Według Światowej Organizacji Zdrowia przemoc to celowe użycie siły fizycznej lub władzy sformułowane jako groźba lub rzeczywiście użyte, skierowane przeciwko samemu sobie, innej osobie, grupie lub społeczności, które zagraża spowodowaniem obrażeń cielesnych, śmierci, szkód psychologicznych, wad rozwoju lub braku elementów niezbędnych do normalnego życia i zdrowia.
– Wie pani, on nie jest zły, tylko czasami jak się zdenerwuje… to mnie popchnie albo uderzy w twarz, ale to przecież u faceta normalne. Mojej koleżanki mąż to dopiero daje jej popalić, ona bez jego zgody nawet wyjść nie może, nie mówiąc już o tym, że daje jej grosze na zakupy, a później ma pretensje, że tak mało w lodówce. A mój… to wie pani, nie jest taki najgorszy, najważniejsze, to żebym go ja nie zdenerwowała albo dzieci, bo kiedy za dużo mówię albo chcę, żeby mnie przytulił, to wtedy mówi, że idiotką jestem… pewnie ma rację, za dużo chcę… albo kiedy mówię mu, że mógłby mnie gdzieś zabrać, to śmieje się i mówi, że z taką szkaradą to on się nie będzie pokazywał wśród ludzi. Czasami to mi smutno, ale staram się czymś zająć… bo nie ma co narzekać, pracuje, pieniądze czasem da, a i dzieci mają ojca… choć one wolą ze mną spędzać czas, ojca się boją…
Historia, która się powtarza i która ma zazwyczaj dramatyczny przebieg. W swojej pracy spotykam się na co dzień z podobnymi życiorysami. Przemoc w rodzinie. Sprawca i jego ofiara. Nierównowaga sił. Zamierzone działanie mające na celu utrzymanie kontroli i władzy nad ofiarą. Cierpienie, które przybiera różne formy: psychiczną – ośmieszanie, straszenie, wyzywanie, tłamszenie emocjonalne; fizyczną – zadanie bólu fizycznego; seksualną – gwałt; ekonomiczną – wydzielanie pieniędzy, uzależnianie; zaniedbania. Przemoc, która przebiega intensywniej z gwałtownymi wybuchami złości i taka, która przebiega wydawałoby się spokojniej, rozłożona w czasie. Wtedy emocje kotłują się w sprawcy, który odreagowuje je z odpowiednią częstotliwością, ale na chłodno. A później po takim wybuchu następuje faza miodowego miesiąca, kiedy jest wprost idealnie, bo trzeba uciszyć ofiarę, która niczego nie zgłosi na policję lub do opieki społecznej, wierząc, że ta druga osoba jednak się zmieni. Po latach doświadczania ofiara już wie, kiedy znów oberwie. To rodzaj wyuczonej bezradności. Kiedyś próbowała, straszyła, uciekała z domu, wzywała policję. Na chwilę pomagało, a potem znowu było to samo, a nawet gorzej, wywołując jeszcze większą agresję.
Niebieska Karta
Mężczyźni również doświadczają przemocy domowej, jednak spotyka się ich znacznie rzadziej. Na stronie statystyk policyjnych z 2015 roku znajdują się informacje oparte na liczbie wypełnionych formularzy Niebieskiej Karty (to procedura opracowana przez organy policji wspólnie z Państwową Agencją Rozwiązywania Problemów Alkoholowych), według której liczba ofiar przemocy wynosi blisko 100 tysięcy, w tym liczba ofiar kobiet to niemal 70 tysięcy, liczba ofiar mężczyzn to ponad 10 tysięcy, a liczba ofiar małoletnich ponad 17 tysięcy. Ogólna liczba osób podejrzana o przemoc wynosi 76 tysięcy i tu również jest więcej mężczyzn, bo ponad 70 tysięcy, zaś kobiet ponad 5 tysięcy. Aż ponad 46 tysięcy to sprawcy będący pod wpływem alkoholu. Te dane są przerażające. Dlatego tak ważna jest interwencja – sąsiadów, księdza, pracowników lub wolontariuszy opieki społecznej, ale też przypadkowych przechodniów na ulicy. To wymaga od nas wykonania jednego telefonu lub chociażby zwrócenia uwagi. Niewiele, ale jak wiele może znaczyć. Oprawcę może przestraszyć, wstrzymać przed kolejnym aktem przemocy. Z kolei ofiara ma świadomość, że nie jest sama, a zachowanie jej partnera wykracza poza społeczne normy.
Edukacja i informacja
Ze względu na to, iż przemoc najczęściej dzieje się w tak zwanym zaciszu domowym, w zamkniętym systemie rodzinnym, to prawdopodobnie faktyczna liczba osób doświadczających przemocy jest dużo większa. Konsekwencje są na tu i teraz i na przyszłość. Przemoc trwa latami. Doprowadza do izolacji społecznej, zaburzeń psychicznych, urazów i w ich skutek zabójstw, samobójstw i uzależnień. Dlatego tak ważna jest edukacja i polityka informacyjna. Bez tego pozostajemy obojętni, bo to nie moja sprawa, bo nie chcę mieć problemów, bo tak jak w każdym domu, bo nic się nie dzieje, bo i tak nic się nie zmieni. A co z dziećmi, które wychowują się w takiej atmosferze i stają się mimowolnymi uczestnikami tych zdarzeń? Kiedy dorastają, często upodabniają się do osób, przez które zostały doświadczone w dzieciństwie. Stają się sprawcami lub nadal są ofiarami. Czy można to zmienić? Tak, choć wymaga to od ofiary zebrania w sobie wszystkich sił do życia i podjęcia walki ze sprawcą, z systemem, ze swoim lękiem, poczuciem bezsilności, z wątpliwościami, które pojawią się w trakcie długiego procesu powrotu do zgodnej z normami społecznymi rzeczywistości.
Kiedy spotykam się z kobietami, które przez wiele lat doświadczają przemocy, widzę w nich ostatki nadziei. Tak bardzo chciałabym wtedy, żeby nasz system był sprawniejszy, żeby kobieta, która doświadcza przemocy psychicznej, nie słyszała od policji podczas zgłaszania tego: „A ma pani dowody? jeśli nie, to nic nie możemy zrobić”, albo „niech pani go nie zaczepia, to się uspokoi”. To jednak się zmienia – dzięki kampaniom społecznym informującym o zjawisku przemocy domowej oraz coraz bardziej powszechnym szkoleniom różnych służb dotyczących tej problematyki, a także organizacjom społecznym i wolontariackim problem jest coraz bardziej nagłaśniany oraz coraz częściej ogranicza sprawcę w jego poczuciu bezkarności, a ofiary nie pozostawia w poczuciu bezsilności.
Edyta Zdanuczyk- psycholog , terapeuta uzależnień i współuzależnień.
Foto Marcin Pietrusza
Realizację zadania publicznego dofinansowano ze środków Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych dla Miasta Lublin na 2016 r.
Zadanie pn. „Edukacja publiczna w zakresie problematyki przemocy w rodzinie oraz osób współuzależnionych z syndromem DDA – Dorosłych Dzieci Alkoholików” realizuje Fundacja na Rzecz Seniorów BONUM VITAE.