Wylot w sobotę o 8.20. Niewiele ponad godzinę podróży z lubelskiego lotniska, lądowanie w Gdańsku i jesteśmy w rzeczywistości ukształtowanej przez tradycję domów z czerwonej cegły i pruskiego muru, spichlerzy nad Motławą, mieszaniny języków, zapachów morza, portu i rzeki, wyśmienitej gastronomii i nieograniczonej przestrzeni. To również świetny punkt wypadowy w głąb Kaszub, na Kociewie i Dolne Powiśle.
Przy dobrze zaplanowanym czasie cztery dni urlopu to całkiem sporo, aby poznać tak różnorodne lokalizacje. Przy czym pierwszy dzień połączony z relaksem gastronomiczno-widokowym koniecznie należy spędzić w sercu gdańskiej starówki. Co ciekawe, w Lublinie za określenie starówka jest się upomnianym (absolutne pierwszeństwo ma Stare Miasto), podczas gdy w Gdańsku zniszczona podczas ostatniej wojny tkanka zabytkowego miasta to po prostu starówka.
Plan obowiązkowy
Tu wszystko jest inne niż gdzie indziej, poza miastami należącymi do założonego już w średniowieczu związku hanzeatyckiego, do którego należały miasta portowe położone nad Bałtykiem i Morzem Północnym – stąd wiele wspólnych elementów architektonicznych, m.in. Lubeki, Bremy, Hamburga, Visby, Rygi, Kaliningradu i Gdańska właśnie. Tu znajduje się jeden z najdłuższych rynków w Europie – Długi Targ z fontanną Neptuna, Złotą Kamienicą, Dworem Artusa, w którym obradowali rajcy miejscy, z jednej strony z Bramą Zieloną (jedna z licznych bram w przedwojennym mieście) wychodzącą na Motławę, z drugiej strony z okazałam ratuszem, dziś główną siedzibą Muzeum Gdańska, którego początki sięgają budownictwa w stylistyce gotyku, z tarasem widokowym na wysokości 50 m i pejzażem miasta zapierającym dech w piersiach. Po sąsiedzku znajduje się najbardziej malownicza z gdańskich ulic – Mariacka, należąca do jubilerów tworzących w bursztynie, galerii sztuki i kameralnych knajpek, z których patrzymy na potężną bryłę gotyckiego kościoła Mariackiego, największego ceglanego kościoła średniowiecznej Europy. To również tu spotykamy się z przykładem dekoracji kościołów protestanckich, a tak naprawdę ich braku. Protestantyzm, który w Gdańsku obowiązywał od połowy XVI wieku do zakończenia II wojny światowej, zakazywał zbędnej dekoracji wnętrz (przeciwieństwem jest niemal ociekające złotem wnętrze barokowego kościoła św. Mikołaja). Ale to również w kościele Mariackim przez długi czas można było podziwiać monumentalne dzieło malarskie Hansa Memlinga „Sąd Ostateczny” z około 1470 roku, obraz porwany przez kapra Pawła Beneke i przywieziony do Gdańska (w późniejszym czasie ostrzył sobie na niego zęby i car Piotr Wielki, i Napoleon Bonaparte). Obraz można podziwiać w Muzeum Narodowym w Gdańsku, którego siedziba znajduje się w budynkach dawnego zakonu franciszkanów.
Gdańsk szczyci się licznymi tradycjami sięgającymi czasów Wolnego Miasta, np. restauracją u Kubickiego nad Motławą, która do dziś słynie z podawania Goldwasser w kieliszkach bez nóżek, w tzw. kulawkach. Oprócz kuchni całego świata w menu licznych restauracji znajdziemy smaki typowo kaszubskie – poza śledziami serwowanymi na różne sposoby i przeżywającym swój renesans turbotem (jest to również tytuł jednej z powieści Güntera Grassa, który w latach 70. XX w. rozsławił miasto nad Motławą epopeją „Blaszany Bębenek”, znakomicie zekranizowaną przez Volkera Schlöndorffa, nagrodzoną Oscarem i Złotą Palmą), można zamówić pieczone ziemniaki z sałatką i wiejską wędliną, okraszone śmietaną. A jeśli podczas wędrówki po mieście przyjdzie nam ochota na świeże owoce, koniecznie trzeba zajrzeć do hali targowej, która funkcjonuje na placu Dominikańskim nieprzerwanie od końca XIX wieku, i kupić tam tańsze niż w Lublinie truskawki kaszubskie, w tym roku po 5.50 zł za kilogram, lub zajrzeć do jednej z licznych cukierni należących do kilku znakomitych rodów piekarsko-cukierniczych, ze zniewalającymi smakowo drożdżówkami z nadzieniem z marmolady, kruszonką i polanymi lukrem oraz innymi cukierniczymi specjałami.
W nowej odsłonie
Koniec II wojny światowej miał dla Gdańska nieodwracalne skutki. Wraz ze zniszczeniem 98% zabytkowego śródmieścia miasto straciło dziedzictwo jednego z najpiękniejszych renesansowo-barokowych zespołów miejskich w Europie. Jednak metropolia nad Motławą nie tylko została odbudowana, wskrzeszając historię minionych wieków, ale i stała się przykładem miasta anektującego historyczne przestrzenie i kreującego perły nowoczesnej architektury. Przez blisko 70 lat po wojnie najbardziej trwałą ruiną była Wyspa Spichrzów – dziś zabudowana architekturą usługowo-mieszkalną, wzorowaną na gdańskich kamieniczkach i otoczona mariną. Jej interesującą, acz dla niektórych kontrowersyjną zabudowę można analizować, spędzając czas w jednej z restauracji wzdłuż Długiego Pobrzeża. Z kolei otoczony lapidarium kościół św. Jana z fenomenalnym ołtarzem autorstwa rzeźbiarza Abrahama van den Blocke’a, w którego wnętrzu nagrywano sceny powstania warszawskiego do filmu „Kolumbowie”, został udostępniony turystom dopiero w 2012 roku. Jego surowe, wysokie gotyckie wnętrze jest inspiracją dla wielu artystów. Tutaj nieżyjący Mirek Olszówka z Lublina, menadżer zespołu Voo Voo, zorganizował produkcję jednego z teledysków zespołu Wojciecha Waglewskiego.
Lata temu filolog angielski prof. Jerzy Limon, entuzjasta teatru elżbietańskiego, postanowił zbudować w miejscu XVII-wiecznej szkoły fechtunku teatr szekspirowski. Tak jak postanowił, tak zrobił. Dziś jest to miejsce, gdzie odbywa się festiwal o międzynarodowej randze, a bryła teatru zaprojektowana przez Włocha Renato Rizziego to łącznie 12 tys. mkw. i połączenie drewnianego wnętrza z ciężką, acz interesującą ceglaną bryłą.
Ale Gdańsk to również muzea, w tym te najnowsze – Muzeum II Wojny Światowej i Europejskie Centrum Solidarności. Trudno o bilety, trzeba je rezerwować z dużym wyprzedzeniem. A do listy muzeów w lipcu dołączyło kolejne – Muzeum Bursztynu, które zostało zorganizowane w odremontowanym Wielkim Młynie w samym centrum miasta. Młyn wodny, wzniesiony jeszcze przez Krzyżaków, już po wojnie pełnił wiele funkcji. To również tutaj odbyła się premiera spektaklu „Sprawa Dantona” w reżyserii Andrzeja Wajdy jesienią 1980 roku.
I jeszcze tereny postoczniowe i wyjątkowa idea zagospodarowania tego obszaru na potrzeby nowej dzielnicy miasta. Miejsce uosabiające historię Solidarności. Tu odbyło się kilka koncertów upamiętniających wydarzenia Sierpnia 1980 roku – wystąpił m.in. David Gilmour, Jean-Michel Jarre czy Rod Steward. Tu również widoczne są duże zmiany w funkcjonowaniu tego terenu. To tutaj między innymi działa popularny nocny klub muzyczny, jeden z najbardziej obleganych w Trójmieście. Tu znajdziemy trasy turystyczne i taras widokowy na wysokości 40 metrów, umieszczony na zabytkowym stoczniowym dźwigu.
Śladami białych płaszczy z czarnymi krzyżami
Jeśli ktoś poczuł się zmęczony ilością doznań, które oferuje Gdańsk, powinien udać się na wycieczkę do Malborka. Okazałe założenie gotyckiego zamku nad Nogatem znakomicie widać przez okna kursujących tędy pociągów, ale można tu dotrzeć też drogą, z centrum Gdańska to niewiele ponad 60 km. Wznoszony przez prawie 200 lat przez Zakon Krzyżacki zamek obronny z wysokimi murami i fosą był siedzibą kolejnych wielkich mistrzów zakonnych. Po bitwie pod Grunwaldem zamek był oblegany przez króla Kazimierza Jagiellończyka. Ale tryumfalny wjazd na teren zamku udał się dopiero 47 lat później królowi polskiemu Kazimierzowi Jagiellończykowi, który kupił zamek za równowartość 660 kg złota.
Zespół budowli zamkowych składa się z trzech zasadniczych części – zamku wysokiego, średniego i niskiego. Założenie zwiedza się jak kameralne miasto, zdumiewa prostotą gotyckiej bryły i tak charakterystycznym dla tych terenów budulcem – czerwoną cegłą. Na zamku warto zajrzeć między innymi do Wielkiego Refektarza czy Pałacu Mistrzów, ale też do licznych pomieszczeń gospodarczych, aby poczuć, jak toczyło się tu życie w średnich wiekach. Podczas II wojny światowej było to jedno z ulubionych miejsc zgromadzeń nazistów, które stało się twierdzą podczas natarcia Armii Czerwonej. Zniszczony w 50%, był odbudowywany przez kolejne lata, aby w 1961 roku stać się siedzibą Muzeum Zamkowego. W 1997 roku zamek w Malborku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na zwiedzanie powinniśmy przeznaczyć cały dzień, ale z małą przerwą. Jak nic smakuje śniadanie na trawie nad brzegiem Nogatu, z wysokimi zamkowymi murami za plecami.
Ale zamków pokrzyżackich w okolicach Malborka jest więcej. Warto zwiedzić założenia zamkowe w Kwidzynie, które powstało wraz z katedrą w XIV wieku, oraz nieco bardziej kameralny zamek warowny w Sztumie, wznoszony w tym samym czasie. Zamki z natury swojej są imponujące, ale założenie zamkowe, które należy z pewnością zobaczyć choć raz w życiu, to zamek w Gniewie, usytuowany przy ujściu Wierzycy do Wisły w odległości 75 km od Gdańska. Zbudowany na planie kwadratu robi wrażenie imponującą kubaturą i widowiskowymi turniejami rycerskimi. Co roku odbywa się tu inscenizacja historyczna przywołująca bitwę pod Gniewem w 1626 roku. To jedno z tych miejsc, które na bazie historii potrafi budować marketing miejsca – godne polecenia są hotel, restauracja i kompleks, na który składają się basen i spa.
Różne oblicza Pomorza Gdańskiego
Podróż dziennikarzy z Lublina do Gdańska zorganizowała Lubelska Regionalna Organizacja Turystyczna we współpracy z Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną, Portem Lotniczym Lublin i Polskimi Liniami Lotniczymi LOT. Wędrowcy szybko znaleźli się na miejscu, by ruszyć w długą, ale i niezwykle atrakcyjną trasę zwiedzania. Organizatorzy zadbali o to, aby chociaż „dotknąć” tej przebogatej różnorodności, na którą składają się Kaszuby, Kociewie czy Wielkie Żuławy Malborskie, o których trudno nie wspomnieć, chociażby z powodu zabytkowych domów podcieniowych, niestety dziś niezwykle rzadkich, a które można zobaczyć m.in. we wsi Marynowy w pobliżu Nowego Dworu Gdańskiego. Jeśli do tego dodamy wielowiekową tradycję wielokulturowości i wielości wyznań, zobaczymy obraz Pomorza Gdańskiego, którego historię trudno jednoznacznie zakwalifikować. Pozostają malownicze, bogato zróżnicowane tereny, od depresji po najwyższe wzniesienie Wieżyca (326 m n.p.m.) na Pojezierzu Kaszubskim nazywanym Szwajcarią Kaszubską. Jeśli do tego dodamy Zatokę Gdańską z pięknymi plażami, którymi nie mogą pochwalić się najlepsze europejskie kurorty, i malowniczo usytuowanymi miejscowościami nadmorskimi oraz bajecznym widokowo Półwyspem Helskim, to ta wycieczka powinna trwać co najmniej 10 dni.
Tekst Filip Sawicki
Foto PN
Artykuł powstał przy współpracy z Pomorską Regionalną Organizacją Turystyczną i jest działaniem projektu „Turystyka bez granic – szlakami turystycznymi na obszarach transgranicznych Rosji i północno-wschodniej Polski”, realizowanego z Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Rosja 2014-2020, dofinansowanego ze środków Unii Europejskiej.