fbpx

Integracja: Marta

3 sierpnia 2015
Komentarze wyłączone
1 013 Wyświetleń

Tuż po urodzeniu, w wyniku niedotlenienia w czasie skomplikowanego porodu, stwierdzono u niej objawy epilepsji (z greckiego: chwytać, posiadać lub być dotkniętym) u nas zwanej padaczką, co nie zawsze odzwierciedla wiele jej rodzajów, które nie kończą się stereotypowo rozumianym upadkiem.

Do siódmego roku życia opiekowali się nią rodzice i ciocia. Potem przyszła nauka w szkole podstawowej bez klas integracyjnych. Nigdy nie odczuwała w niej żadnej izolacji, ani ze strony kolegów, ani też nauczycieli. Tylko na zajęciach z wychowania fizycznego zwolniona była ze skomplikowanych ćwiczeń. Po jej ukończeniu nauczyła się krawiectwa w kilkuletniej szkole zawodowej. Jednocześnie przez te wszystkie lata, aż do osiemnastego roku życia, leczyła się pod opieką profesor Anieli Popielarskiej z Warszawskiej Polikliniki Dziecięcej, którą bardzo mile wspomina.

Był to jednak dopiero początek tego, co zamierzała osiągnąć. Interesując się tym, co dzieje się w Polsce i na świecie, postanowiła zająć się polityką i w tym kierunku się kształcić. Eksternistycznie ukończyła liceum ogólnokształcące i po maturze przystąpiła do egzaminu na politologię na UMCS w Lublinie. Pierwsze podejście nie było jednak w pełni udane. Egzamin zdała, ale nie została przyjęta. Politologia miała ograniczoną ilości miejsc, a jej zabrakło maksymalnej punktacji. Studentką wymarzonego wydziału została rok później. Niestety stres, jaki towarzyszył jej w związku z egzaminami, spowodował nasilenie się problemów zdrowotnych i musiała w tym momencie z nauki zrezygnować.

– Był to ciężki moment w moim życiu – wspomina. – Trzeba było się leczyć. I czekać do lepszego czasu. Żeby jednak nie popaść w zupełny bezruch i poddać się samotności, otworzyłam wypożyczalnię kaset video. Pomagali mi rodzice. Miałam konkretne zajęcie i nie myślałam już tak intensywnie o chorobie. Dzięki temu łatwiej było prowadzić skuteczną terapię. I obecnie przekonuję wszystkich, którzy mają podobny przypadek do mojego lub inne problemy sprawnościowe, że robienie czegokolwiek pozwala normalnie żyć i jest szalenie pomocne w leczeniu. Mnie to bardzo pomogło.

Minęło kilkanaście lat. Wypożyczalnia kaset video miała coraz mniej klientów i wreszcie uległa likwidacji. Natomiast intensywne leczenie dawało coraz lepsze efekty. I kiedy tylko okazało się, że jej zdrowie, dzięki leczeniu prowadzonemu przez profesora Zbigniewa Stelmasiaka, uległo wyraźnej poprawie, przygotowała się i dostała się na kierunek stosunki międzynarodowe na wydziale politologii UMCS. Tym razem się nie poddała. Jest już na trzecim roku licencjatu i oczywiście dalej zamierza kontynuować naukę na studiach magisterskich. Na uczelni nie ma taryfy ulgowej. Mimo tego znajduje się w grupie studentów osiągających bardzo dobre wyniki. Nie może jednak być inaczej, skoro studiuje dziedzinę, która jest jej pasją. Odniosła więc sukces i spełniła swoje marzenia. Jej mama jest z niej bardzo dumna.

– Nie wolno być biernym i zamykać się w domu – podkreśla. – Od wielu lat mam ścisły związek z Lubelskim Stowarzyszeniem Osób Chorych Na Padaczkę i Ich Przyjaciół „Drgawka”, mieszczącym się przy ulicy Leszczyńskiego 23. Spotykamy się nie tylko między sobą i z zaprzyjaźnionymi lekarzami, ale i z ludźmi zdrowymi na różnych imprezach. Dzięki temu łatwiej przezwyciężyć niektórym z nas stan bezradności, który czasem ich ogarnia. Pomagamy sobie. Mojej młodszej koleżance, która także ma padaczkę i chodzi do liceum, mówię: idź dalej, bo jesteś mądrą dziewczyną. I wszystko wskazuje na to, że mój przykład ją przekona.

Marta poza nauką lubi słuchać muzyki. Jeździ nad morze i wędruje po górach. Poznaje języki obce. Jest pewna, że po ukończeniu studiów dostanie pracę i założy rodzinę. A wszystkim tym, którzy zaliczają się do grona tzw. sprawnych i mają w tym względzie odmienne zdanie, przypomina: – Nie jesteśmy takimi osobami, o jakich mylnie myślicie. Chcemy i mamy prawo być między wami. W gronie dotkniętych tą chorobą są kasjerzy, pracownicy biurowi, informatycy, księgowi, nauczyciele, dziennikarze i prawnicy. Wszyscy doskonale dają sobie radę.

I ma rację. Odmian padaczki jest bowiem blisko siedemdziesiąt i jej ataki przebiegają różnie – czasem prawie niezauważalnie. Z tą chorobą więc w większości przypadków można i trzeba normalnie społecznie funkcjonować. Tak jak Marta.

Tekst Maciej Skarga

Foto Marek Podsiadło

Komenatrze zostały zablokowane