Słynne powiedzenie Marszałka Józefa Piłsudskiego, że „Polska jest jak obwarzanek: wszystko co najlepsze na zewnątrz, a w środku dziura” (w znaczeniu nic; nic niewarte), jest nadużywane w dzisiejszych czasach. Nadużywane z powodu nieporozumień i niezrozumienia historii; niektórym ludziom wydaje się, że jak Lubelszczyzna dzisiaj graniczy z Białorusią i Ukrainą, to leży na kresach, a tym samym jest fajnym fragmentem wspomnianego obwarzanka. Nie, nie, nie, Szanowni Państwo, lubelskie leży po prawej stronie Wisły, między Wisłą a Bugiem. Kresy są natomiast za Kamieńcem Podolskim, Kołomyją, Brasławem czy Zaleszczykami, a na pewno daleko za Wilnem, Pińskiem, Tarnopolem czy Stanisławowem. Spoglądając na mapę II Rzeczpospolitej, widzimy w samym centrum mapy, co? – województwo lubelskie! Dziurę!
Wspominam o tym, gdyż zawsze gdy jestem w sezonie jagodowym na Pomorzu, a dokładniej w Trójmieście, delektuję się wspaniałymi wyrobami cukierniczymi, które skosztować można w wielu miejscowych cukierniach. Jagodzianki, bo o nich mowa, są pysznymi wyrobami cukierniczymi, zresztą jak wiele przeróżnych wypieków przygotowywanych przez trójmiejskich cukierników i piekarzy. Dlaczego o tym piszę? Bo u nas jagodzianek nie ma, a jeśli jest cokolwiek o tej nazwie, to niestety wygląda i smakuje jak wszystkie inne drożdżówki lubelskie. W bułce takiej, czy nawet i w pączkach, musisz się człeku natrudzić, by odnaleźć farsz wśród masy ciasta, z którego ugnieciona została buła. A gdzie proporcje ilości wypełnienia w stosunku do ciasta? Jak będziemy chcieli się zapchać pieczywem, to sobie chleb kupimy, po prostu. Podobnie dzieje się, niestety, z cebularzami – lubelskim tradycyjnym wypiekiem. Coraz częściej oferowane są placki o kształcie przyklepanego kretowiska, niemające nic wspólnego z cebularzem, który powinien być maksymalnie płaski, przypieczony, chrupki, posypany dużą ilością cebuli i maku. Takie się kupowało na Biernackiego u Królikowskiego czy na Lubartowskiej u Pierzchalskiego. Chrońmy nasze DZIEDZICTWO, ale nie DZIADOSTWO!
Dla osłody podaję przepis na torcik bezowy, który to również przywiozłem z Trójmiasta od swojej cioci Grażyny.
Torcik bezowy z jagodami (i/lub malinami itp.)
Składniki: 5–6 białek, 300 g cukru pudru, szczypta soli, łyżeczka mąki kukurydzianej, łyżeczka octu winnego, 500 ml śmietanki kremówki, 1 łyżeczka cukru wanilinowego, ok. 500 g owoców (jagód, malin itp.), dodatkowo może być 250 g serka mascarpone.
Białka ubijamy ze szczyptą soli na średnio sztywną pianę, a następnie dodajemy cukier, cały czas mieszając, aż masa będzie lśniła. Dodajemy ocet i mąkę. Piekarnik nagrzewamy do 180°C. W okrągłej tortownicy rozkładamy papier do pieczenia, na który wykładamy ubitą pianę z białek. Zmniejszamy temperaturę w piekarniku do 150°C i wstawiamy bezę.
Pieczemy 30 min. Po tym czasie wyłączamy piekarnik i pozostawiamy w nim bezę przez następne 30 min, aż podeschnie i wystygnie. W tym czasie przygotowujemy bitą śmietanę lub krem. Śmietankę kremówkę (ew. dodajemy do niej serek mascarpone) i cukier wanilinowy ubijamy. Owoce myjemy, suszymy. Na upieczonym spodzie bezowym układamy bitą śmietanę, a na nią warstwę owoców. Bardziej „bogato” to tort stworzony z dwóch placków bezowych, przełożonych jak wyżej masą śmietanowo-mascarponową i jagodami. Przed podaniem tort przynajmniej godzinę powinien chłodzić się w lodówce.
Jedzmy jagody, bo smaczne i zdrowe.
Powodzenia i smacznego!
Michał Wójcik