latach okazuje się, że ich dorosły już człowiek, mimo dotkliwej ułomności, osiąga w życiu swój cel i spełnia marzenia. Tego przykładem jest droga życiowa Justyny Kieruzalskiej.

Urodziła się z pełnym brakiem słuchu. Jej rodzice szybko nauczyli się sposobów wzajemnego porozumiewania się z córką, co w tak silnym emocjonalnie związku jest zrozumiałe. Problem zaczął się jednak przy wchodzeniu w nowe środowiska. W przedszkolu z dziećmi słyszącymi stale płakała, nie mając możliwości słownego kontaktu z rówieśnikami. Dość szybko więc przeniesiono ją do placówki integracyjnej na Bronowicach. Tam nauczyła się komunikacji z innymi za pomocą gestów i poznała także typowy język migowy. W szkole podstawowej, tym razem już przygotowanej do nauki dzieci z wadami słuchu, było nieco łatwiej, chociaż przeżywała i trudne chwile, kiedy bardzo często nie rozumiała tego, co do niej mówiono. Tam też po raz pierwszy ujawniły się jej zdolności plastyczne. Lubiła rysować i dlatego poza szkołą chodziła na zajęcia plastyczne do MDK nr 1 na Starym Mieście. I jak teraz wspomina, był to moment, w którym postanowiła, że to będzie jej życiowa droga.

– Dzięki temu – opowiada – po latach nauki mogę robić to, co jest moją pasją, sposobem na życie, a także motywacją do udoskonalania własnych umiejętności i zwiększenia poczucia własnej wartości. Moja sztuka jest dla mnie terapią umysłu gdzieś na pograniczu między duszą a ciałem. Potrafię wiele, mogę wszystko, iść daleko i fruwać wysoko.

Poszła więc do Prywatnego Liceum Plastycznego im. St. Wyspiańskiego w Lublinie. Przez wszystkie lata nauki z nauczycielami kontaktowała się pisemnie. W taki sposób także zdała w 2003 roku maturę z przedmiotów ogólnych, a wśród nich również z języka niemieckiego. Pisanie na kartkach było niewątpliwie męczące dla obu stron, ale widząc jej talent, postanowiono jej pomoc. Uwierzyła w nią, przede wszystkim, ucząca ją Anna Staniak, zajmująca się rysunkiem, grafiką warsztatową i projektowaniem graficznym absolwentka Instytutu Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie. Prowadziła także zajęcia plastyczne w MDK nr 2 przy ulicy Bernardyńskiej, na które również zapraszała swoją uczennicę. W efekcie Justyna dostała się na Wydział Artystyczny UMCS w Lublinie i ukończyła studia na kierunku grafika. Żeby je zaliczyć, zwłaszcza w przypadku zajęć teoretycznych, po każdym wykładzie pożyczała zeszyty od kolegów z grupy i przepisywała notatki. Później również w formie pisemnej przygotowywała wszystkie odpowiedzi. Trud był niebywały, ale w rezultacie się opłacił.

Justyna miała i ma – mówi Anna Staniak – wyjątkowy upór, z którym z niebywałą siłą walczy o realizację swoich zamierzeń. Z podziwem śledzę jej artystyczną drogę od tradycyjnych technik malarstwa sztalugowego i grafiki warsztatowej przez ilustrację, komiks do grafiki komputerowej, w której odnalazła swój własny, oryginalny styl. Justyna tworzy intrygujące kompozycje, zredukowane nieomal do znaku graficznego. Dążenie do minimum formy przy maksimum treści, niezależnie od wyboru medium, to już jej znak firmowy.

Po ukończeniu studiów Justyna miała okres załamania, wynikający z braku pracy w swoim zawodzie. Ale od momentu, gdy jest mamą wychowującą swojego czteroletniego syna Wiktora i pracuje jako grafik w jednej z lubelskich agencji reklamowych, wróciła do artystycznej pasji ze zdwojoną energią. Zajmuje się rysunkiem, ilustracją, grafiką i malarstwem. Do chwili obecnej wystawiała swoje prace z malarstwa i grafiki w Lublinie w Galerii Po 111 Schodach w MDK nr 2 i kawiarni „Między Słowami”, w łódzkich galeriach „Kredens” i „Carte Blanche” oraz w galerii sztuki w Petersburgu. W grudniu ubiegłego roku wydała narysowany przez siebie pierwszy w Polsce komiks poświęcony historii Głuchych pt. „Igor i wehikuł czasu”. Wzięła także udział w wystawie komiksu „German & Flora” na Europejskim Festiwalu Sztuki Osób Niesłyszących.

Dzięki rodzicom, mojemu synowi i sztuce – podkreśla – wygrałam, mimo przeciwności losu. Teraz wiem, że dysfunkcja słuchu nie stanowi zagrożenia dla międzyludzkich relacji i można spełnić swoje marzenia, jeśli tylko uwierzysz w siebie i ustalisz jasno określone cele.

Justyna w swoich pracach przekonuje, że w dotarciu do sedna nie potrzeba wielu słów i znaczeń. Chce przy tym, żeby patrzono na nią nie jako na niesłyszącą, ale na jej wnętrze twórcy. I ma rację, bowiem jakakolwiek niepełnosprawność człowieka kończy się w momencie, kiedy mamy do czynienia z jego dziełem.

Tekst Maciej Skarga

Foto Marek Podsiadło

Komenatrze zostały zablokowane