tekst i foto Patrycja Chyżyńska
Zawodnik IKS Atak Elbląg, zapalony kibic Motoru Lublin, w którego życiu od zawsze istotną rolę odgrywał sport, ostatnio beneficjent Lublin Business Run 2018. Ale przede wszystkim kochający mąż i ojciec czwórki dzieci. 13 lat temu w wypadku samochodowym stracił prawą nogę, co znacząco wpłynęło na rozwój kariery sportowej wówczas 27-letniego Mariusza Zielińskiego, który wielokrotnie podkreśla, że jego życiem kierują przypadki.
Kwietniowy dzień roku 2005 z pozoru zapowiadał się zwyczajnie. Razem z grupą współpracowników Mariusz zmierzał do pracy sezonowej w Austrii. Podczas podróży samochód Polaków uległ awarii na jednej z austriackich autostrad. Chwilę później uderzył w niego bus. Lekarze dawali Mariuszowi jedynie 1% szans na przeżycie, ale dzięki silnemu organizmowi i dobrej opiece wybudził się po 12 dniach ze śpiączki. Z jednej strony ogromna radość z tego, że żyje, z drugiej gorycz, żal, złość – konieczność amputacji nogi wstrząsnęła Mariuszem. W jego głowie mnożyły się myśli, co dalej, przecież od dziecka jego największą miłością i pasją był sport. Od najmłodszych lat był związany z Motorem Lublin jako wierny kibic oraz był zawodnikiem klubu piłkarskiego Unia Bełżyce.
Dwa lata zajęło mu pogodzenie się ze swoją niepełnosprawnością. Ciągła rehabilitacja w zaciszu domowym, ból, pot, walka z samym sobą o możliwość lepszego funkcjonowania w życiu. Jednak nie to wpłynęło na chęć powrotu do jak najlepszej sprawności fizycznej. – Pogodziłem się z tym, że nie mam nogi, ale w moje życie wkradła się rutyna. Brak pracy, odczucie ciągłego litowania się nade mną ludzi, to mnie frustrowało – wspomina Mariusz, któremu niepełnosprawność uniemożliwiła podjęcie pracy.
Ale życiem rządzą zbawcze przypadki. Pewnego dnia spotkał na swojej drodze swoją przyszłą żonę Annę. Poznali się na imprezie u wspólnych znajomych, od razu na jej widok szybciej zabiło mu serce. Jej ciepło i dobroć dodały mu dodatkowej motywacji i chęci do dalszej walki o siebie.
Podczas przymiarek protezy w Konstancinie protetyk, wiedząc o zamiłowaniu do sportu bohatera, zaproponował mu dołączenie do drużyny hokeistów. Już kilka dni później znalazł się w Elblągu na testach kwalifikacyjnych. Wspomina, że to właśnie wsparcie rodziny wpłynęło na podjęcie tej dość spontanicznej decyzji, która wiązała się z koniecznością wyjazdu na drugi koniec Polski. I tak dzięki żonie zdecydował się zostać zawodnikiem IKS Atak Elbląg, zespołu hokeistów grających na sledgach, stanowiącego równocześnie reprezentację Polski. Klub składa się z zawodników z niepełnosprawnością kończyn dolnych. – Zrozumiałem, że można żyć całkowicie normalnie, a nawet jak kura domowa – śmieje się Mariusz, który między zgrupowaniami w Elblągu zajmuje się m.in. prowadzeniem domu. – Gra w klubie daje mi możliwość występowania z orzełkiem na piersi, co jest ogromnie budujące i pozwala mi się poczuć dumnie, choć to, że znalazłem się w drużynie, to kolejny przypadek – dodaje.
Jako wolontariusz Stowarzyszenia Kibiców Motoru Lublin „Motorowcy” pomaga rozwijać najmłodszym pasję do sportu. I to właśnie koledzy z klubu zgłosili Mariusza na osobę, której była dedykowana akcja Lublin Business Run 2018. To ogólnopolska akcja charytatywna, której celem jest zbieranie pieniędzy na rzecz osób po amputacjach kończyn dolnych. W lubelskiej imprezie wzięło udział 555 biegaczy, którzy pobiegli sztafetami przez śródmieście na dystansie 3,5 km. Cel został osiągnięty – udało się zebrać 47 tys. złotych. Na co można wydać taką sumę? Na supernowoczesną lekką protezę z kolanem hydraulicznym, która umożliwia nie tylko bardziej normalne codzienne funkcjonowanie, ale i urzeczywistnienie takiego zwyczajnego niezwykłego marzenia, jak zagranie z synem w nogę. Mariusz był też pierwszym w historii imprezy beneficjentem, który wziął aktywny udział w biegu. – Życie jeszcze raz pokazało, że jestem w czepku urodzony – podsumowuje Mariusz Zieliński.